Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Borkowski: schudł 155 kilogramów i odzyskał swoje życie

Joanna Barczykowska
Jak schudnąć, jak się odchudzać, jaka jest najlepsza dieta?
Jak schudnąć, jak się odchudzać, jaka jest najlepsza dieta?
Pan Jacek Borkowski był najcięższym łodzianinem. Jeszcze półtora roku temu ważył 264 kilogramy. Był w depresji, a życie przelatywało mu przez palce. Postanowił o nie zawalczyć... Kiedy stanął na wadze, strzałka zatrzymała się na 264 kilogramach. Wtedy powiedział sobie "dość". Dość życia w lęku przed wyśmianiem i zranieniem, dość bólu kolan, kręgosłupa i zadyszki. Życie ze 170-kilogramową nadwagą stało się dla niego horrorem, a przecież ma fantastyczną żonę oraz dzieci i chce dla nich żyć. Dziś Jacek Borkowski jest o 155 kilogramów lżejszy i szczęśliwszy.

To rekord. Kolejny w jego życiu. Tym razem wygrał walkę z samym sobą.

Łodzianin pokonał siebie
Jacek Borkowski z Łodzi zdecydował się na udział w programie "Chudniesz - wygrywasz", któremu patronuje nasza redakcja. Pan Jacek by najcięższy z wszystkich uczestników, dlatego był otoczony największą opieką.

Widząc determinację pana Jacka, wierzyłem, że się nam uda. Ułożyliśmy dla niego specjalny program żywieniowy, który przynosi efekty - mówił Konrad Gaca, prezes Stowarzyszenia Walki z Otyłością, kiedy zaczynał się opiekować panem Jackiem.

Przez pół roku łodzianin zrzucił 100 kilogramów. Przez rok kolejne 50. Swoją walkę o nowe życie zaczął półtora roku temu.

- Pamiętam, jak po dwóch miesiącach diety zrzuciłem 40 kilogramów. Pojechałem wtedy na wykłady pana Konrada Gacy, autora mojego planu odchudzania, do Sopotu. Żona była ze mną, żeby mnie wspierać. Po wykładach poszliśmy na spacer na molo. To był mój pierwszy spacer od kilku lat, bo z powodu nadwagi kolana mi nie wytrzymywały. Dziś mam wrażenie, że był to najbardziej romantyczny i cudowny spacer w moim życiu. Poczułem, że wracam do świata żywych - mówi Jacek Borkowski.
Przez ten czas udało mu się zrzucić już 155 kilogramów. To najwięcej ze wszystkich uczestników. Pan Jacek nie spoczywa jednak na laurach. Chce się odchudzać do końca wakacji, bo takie było jego założenie.

- Założyliśmy sobie, że chcę schudnąć 170 kilogramów. Wtedy wrócę do wagi 95 kilogramów. Wierzę, że uda mi się to utrzymać - mówi Jacek Borkowski.

Dziś jest nowym człowiekiem - szczupłym, przystojnym i zadowolonym z życia. Wraca do swoich pasji, cieszy się wspólnymi spacerami z żoną i jest zadowolony z siebie. Tydzień temu wyrzucił cztery worki za dużych ubrań. To jego symboliczne pożegnanie z otyłością.

- Zostawiłem sobie tylko jedne spodnie. Te, w które weszliśmy razem z żoną. Tak na pamiątkę i ku przestrodze - twierdzi pan Jacek.

Żył jak bomba z opóźnionym zapłonem
Pan Jacek prowadzi sklep spożywczy na Bałutach. Razem z żoną i dwójką dzieci mieszka w domku na obrzeżach Łodzi. Przez nadwagę coraz trudniej było mu pracować i pomagać w domu.

- Byłem jak bomba z opóźnionym zapłonem. Mogłem w każdej chwili obciążyć rodzinę moim niedołęstwem i kalectwem. Jak byłem w wojsku, ważyłem 90 kilogramów. Chciałem do tego wrócić. To było moje największe marzenie - mówi pan Jacek. - Po czterdziestce pojawiły się problemy z cholesterolem, z krążeniem, wysiadały mi stawy. Pod koniec nie byłem już nawet w stanie podejść do bramy wjazdowej, żeby ją zamknąć. Podniesienie się z fotela, żeby wziąć pilota, było dla mnie zbyt dużym wysiłkiem, To było straszne. Rodzina i przyjaciele, jedni wprost, a drudzy za plecami mówili mi, żeby schudł. Ja tą swoją otyłość widziałem, ale stres zajadałem kolejnymi fast foodami. To trwało zdecydowanie za długo - przyznaje pan Jacek.

Ile?
- Sam nie wiem. Pamiętam, że jeszcze sześć lat temu byłem na nartach. Potem nie dawałem już rady, a zawsze jazda sprawiała mi dużą przyjemność. Teraz znów mogę sobie na to pozwolić. Wróciłem też do moich pięknych gór, po których zawsze lubiłem chodzić. Znów stały się dla mnie osiągalne - cieszy się Borkowski.

Pan Jacek nie chce już nawet pamiętać czasów, kiedy ważył ponad 200 kilogramów. Zamknął się wtedy w sobie. Miał depresję. Zaczął się chować w domu.

- Nie lubiłem wychodzić, bo byłem wytykany palcami. W kinie nie mieściłem się w fotelu. Przestałem chodzić nawet na zakupy i totalnie wyłączyłem się z życia. Dzięki Bogu moja żona walczyła o mnie i bardzo mnie wspierała i dziś jestem jej za to mocno wdzięczny - mówi Borkowski. - Teraz cieszę się z tego, że stałem się niezauważalny. Na ulicy nikt nie reaguje na mnie jakoś szczególnie. I to jest piękne.

Pan Jacek jest dziś nowym człowiekiem. W jego ciało wstąpił totalny optymizm.

-Znów wszystko mi się chce. Cieszę się z małych rzeczy. Ostatnio z żoną pojechaliśmy na zakupy i kupiłem sobie spodnie w rozmiarze L. Byłem szczęśliwy, że mogę kupić ubrania w normalnym sklepie - mówi pan Jacek.

Łodzianin musiał wymienić całą garderobę.
- Początkowo żona przerabiała mi stare ubrania. Robiła to kilkukrotnie, bo co chwilę spodnie i koszulki na mnie wisiały. Spodnie, które kupiłem niedawno, też są już na mnie luźne. Nie ubolewam jednak z tego powodu. Kupię sobie nowe - mówi pan Jacek.

Sprawdź: Jak waga dietetyczna analizująca 999 produktów pomaga utrzymać prawidłową dietę?

Puszyści są uśmiechnięci, ale kryją tym wrażliwość
Pan Jacek swoją determinacją mógłby obdarować jeszcze kilku pacjentów. Zaczął się odchudzać z wagą 264 kilogramów, co dla wielu byłoby walką z wiatrakami. Nie potrafi wytłumaczyć, jak do tego dopuścił.

Siedzący tryb życia, słaba silna wola. Trudno spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć: Jacek, schrzaniłeś sprawę. Ale to jest punkt wyjścia do dalszej pracy. Do walki o zdrowsze i lepsze jutro - mówi.

Tak duża otyłość uprzykrzała mu życie nie do zniesienia. Wszystko sprawiało trudność.
- To jest tak, jakbyś nigdy nie mógł do końca być sobą. Mówi się, że puszyści zawsze są uśmiechnięci. Często tak jest, ale pod maską wesołości kryje się ogromna wrażliwość. Ciągły lęk przed wyśmianiem, zranieniem. Gdziekolwiek wejdę, towarzyszą mi spojrzenia szczupłych osób, które patrzą z politowaniem, przerażeniem, obrzydzeniem albo zwykłą ciekawością. Zastanawiam się, czy po moim wyjściu będą komentować, śmiać się, oceniać. To po prostu boli - przyznaje.

Otyłość obciąża nie tylko chorych
Pan Jacek w swoich odczuciach nie jest odosobniony. Mocno otyli ludzie często doświadczają w życiu upokorzeń. Sprawiają trudność sobie i innym. Najlepiej wiedzą o tym lekarze z pogotowia, którzy często muszą się zmagać z takimi przypadkami.

- Dużej otyłości często towarzyszą choroby przewlekłe. Ci pacjenci mogą mieć duszności, problemy z ciśnieniem i z krążeniem, dlatego są narażeni na częstsze interwencje pogotowia - mówi dr Krzysztof Chmiela, dyrektor ds. medycznych w Pogotowiu Falck Medycyna. - Pamiętam, jak jechaliśmy do pacjenta, który miał problemy z oddychaniem. Okazało się, że facet ważył około 250 kilogramów, a łóżko w karetce ma dopuszczalne obciążenie 238 kilogramów. Musieliśmy pacjenta przewieźć do szpitala na noszach na podłodze karetki, bo inaczej łóżko mogło nie wytrzymać.

W przypadku otyłych pacjentów ratownikom zawsze pomagają strażacy. Przyjeżdżają zazwyczaj w sześcioosobowych zespołach, dzięki czemu potrafią sobie poradzić ze zniesieniem na noszach pacjenta do karetki. Najgorzej jest w łódzkich kamienicach, gdzie nie ma żadnych wind.

Kolejne problemy zaczynają się w szpitalach, gdzie stoły operacyjne często też mają ograniczenia wagowe. Zmagają się z tym nie tylko chirurdzy osób dorosłych, ale nawet dzieci.

W wyremontowanym oddziale chirurgicznym w szpitalu im. Korczaka w Łodzi na sali operacyjnej stanął stół, na którym można operować pacjentów do 200 kilogramów.

- Wśród dzieci tacy pacjenci też się zdarzają - tłumaczył dr Dariusz Timler zakup specjalnego stołu operacyjnego.

Trzeba się mądrze odchudzać
Pan Jacek nie odchudzał się sam. Ściśle stosował się do zaleceń lekarza - Konrada Gacy, prezesa Stowarzyszenia do Walki z Otyłością, który prowadzi w Lublinie specjalną klinikę. Ten mocno wierzył w łodzianina. Żeby na stałe pozbyć się zbędnych kilogramów, wystarczyła determinacja.

- Program odchudzający, który stworzyłem, łączy w sobie indywidualnie dobrany program żywieniowy, treningowy oraz roślinną suplementację. Umiejętne zestawienie tych trzech elementów przyspieszyło metabolizm i wpłynęło na redukcję kilogramów - mówi Konrad Gaca, prezes Stowarzyszenia Walki z Otyłością.

Pan Jacek został liderem Gaca System, czyli ośrodka odchudzania w Lublinie. Łodzianin dziś motywuje tych, którzy stoją dopiero na początku tej drogi. Cały czas przestrzega jednak jadłospisu pana Konrada Gacy i nie zaniedbuje ćwiczeń fizycznych.

Z nadwagą zmaga się już połowa z nas
Choć pan Jacek jest w Łodzi rekordzistą, liczba otyłych osób wciąż rośnie. Nadwagę ma już połowa mieszkańców naszego województwa, a otyłość dotyka 29 procent kobiet i 22 procent mężczyzn. 5 procent z nich jest skrajnie grubych i wymaga operacji, zmniejszającej pojemność żołądka.

Do poradni metabolicznych w Łódzkiem każdego miesiąca trafiają pacjenci z kilkudziesięciokilogramową nadwagą. W wielu łódzkich szpitalach zakupiono już nowe łóżka operacyjne, tak by móc pomóc nawet bardzo otyłym pacjentom. Większość mieszkańców stara się jednak walczyć z kilogramami stosując dietę.

Na wizytę u dietetyka czy w poradni metabolicznej decydują się najczęściej dorośli mieszkańcy naszego województwa. Lekarze zalecają jednak, żeby o dietę zadbać już u dzieci. Statystyki dla województwa wciąż się bowiem pogarszają.
W naszym regionie z nad-wagą i otyłością zmaga się prawie 18 proc. dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym.

Otyłość nie leży w naszej psychice, ale może prowadzić do zaburzeń psychicznych

Z dr Martą Grancow, psychiatrą z Centralnego Szpitala Klinicznego Instytutu Stomatologii w Łodzi, rozmawia Joanna Barczykowska

Czy patologiczne objadanie się, prowadzące do dużej otyłości, jest związane z zaburzeniami psychicznymi? Czy istnieje tutaj współwystępowanie chorób?

Kilka lat temu, my psychiatrzy przeprowadzaliśmy badania w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym im. Barlickiego w Łodzi, gdzie zmniejsza się żołądki osobom bardzo otyłym. Naszym zadaniem było przede wszystkim przeprowadzenie badania psychiatrycznego, żeby sprawdzić, czy pacjent nie cierpi na żadną chorobę psychiczną i nie ma zaburzeń psychosomatycznych. Przy tak poważnej operacji, która jest zagrożona wieloma powikłaniami, trzeba mieć pewność, czy pacjent sobie poradzi. Przy okazji przeprowadzania tych badań chcieliśmy się dowiedzieć, czy osoby mocno otyłe mają wyższy wskaźnik występowania zaburzeń psychicznych, niż pacjenci z normalną wagą. Ku naszemu zaskoczeniu okazało się, że ten wskaźnik praktycznie się nie różni. Otyłość zatem nie jest raczej konsekwencją chorób psychicznych.

Czy do kliniki lub poradni psychiatrycznej zgłaszają się też osoby zmagające się z dużą otyłością, tak jak na przykład chorzy na anoreksję czy bulimię?

Zdarzają się tacy pacjenci, ale nie jest to jakaś oszałamiająca liczba. Podejrzewam, że większość tego typu chorych trafia do gabinetów psychologicznych. Ja w swojej karierze miałam tylko jednego pacjenta, który przyszedł i powiedział, że chce schudnąć, bo dalej już tak nie może. Zdecydowanie więcej chorych przychodzi w trakcie odchudzania lub pomiędzy jedną dietą a drugą, ponieważ przeżywają załamania i frustracje.

Czy otyłość może prowadzić do depresji?

Depresja jest chorobą psychiczną, podczas której zachodzą w mózgu określone reakcje. Otyłość i stres z tym związany z pewnością może jednak prowadzić do zaburzeń depresyjnych. W stosunku do osób mocno otyłych panuje duży ostracyzm społeczny. Kiedy pacjent, który waży 200 kilogramów, pojawia się w towarzystwie, często staje się obiektem kpin. Taki pacjent czuje wtedy brak akceptacji ze strony otoczenia i ma zaniżoną samoocenę. To jest naprawdę frustrujące. Jeżeli u osoby otyłej występuje permanentny smutek, brak akceptacji własnej osoby, niska samoocena, to z pewnością możemy mieć do czynienia z zaburzeniami depresyjnymi. Wtedy należy zgłosić się do psychologa lub psychiatry. Każdy psychiatra z pewnością pomoże w takiej sytuacji.

Z czego może wynikać patologiczna otyłość? Czy jej powodem może być stres?

Są osoby, które w stresie tyją. Chodzi przede wszystkim o zajadanie kłopotów. Nie generalizowałabym jednak tego problemu. Jeżeli osoba otyła przejada się na skutek kłopotów, to znaczy, że sobie z nimi nie radzi i potrzebna jest pomoc.
Rozmawiała Joanna Barczykowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki