Czy w Rodzinnym Domu Dziecka w Wargawce dzieciom działa się krzywda?

„Ocena mieszkańców Wargawki Młodej i Szamowa na temat działań wychowawczych państwa Korczaków wobec dzieci podopiecznych z Rodzinnego Domu Dziecka” - z taką listą do naszej redakcji zgłosili się mieszkańcy tej miejscowości.

Ludzie twierdzą, że dyrektor placówki w Wargawce, z której 4 lutego decyzją Zarządu Powiatu Łęczyckiego odebrano piątkę podopiecznych, chodził po wsi z tym dokumentem i zbierał podpisy. Sąsiedzi mieli na niej poświadczać, że pracę państwa Korczaków z podopiecznymi oceniają bardzo dobrze, w zachowaniu znajdujących się w placówce dzieci nie zauważyli niczego, co wskazywałoby na stosowanie wobec nich przemocy fizycznej lub psychicznej, a żadne z dzieci nigdy nikomu z nich nie poskarżyło się na warunki panujące w domu. Sąsiedzi twierdzą też, że Grzegorz Korczak im groził i proszą o anonimowość.

Urzędnicy zabrali dzieci z rodzinnego domu dziecka: "Nie chciały opuszczać domu"

- Ja z żadną listą nie chodziłem, ale wiem, że istnieje - mówi w rozmowie z nami Grzegorz Korczak, dyrektor rodzinnej placówki opiekuńczej. - Nie zamierzam komentować jej autorstwa, ale wiem, że bardzo wielu ludzi jest zbulwersowanych tym co się stało i nie zgadzają się z decyzjami urzędników. To nie jest tak, że my post factum szykujemy obronę. Wielokrotnie pytałem sąsiadów, czy widzieli u mnie coś złego. Nigdy też nikomu nie groziłem. Zostaliśmy upodleni, a teraz jeszcze bardziej chce się nas upodlić. Nikogo nie obchodzi, że przeżywamy tragedię. Ja szukam prawdy o sobie i nie próbuję się wybielać. Ale nie pozwolę też na szkalowanie swojego dobrego imienia i swoich dzieci. Nie mam innej możliwości obrony. Oskarżenia są niesłuszne.

Roczną Wiktorię zabrano od ciotki, ponieważ jej rodzice byli pijani

Zobacz filmowy skrót najważniejszych wydarzeń minionego tygodnia - 8 - 14 lutego 2016 roku