Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czym jest dla łodzian patriotyzm? Młodzi kochają ojczyznę i się jej nie wstydzą

Anna Gronczewska
Łódzka młodzież chętnie uczestniczy w uroczystościach patriotycznych
Łódzka młodzież chętnie uczestniczy w uroczystościach patriotycznych Maciej Stanik/archiwum polskapresse
Czym dla młodych łodzian jest dziś patriotyzm? Jak dziś rozumieją miłość do ojczyzny? Czy pamiętają o świętach narodowych, a czy 3 Maja wywieszają na domach i balkonach narodową flagę?

Jakub Tomczyk, student informatyk Uniwersytetu Łódzkiego, harcerz Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej, dobrze wie co to patriotyzm. Tak jak to, że młodzi ludzie nie lubią używać tego słowa. - Ja się nie wstydzę, ale coraz częściej spotykam się z tym, że polskość, poczucie bycia Polakiem zanika - wyjaśnia Jakub. - Wiem, że nieraz, za granicą, niektórzy wstydzą się przyznać, że są Polakami.

Jakub nie jest wielkim miłośnikiem historii Polski, ale chce wiedzieć o najważniejszych sprawach z przeszłości ojczyzny. Pamięta o Dniu Flagi. Zawsze 2 maja wywiesza ją w swoim domu. - Staram się też propagować to święto wśród harcerzy - zapewnia Jakub. - W związku z tym świętem organizujemy razem z moją drużyną lokalne akcje. Na przykład sprzedajemy flagi. Taką akcję organizujemy zwykle przed kościołem św. Antoniego w Łodzi. Często to od nas ludzie dowiadują się, że takie święto w ogóle jest.

Zauważył, że często młodzi ludzie kojarzą patriotyzm z pójściem na mecz reprezentacji Polski. Biorą wtedy ze sobą flagi, szaliki, malują twarze w narodowe barwy i wydaje się im, że są wielkimi patriotami. - A moim zdaniem patriotyzm to dziś dbanie o język polski, poprawne wysławianie się, kulturalne zachowanie - twierdzi Jakub Tomczyk. - Ale też dbanie o wizerunek Polaków na arenie międzynarodowej, a także wgłębianie się w historię naszej ojczyzny.

Jakub jest drużynowym 3 Łódzkiej Drużyny Harcerzy ZHR. W swojej tradycji i obrzędowości harcerze odwołują się do wydarzeń związanych z powstaniem styczniowym. Rok temu, zimą, zorganizowali "Noc styczniową". Jakub Tomczyk i starsi koledzy z jego drużyny, w sumie około piętnastu osób, na 24 godziny stali się powstańcami styczniowymi. Całą dobę spędzili w jednym z podłódzkich lasów. Zbudowali szałasy, rozpalili ognisko. Żywili się mlekiem, kaszą i smalcem. - Nie było łatwo - przyznaje Jakub. - Ale w powstaniu walczyli tacy młodzi ludzie jak my i musieli sobie poradzić. Nocowanie zimą, w mróz, w lesie nie należy do przyjemności. Oni potrafili się poświęcić dla ojczyzny, to i my musieliśmy się postarać.

Dla Michała Kopałki, ucznia trzeciej klasy Gimnazjum Ojców Bernardynów w Łodzi, patriotyzm wiąże się ściśle z podtrzymywaniem pamięci o przodkach. Michał został laureatem ostatniego konkursu "Arsenał Pamięci", organizowanego przez łódzkiego harcmistrza Krzysztofa Jakubca. Napisał pracę o swoim dziadku, Janie Kopałce, żołnierzu Szarych Szeregów, batalionu "Zośka", który brał między innymi udział w słynnej akcji pod Czarnocinem.

Doszło do niej 6 czerwca 1943 roku i była to jedna z pierwszych akcji sabotażowych harcerzy z Szarych Szeregów. Dowodził nią Tadeusz Zawadzki "Zośka". Akcję tę opisał w "Kamieniach na szaniec" Aleksander Kamiński. Jan Kopałka, ps. Antek to warszawianin, który po wojnie osiadł w Łodzi i uczył chemii w Technikum Chemicznym przy ul. Tamki. Jan Kopałka był podczas akcji pod Czarnocinem minerem. Potem wsławił się akcją uwolnienia więźniów z więzienia NKWD w Łowiczu. W czerwcu 1944 roku został wysłany do Łowicza, by odnowić działalność roju "Łoza". Został komendantem miejscowego hufca.

Czytaj dalej na drugiej stronie...
Pod koniec stycznia i na początku lutego 1945 roku, UB rozpoczęło aresztowania żołnierzy AK. Do więzienia w Łowiczu trafił m.in przyjaciel Jana Kopałki, Zbigniew Feret. Wcześniej część więźniów została przewieziona z Łowicza w głąb Rosji. By zapobiec zsyłce przyjaciela na Syberię, Jan Kopałka zorganizował akcję, podczas której uwolniono 70 więźniów. - Niestety, nie znałem dziadka - mówi Michał. -Urodziłem się w 1998 roku, on zmarł rok później. Dziadek nie chwalił się swoją okupacyjną, harcerską przeszłością. Takie były czasy. Mój tata dowiedział się o tym dopiero po 1989 roku.

Harcmistrz i nauczyciel Krzysztof Jakubiec opiekował się w ostatnich latach Zdzisławą Bytnarową, matką Janka Bytnara "Rudego", jednego z bohaterów "Kamieni na szaniec". Przez ponad 10 lat zabierał łódzką młodzież do jej mieszkania w Warszawie. -Jeździliśmy tam 15, 20 razy w roku - wspomina Jakubiec. - Wystarczyło powiedzieć, że jedziemy do matuli, a już miałem komplet. Odwiedzaliśmy panią Zdzisławę i wracaliśmy do Łodzi. Nie było żadnych innych atrakcji.

Krzysztof Jakubiec zauważył, że młodzież nie lubi dziś jednak używać słowa patriotyzm. Może dlatego, że wcześniej za często je słyszeli i przestało do nich przemawiać? - Ale to uczucie patriotyzmu jest gdzieś w młodzieży głęboko zakorzenione - zapewnia. - Na konkurs "Arsenał Pamięci" wpływają prace z całej Polski. Młodzi ludzie potrafią pięknie pisać o babci, dziadku, ojczyźnie. Nieraz zabieram młodzież na warszawskie Powązki. Nikt nie odłącza się od grupy. Wszyscy uważnie słuchają. Czasem widzę, jak ktoś wyciąga chusteczkę i ukradkiem ociera łzy...

Michał Kopałka celebruje wszelkie święta narodowe. Także Dzień Flagi. - Każdy powinien czuć się Polakiem, ale dziś nie zawsze tak jest - mówi Michał. - Polacy wyjeżdżają z kraju, uważają, że za granicą będzie im lepiej. Będą mieli lepszą pracę, zarobki.

Julia Woźniak kończy w tym roku 16 Gimnazjum im. Pamięci Katynia w Łodzi. Uważa siebie za patriotkę. Według niej, miłość do ojczyzny to poszanowanie ludzi starszych, pamięć o tych, którzy walczyli o to, byśmy żyli dziś w wolnym państwie. - A gdyby wybuchła wojna, byśmy byli gotowi do obrony ojczyzny - dodaje Julia. - Widzę jednak, że patriotyzm w moim pokoleniu zanika. Ja kocham swój kraj, pamiętam o Dniu Flagi. Zawsze wywieszam ją na balkonie. To bardzo ważny symbol.

Choć historia nie jest ulubionym przedmiotem Julii, to we wrześniu pojechała z reprezentacją swojego gimnazjum do Bykowni, na cmentarz katyński. - Wrażenie było niesamowite - wspomina Julia. - Był tam sztandar naszej szkoły. Nie zapomnę wielkiej ciszy, która tam panowała. Wokół pełno grobów i modlący się ludzie. Wcześniej niewiele wiedziałam o tym, co wtedy się stało. Była to znakomita lekcja historii.

Jakub Tomczyk mówi, że patriotyczne wychowanie, które wyniósł z domu, ze szkoły, z harcerstwa teraz chce przekazać podopiecznym. Do jego drużyny należy około 25 harcerzy. - 11 listopada organizujemy na ulicach Łodzi grę miejską - mówi Jakub. - Nudne rozmowy, pogadanki tylko mogą ich zniechęcić. A taka gra może sprawi, że zajrzą do Google i sami będą chcieli się dowiedzieć, co stało się w Polsce 11 listopada.

Gdy obserwuje rówieśników to zauważa, że dla połowy patriotyzm ma ogromne znaczenie, dla pozostałych ma on drugo-, a nawet trzecioplanowe znaczenie. - U nas w ZHR cały czas ważne są takie rycerskie cnoty, wiara, ojczyzna, nauka - dodaje Jakub Tomczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki