Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eryk Mistewicz: "The Sun" pluje łodzianom w twarz. Musicie się bronić

Piotr Brzózka
Eryk Mistewicz, konsultant polityczny, doradca prezydenta Łodzi.
Eryk Mistewicz, konsultant polityczny, doradca prezydenta Łodzi. Wojciech Barczyński/archiwum Polskapresse
Apelowałbym do wszystkich łodzian, żeby reagowali tak, jak mogą. A mogą, choćby jeśli używają Facebooka lub Twittera, swoje awatary w tych serwisach uzupełnić "I love Łódź". To, że do ataku wybrano Łódź, a nie Ciechanów, Olsztyn, Gorzów, wynika być może z tego, że łodzianie nie szanowali samych siebie. Z Erykiem Mistewiczem, konsultantem politycznym, doradcą prezydenta Łodzi, rozmawia Piotr Brzózka.

"The Sun" pokazuje Łódź jako wymierające miasto pijaków i biedaków. Wiem, że będzie Panu trudno, ale proszę sobie wyobrazić, że jestem Hanną Zdanowską. Budzę Pana telefonem i krzyczę do słuchawki: ratunku!

To, co śledzę od kilku godzin, przeraża mnie. Aleksandra Jakubowska, polityk lewicy, zaczęła popularyzować link do tego tekstu. Zareagowałem na Twitterze, tłumacząc, że nie powinniśmy radować się z tego, iż ktoś się natrząsa z Polaków. To jest nie fair.

No dobrze, ale mleko się rozlało, tekst "hula" w internecie, w samej Wielkiej Brytanii "The Sun" ma duży nakład. Co Pan radzi prezydent Łodzi?

Pani prezydent Zdanowska nie dzwoniła do mnie w tej sprawie.

A gdyby zadzwoniła?

Po pierwsze, pamiętajmy, że jeżeli siejemy wiatr, to zbieramy burzę. Sami przyprawiamy gębę Polsce, nie szanujemy swojego kraju. Tekst w "The Sun" to jeden z wielu takich materiałów, jeden dotyczy Łodzi, inny Olsztyna. Dowiadujemy się z nich, że Polacy są zaniedbani, piją, kobiety od nich uciekają, miasta są brudne, że to najgorsze miejsce do życia w Europie. Przed Euro 2012 mieliśmy wysyp publikacji, ostrzegających przed przyjazdem do Polski. Publikacja w "The Sun" mieści się w tej samej konwencji. I podobnie musimy zareagować. Po pierwsze - nie śmiać się, nie cieszyć, nie reagować. Po drugie - w jawny sposób umiejscawiać "The Sun" jako gadzinówkę, tabloid. I po trzecie - nie wykorzystywać tego do naszych wewnętrznych rozgrywek.

Łódź dramatycznie walczy o poprawę wizerunku, a to jest straszny cios dla miasta.

Powiem inaczej: to cios dla interesów Polski. To jest podobne plunięcie w twarz, jak to, które wykonał reporter BBC przed Euro 2012.

Kto ma być łódzką Natalią Siwiec, cudowną bronią na Brytyjczyków?

Apelowałbym do wszystkich łodzian, żeby reagowali tak, jak mogą. A mogą, choćby jeśli używają Facebooka lub Twittera, swoje awatary w tych serwisach uzupełnić "I love Łódź". To, że do ataku wybrano Łódź, a nie Ciechanów, Olsztyn, Gorzów, wynika być może z tego, że łodzianie nie szanowali samych siebie. Kilka tygodni temu rozmawiałem z panem o Davidzie Lynchu i braku reakcji mieszkańców na jego wypowiedzi o Łodzi. Gdy sami się "lynchujemy", nie reagujemy na opluwanie, to później mamy takie efekty.

Czy władze Łodzi powinny oficjalnie zareagować na ten tekst?

Róbmy swoje, niech Łódź się zmienia, to najlepsze działanie. A prostowanie tezy, że polskie miasta są biedniejsze niż Manchester, że ludzie nie mówią w obcych językach z takim akcentem, jak życzyliby sobie dziennikarze brytyjscy, jest jednak uwłaczające. Nie ma potrzeby wykupywać reklamy w "The Sun", żeby mówić, jak rewelacyjnym miastem jest Łódź. Ważniejsze jest, żeby łodzianie sami zorganizowali się wokół tej sprawy. To test na ich solidarność, godność, lokalny patriotyzm. Chyba że uważają, że po prostu pada deszcz.
Rozmawiał Piotr Brzózka

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki