Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy ktoś truje psy w Pabianicach?

Jacek Losik
Jacek Losik
Pięć psów z ostrym zatruciem trafiło w tym tygodniu do pabianickich weterynarzy. Wszystkie pochodzą z tego samego rejonu miasta.

Bardzo silny ból brzucha, apatia, senność, brak apetytu, wymioty i biegunka - z takimi objawami trafiło w tym tygodniu pięć psów do przychodni weterynaryjnej „Podaj łapę” w Pabianicach. Wszystkie czworonogi pochodzą z rejonu ul. Jadwigi Wajsówny. Jak twierdzi Jakub Butkiewicz, weterynarz, który przyjął zwierzęta - wszystko wskazuje na to, że doszło do zatrucia.

- Najpierw pojechaliśmy na domową wizytę. Przepisane leki okazały się za słabe, bo następnego dnia psy i tak trafiły do przychodni - mówi Jakub Butkiewicz. - Przeprowadziliśmy badania krwi i stwierdziliśmy bardzo wysokie poziomy aspatu i alatu, a także wysoki poziom mocznika i kreatyniny. Do tego doszły objawy neurologiczne, np. padaczka - mówi weterynarz.

Jednego psa nie udało się uratować - zdechł osiem godzin po tym, jak trafił do przychodni. Wetrynarz, który przyjął czworonoga relacjonuje, że pies przed śmiercią przechodził mękę, wynikającą z uszkodzenia wątroby i nerek.

- Objawy u wszystkich zwierząt są bardzo podobne. Wyniki badań wskazują na uszkodzenie wątroby, co jest charakterystyczne w przypadku spożycia trucizny. Nie jesteśmy jednak w stanie stwierdzić, co to dokładnie było - mówi Jakub Butkiewicz.

Sprawą zajmuje się Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Pabianicach. Zdaniem jego szefa, prawdopodobnie doszło do zatrucia trutką na szczury. Nie można mieć jednak co do tego pewności.

- Od samego początku monitorujemy sprawę - zapewnia Andrzej Śmiechowicz, powiatowy lekarz weterynarii. - Sprawdzaliśmy na początku, czy nie mamy do czynienia z wirusem zakaźnym, ale wykluczyliśmy tę możliwość. Prawdopodobnie zatrucia to efekt deratyzacji, którą bardzo często przeprowadza się w tym okresie. Sam dwa lata temu straciłem pupila, bo zjadł jedną z rozrzuconych substancji.

Weterynarze przyznają, że, choć nie ma na to dowodów, mogło dojść do celowego wyrzucenia trutki. Przypomnijmy, w 2015 r. pojawiały się informacje o zwyrodnialcach, którzy np. w Warszawie wyrzucali kawałki mięsa, naszpikowane haczykami lub szpilkami.

- Aby uchronić psa przed niebezpieczeństwem, najlepiej wyprowadzać go w kagańcu - mówi powiatowy weterynarz.

Łukasz Berliński, dowódca Animal Patrolu łódzkiej straży miejskiej twierdzi, że w Łodzi rok temu jeden z mieszkańców rozrzucał truciznę na ul. Marysińskiej.

- Rok temu otrzymaliśmy zgłoszenie, że ktoś podtruwa koty, które trzymane są zimą w tamtejszych komórkach. Kilka zwierząt zdechło - mówi strażnik miejski.

Za celowe działania, które mają doprowadzić do uśmiercenia zwierzęcia, grozi do 2 lat pozbawienia wolności.

Najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia w skrócie
4 stycznia 2016 roku - 10 stycznia 2016 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki