Pani Anna zarabiała na życie jako trenerka koni. Gdy trzy lata temu straciła pracę w Polsce, wyjechała do Grecji. Poznała zamożnego ginekologa, który zaproponował, że ją zatrudni w swojej prywatnej stadninie. Kobieta wspomina, że Ioannis był nią zachwycony, podziwiał zaangażowanie w pracę, adorował.
- Chodziliśmy na romantyczne spacery, zabierał mnie na zakupy, kolacje przy świecach. Zakochałam się. Nagle znalazłam się w świecie, do którego wcześniej nie miałam dostępu - opowiada drobna szatynka. - Po trzech tygodniach znajomości Ioannis mi się oświadczył. Miesiąc później zaszłam w ciążę. Urodziłam synka - Konstantego.
Po narodzinach dziecka Ioannis podsunął łodziance dokument do podpisania. Był spisany po grecku. Pani Anna nie znała dobrze języka - mężczyzna zapewniał ją, że postanowił na piśmie uznać chłopca za swoje dziecko. - Nie miałam powodów, by mu nie wierzyć, nie poprosiłam o tłumaczenie dokumentu - ociera łzy kobieta.
Opowiada, że gdy tylko podpisała papiery, Grek zmienił się nie do poznania. Przestał być czuły, stał się katem. - Znęcał się nade mną psychicznie i fizycznie. Szarpał za włosy, krzyczał - opowiada pani Anna. - Nie pozwolił mi się kontaktować z rodziną, nie mogłam pojechać do Polski, kiedy moja matka miała zawał. Ioannis zabrał mi nawet komórkę, aby mnie odizolować od znajomych i rodziny. Żyłam tak ponad 2 lata.
Pani Anna postanowiła uciec z potrzasku, w jakim się znalazła. - Powiedziałam Ioannisowi, że idę z Kostkiem na spacer. Wyszłam z domu tak, jak stałam. Wsiadłam do taksówki i pojechaliśmy do mojej przyjaciółki - opowiada kobieta. - Spędziliśmy tam kilka dni.
Przyjaciółka kupiła Annie i Kostusiowi bilet na prom. - Bałam się odprawy paszportowej, ale wszystko się udało. To było w maju ubiegłego roku - opowiada kobieta.
W Łodzi znalazła pracę jako szwaczka. W październiku pani Anna dostała wezwanie do sądu. Ioannis domagał się oddania dziecka.
- Dalej wszystko potoczyło się błyskawicznie. Jednym z dowodów, który pełnomocnicy Ioannisa przedstawili przed sądem, był dokument, który podpisałam po urodzeniu dziecka - opowiada kobieta.
Okazało się, że pani Anna podpisała dokument ustanawiający, tzw. domicyl Konstantego w Grecji. Dokument ten, z prawnego punktu widzenia, wskazuje miejsce stałego zamieszkania. - Wynika z niego, że gdybym chciała wyjechać z Grecji, to dziecko musi zostać z ojcem - opowiada.
Łódzki sąd nie poprosił o badanie psychologiczne dziecka i nie sprawdził, jaka jest więź pomiędzy ojcem a synem. - Poprosiliśmy o to, ale sąd odrzucił wniosek, twierdząc, że zwróciliśmy się o to zbyt późno - mówi mec. Krzysztof Stępniewicz, pełnomocnik pani Anny. Zapowiada apelację.
Decyzją sądu jest zaskoczona Joanna Kluzik-Rostkowska, zasiadająca w Sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.
- Sąd w pierwszej kolejności powinien myśleć o dziecku. Niepokoi mnie, że nie przeprowadzone zostały badania psychologiczne. Skoro dziecko ma w Polsce dobrą opiekę, to czy sąd powinien decydować o wysłaniu go jak walizki do innego kraju? - zastanawia się parlamentarzystka.
Pani Anna postanowiła prosić o pomoc Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Rafał Sobczak z resortu odsyła ją do Ministerstwa Sprawiedliwości. Ale i tam pani Anna niczego nie wskóra. - Jako ministerstwo nie odnosimy się do decyzji sądów - mówi Joanna Dębek z MS.
Decyzję łódzkiego sądu popiera Ireneusz Dzierżęga z Centrum Praw Ojca i Dziecka. - Przecież ten chłopiec nie trafi do obcego człowieka. Nawet po takiej rozłące dziecko rozpozna ojca i będzie mogło być z nim szczęśliwe. Mama Konstantego mogła przejąć nad nim opiekę. Jeśli była bita przez partnera, mogła zgłosić to do greckiej policji. Wtedy ojciec nie mógłby przejąć opieki nad dzieckiem - mówi.
Wyrok od wczoraj jest prawomocny. Ojciec Konstantego w każdej chwili ma prawo zapukać do drzwi pani Anny i zabrać z sobą syna do Grecji. Teraz łodzianka może co najwyżej negocjować z adwokatami partnera sprawę odwiedzin synka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?