Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Darmowa kiełbasa przedwyborcza może dać efekty, ale nie poruszy wyrobionego wyborcy

Marcin Bereszczyński
Leszek Jażdżewski
Leszek Jażdżewski Krzysztof Szymczak
Z Leszkiem Jażdżewskim, łódzkim politologiem, rozmawia Marcin Bereszczyński.

Coraz częściej mamy do czynienia z nową formą kiełbasy wyborczej zamiast potyczek kandydatów na argumenty i programy. Witold Skrzydlewski zaprasza na darmowe zawody żużlowe, Dariusz Joński rozdaje kawę, zaś Karolina Kępka zaprasza na bezpłatne badania słuchu. Czy takie akcje mają przełożenie na głosy w wyborach?

Nie wiem, czy są jakiekolwiek badania, które w policzalny sposób określiłyby skuteczność takich działań. Moim zdaniem to sposób dotarcia do niewyrobionych wyborców. W ich przypadku takie działania mogą być skuteczne na poziomie psychologicznym. W banku możemy dostać darmowego cukierka lub jakiś gadżet. Wtedy pojawia się psychologiczny odruch, że skoro coś dostaliśmy, to powinniśmy podziękować i odwdzięczyć się. Nawet Andrzej Duda rozdawał kawę przed stacją metra. Zrobił to, żeby pokazać, że jest osobą, która nie odpoczywa w trakcie kampanii i jest między ludźmi. To prosty sposób, ale dla wyrobionego wyborcy wysyłany jest sygnał, że nie jest on traktowany poważnie, że ktoś próbuje kupić od niego głos. A nie o to chodzi. Wybierać kandydatów powinniśmy z innych powodów. Skoro jednak formuła rozdawnictwa i bezpłatnych akcji jest stosowana z wyborów na wybory, więc musi przynosić jakieś efekty.

Wybory parlamentarne 2015. Wybieramy najpopularniejszych kandydatów w Łódzkiem

Czy to etyczne, że kandydaci promują się przy okazji bezpłatnych akcji? Czy to moralne, że kandydaci, pełniący funkcje publiczne, często pokazują się w mediach, choć ich działalność nie ma bezpośredniego związku z wyborami?

Zachowań przedwyborczych, które są wątpliwe etycznie, zawsze jest dużo. Za pieniądze urzędów lub z pieniędzy unijnych przed kampanią wyborczą promują się osoby, które są na listach. Rektorzy państwowych uczelni kandydują i deklarują, że nie zrezygnują ze swoich funkcji, nawet gdy zdobędą mandat posła. Stadion żużlowy jest budowany z miejskich pieniędzy i przed wyborami, przypadkiem, organizowane są darmowe zawody. To naginanie reguł, niekoniecznie prawnych, tylko etycznych. Tacy są kandydaci, bo im na to pozwalamy. Dają nam igrzyska, kiełbasę wyborczą i przestają konkurować z sobą na poziomie własnej pracy. Dlatego trzeba być odpowiedzialnym wyborcą.

Dlaczego coraz częściej kandydaci promują się z własnych pieniędzy poza pulą partyjną, przeznaczoną na kampanię?

Niestety, liczy się to, kto ma lepszy billboard, a nie jaki ma program. To błąd, że gigantyczne pieniądze z naszych podatków trafiają do partii politycznych, a właściwie na ich kampanie. Partie powinny być dofinansowane, aby nie dostawały pieniędzy pod stołem od biznesu. We Francji, gdzie jest wysoka frekwencja wyborcza, kandydaci mogą umieszczać plakaty tej samej wielkości. Bogaty kandydat nie zarzuci miasta billboardami i plakatami. Politycy muszą chodzić na spotkania z wyborcami i rywalizować i ich głosy na argumenty, a nie na wielkość billboardów. Dopóki w Polsce nie będzie takich uregulowań, to będziemy obserwować rywalizację, kto ma lepszy billboard.

Wybory parlamentarne 2015. Asystent z pogotowia szefem kampanii Marka Działoszyńskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki