Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

City Bum Bum w Łodzi. Muzyka afrykańska grana na bębnach

Anna Skurska
Granie na afrykańskich bębnach odstresowuje, doładowuje energią pozwala doświadczyć zbawiennego oderwania od rzeczywistości, poczuć wolność i jest formą artystycznego wyrazu.

Co mówią bębny perkusji zachodnioafrykańskiej? Podobno zachęcają człowieka do włączenia się we wspólne tętno gry, odprężenia się i oswojenia z urokiem niedoskonałości. Prawie każdego wieczoru artystyczna kamienica Lokali Kreatywnych przy ul. Sienkiewicza 61a rozbrzmiewa energetycznym rytmem - to uczniowie City Bum Bum odbywają kolejną lekcję.

- Proszę, zagraj z nami! - moje krzesło stanęło nagle w kręgu utworzonym wokół Wojtka Pęczka, nauczyciela w City Bum Bum. Przede mną wyrósł bęben. - Nieee - próbowałam oponować, jednak ciekawość wzięła górę nad skrępowaniem. Niespodziewanie dołączyłam do grupy uczącej się gry na djembe już od trzech lat. I nie żałuję!

City Bum Bum, profesjonalna szkoła nauki gry na zachodnioafrykańskich bębnach djembe i dundun, istnieje w Łodzi od 2003 roku i była pierwszą taką szkołą w Polsce. Założycielem szkoły i jednocześnie jej „marką” jest charyzmatyczny Wojtek Pęczek, człowiek o niezwykłej energii, którą natychmiast zaraża się cała grupa. Siada naprzeciwko nas, za sobą ma kontur kontynentu afrykańskiego.

Uczestnicy zajęć grają na afrykańskich bębnach djembe oraz dundun - bębnach basowych o zróżnicowanym brzmieniu, w które uderza się pałeczkami. Każdy z instrumentów wykonywany jest ręcznie z drewna oraz skóry, którą naciąga się za pomocą specjalnie splecionego sznura. Bębny dundun przewodzą grupie djembe, nadając jej rytm. Grają na nich, na stojąco, bardziej doświadczone bębniarki. Nasz krąg gra na djembe w pozycji siedzącej, trzymając kielichowaty bęben między kolanami. - Pochyl go, bo inaczej będzie głuchy - dostaję następną instrukcję.

Zobacz też:Noc żywych bębnów 2016 z Melą Koteluk w Wytwórni [ZDJĘCIA]

Wojtek Pęczek opowiada o swojej, trwającej całe życie podróży w rytm, której owocem jest m.in. szkoła City Bum Bum. Jego pierwszym - jak mówi - podprogowym wspomnieniem był właśnie rytm, tj. bicie serca matki. Dzieciństwo Wojtka pozwoliło mu rozwinąć to najbardziej pierwotne doświadczenie - Pół domu było w płytach, i kiedy przychodziła rodzina czy znajomi - zawsze grała muzyka - opowiada. Gdy dziecięca muzykalność przerodziła się w świadome zainteresowanie brzmieniem, przyszłego bębniarza pociągać zaczęła w muzyce właśnie strona rytmiczna, nie melodyczna. Tak zaczęła się jego przygoda z perkusją tradycyjną.

Kiedy odkrył instrumenty tradycyjne? Około 20 lat temu na festynie z okazji Dnia Ziemi, przed warszawskim Pałacem Kultury i Nauki zobaczył występ Jurka „Słomy” Słomińskiego, jednego z prekursorów muzyki perkusyjnej w Polsce. Ze Słomińskim występowali muzycy grający na bębnach latynoskich. Młody perkusista dostrzegł wtedy, że wiele osób łączyło się w jednym rytmie, wspólnie tworząc muzykę. To doświadczenie muzycznej „wspólnotowości”, jaką tworzą tradycyjne instrumenty, zapadło mu głęboko w pamięć.

Z muzyką afrykańską pierwszy raz spotkał się na warsztatach perkusyjnych w Irlandii, których organizatorem był lider zespołu Dead Can Dance - Brendan Perry. - Najsilniej przemówiło do mnie djembe - opowiada Pęczek. - Wiedziałem, że ten instrument stanie się sensem mojego życia. Zaraz po warsztatach odkryłem największego mistrza, wirtuoza tego instrumentu, który pochodzi z Gwinei, nazywa się Mamady Keïta. Zacząłem jeździć na jego warsztaty po Europie.

Czytaj:Noc Żywych Bębnów 2014 w Scenografii [ZDJĘCIA]

Tradycja muzyki jest w Afryce Zachodniej nadal autentyczna i żywa. Założyciel City Bum Bum odkrył to podczas pierwszej podróży na Czarny Kontynent w 2006 roku. Afrykanie nie znają nut ani nie zapisują dźwięków w inny sposób. - Przerwiemy grę albo naciśniemy pauzę i muzyki nie ma - Wojtek tłumaczy cierpliwie tamtejsze postrzeganie muzyki. - Więc jak zapisać coś, czego namacalnie nie ma?

Muzyka w Europie ma charakter akademicki - jest zapisywana, teoretyzowana i rozkładana na czynniki pierwsze. Poza tym jest elitarna, gdyż wykonują ją tylko profesjonalni, wykształceni muzycy. W Afryce takie podejście nie istnieje, muzyka pełni funkcję społeczną. W wioskach Gwinei, Senegalu, Mali na każdą okazję - narodziny, chrzty, śluby czy żniwa - grane są konkretne rytmy, do których tańczy się odpowiednie do danej okazji tańce i śpiewa wybrane piosenki. Każdy, kto czuje w sobie chęć do współtworzenia muzyki ze społecznością, może włączyć się we wspólne granie, nawet dzieci. Muzyka ma bowiem zbliżać, wzmacniać więzi międzyludzkie oraz gwarantować równe prawa do uczestnictwa w życiu i kulturze grupy.

Wojtek Pęczek podaje przykład polskiej muzyki tradycyjnej, która pełniła (i gdzieniegdzie nadal pełni) podobną rolę, ponieważ angażowała do uczestnictwa - tańca, śpiewu, czy też przyłączenia się do grona muzykantów. Rozwój muzyki jako dyscypliny akademickiej coraz bardziej oddalał publiczność od wykonawcy i odbierał jej prawa do aktywnego udziału w występie. - Jeszcze na koncertach Beethovena - mówi Pęczek - normą było, że publiczność dyskutowała, ktoś mógł wstać i przerwać kompozytorowi, krzycząc „geniusz!” lub „wstyd!”.

Akademickość równa się także poddawaniu nieustannej ocenie. - Djembe jest instrumentem niedoskonałym, wykonanym ręcznie, który nie ocenia umiejętności czy wyglądu człowieka. Grając rytm z innymi, każdy może poczuć się dobrze ze sobą i we wspólnocie - twierdzi Wojtek.

Czytaj:Lokale dla kreatywnych w Łodzi. Rozstrzygnięto ósmą edycję konkursu [ZDJĘCIA]

Co jeszcze daje gra na djembe? Sama nauka dowodzi, że powtarzanie schematów rytmicznych obniża ciśnienie krwi, uspokaja akcję serca, a więc uwalnia ciało od stresu. Poza tym - radość! W trakcie zajęć zauważyłam, że udziela mi się pozytywna aura grupy cieszącej się z możliwości wspólnego grania.

Uczestnicy mówią o energii, jaką wynoszą z zajęć City Bum Bum. - Czuję się naładowana i gadam jak nakręcona - śmieje się Samea, która „bębni” od dwóch lat. Aneta - w szkole Pęczka od lat pięciu - grając, doświadcza zbawiennego oderwania się od rzeczywistości. Tomek - związany z djembe od sześciu lat - nabiera dystansu do siebie i świata. Krzysiek mówi o uwolnieniu energii, o poczuciu wolności i formie artystycznego wyrazu.

W styczniu uczniowie City Bum Bum mieli szansę uczestniczyć w niezwykłych warsztatach, które odbyły się w… Senegalu. Przez dwa tygodnie pobytu w Afryce uczyli się od tamtejszych mistrzów gry na djembe oraz tradycyjnych instrumentach melodycznych, takich jak zbliżony do naszego ksylofonu balafon i afrykańska harfa o 22 strunach, nazywana korą. Jednym z „przedmiotów” był także taniec. - Ten taniec odblokowywał ciało. Dzięki niemu zrozumiałem jak my, Europejczycy, jesteśmy poblokowani i skurczeni - relacjonował wyjazd Krzysiek.

Oprócz warsztatów, ważną inicjatywą City Bum Bum jest organizowana co roku „Noc żywych bębnów” - największe w Polsce święto muzyki afrykańskiej. Na hucznych obchodach możemy posłuchać zarówno gry łódzkich adeptów djembe, jak i obejrzeć pokazy artystów przybyłych z Afryki. W tym roku „Noc żywych bębnów” przypadnie 23 czerwca, a znamienitym gościem wydarzenia będzie Famoudou Konaté, najstarszy na świecie mistrz bębna djembe.

City Bum Bum liczy na nowych entuzjastów muzyki afrykańskiej i zaprasza do siebie wszystkich zainteresowanych, gdyż wkrótce otworzy się nowa, początkująca grupa gry na djembe, która spotykać się będzie w poniedziałki w godzinach 19-21. Więcej informacji na temat zajęć znaleźć można na stronie www.citybumbum.pl oraz profilu szkoły na Facebooku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki