Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Edyty z bocznicy do prokuratury

Marcin Bereszczynski
Marcin Bereszczynski
Edyty, czyli pociągi ED74, które kupiono w latach 2007-2008, aby obsługiwały trasę Łódź - Warszawa, stoją w krzakach i kuszą grafficiarzy.

Poseł Tomasz Jaskóła (Kuliz’15) w tym tygodniu otrzymał odpowiedź z ministerstwa na interpelację w sprawie tych pociągów. Poseł twierdzi, że mogło dojść do niegospodarności w spółce PKP Intercity, która na tory wysyła tylko 7 pociągów ED74, zaś kolejnych 7 składów niszczeje.

Centrum Zrównoważonego Transportu poszło jeszcze dalej i złożyło doniesienie do prokuratury dotyczące możliwości popełnienia przestępstwa przez byłego prezesa PKP Intercity, który miał zaniechać okresowych przeglądów taboru, co sprawiło, że połowa ED74 nie nadaje się do użytku. Z tego powodu PKP Intercity musiała pożyczać pociągi od innych przewoźników na czas Światowych Dni Młodzieży. CZT przekonuje, że wynajęcie pociągów mogło kosztować przynajmniej 6,5 mln zł. Gdyby naprawiono edyty, koszty byłyby pewnie większe, ale tabor służyłby pasażerom cały rok, a nie tylko na ŚDM.

PKP Intercity powołała specjalny zespół, który ma wyjaśnić, dlaczego pociągi ED74 nie są eksploatowane. Jestem ciekaw, co ustali ten zespół i jak zakończy się postępowanie prokuratorskie.

Przypomnijmy, że pociągi EC74 wyprodukowała Pesa dla Przewozów Regionalnych. W 2007 roku do spółki trafiło 11 pociągów, a rok później kolejne trzy składy. Edyty kosztowały 200 mln zł. Trafiły na trasę Łódź-Warszawa i spisywały się dobrze, chociaż podróżni na nie narzekali. Nie byli w stanie przestawić się na składy bezprzedziałowe. Przeszkadzały im siedzenia, które były twarde i ustawione zbyt blisko siebie, utrudniając wyciągnięcie nóg. Kłopotem była też mała liczba toalet, bo były tylko dwie na cztery wagony. W dodatku pociąg miał tylko 200 miejsc siedzących.

Przewozy Regionalne wydały sporo pieniędzy, aby rozsunąć ciasno umieszczone siedzenia, a tuż po tym oddały pociągi spółce PKP Intercity. Było to związane z wyjściem Przewozów Regionalnych ze struktur PKP i przekazaniem wszystkich połączeń pospiesznych do PKP Intercity. Dla podróżnych nic się nie zmieniło, bo edyty nadal jeździły między Łodzią i Warszawą. Tak było do połowy 2010 roku, gdy skończył się 5-letni okres trwałości unijnego projektu. Edyty trafiły na inne trasy, a między Łodzią i Warszawą znów zaczęły jeździć składy wagonowe.

Brak pociągów ED74 na trasie do Warszawy zdziwił Dariusza Jońskiego, który był wtedy łódzkim posłem na Sejm. W odpowiedzi na interpelację dowiedział się, że edyty mieszczą za mało pasażerów. Dwa człony ED74 miały 400 miejsc siedzących. Więcej członów nie można było połączyć. Natomiast 12 standardowych wagonów oznaczało 900 miejsc.

Edyty kursujące na innych trasach natrafiały na ten sam problem. Stopniowo szły na bocznicę, bo konieczne były gruntowne przeglądy techniczne. A na to brakowało pieniędzy. W 2014 roku PKP Intercity ogłosiła przetarg na naprawę tych pociągów. Za pierwszym podejściem oferent podał cenę wyższą, niż spółka kolejowa zaplanowała na naprawy. Przetarg powtórzono i tym razem Pesa zmieściła się w określonej puli pieniędzy. Umowy na naprawę taboru nie podpisano, bez podania przyczyn ze strony PKP Intercity. To właśnie tę decyzję będzie badać prokuratura i wewnętrzne śledztwo w PKP Intercity. Pesa nie mogła dłużej czekać na decyzję spółki kolejowej, bo w ten sposób blokowała możliwość przyjmowania innych zleceń.

Marcin Celejewski, który był wtedy prezesem PKP Intercity przekonuje, że spółka miała ważniejsze zadania, niż doprowadzenie edytek do porządku. Kupiono pendolino, finalizowano zakup dartów i flirtów oraz duży program modernizacji taboru. Program może i był duży, ale nie obejmował ED74. Z odpowiedzi na interpelację posła Tomasza Jaskóły można dowiedzieć się, że naprawa siedmiu ED74 w latach 2012-14 kosztowała ponad 11 mln zł. Te pociągi jeżdżą po Polsce. Program modernizacji i zakupu taboru, o którym mówi Celejewski, kosztował 5,5 mld zł. Dlaczego zabrakło w nim kolejnych 11 mln zł na naprawę pociągów ED74 stojących na bocznicy? Tego nikt nie wie...

Kazimierz Smoliński z Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa wyjaśnił posłowi Jaskóle, że sprawne edyty będą jeździć w barwach PKP Intercity do czasu, aż potrzebne będą kolejne przeglądy techniczne. Później mają być sprzedane lub wydzierżawione samorządowym przewoźnikom regionalnym. Większej bzdury dawno nie słyszałem. Nie wierzę, że jakaś spółka kolejowa kupi używany tabor, skoro może mieć nowy za 15 proc. wartości, bo resztę zapłaci Unia. Sprawne edyty pewnie trafią na bocznicę, dołączając do niszczejących pociągów.

Przypominam historię ED74 nie tylko dlatego, że minister odpowiedział na interpelację, ale głównie w kontekście przetargu na tabor dla Łódzkiej Kolej Aglomeracyjnej. Oby nowe pociągi nigdy nie trafiły na bocznicę lub do prokuratury.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki