Obywatel w sieci biurokratycznych procedur
Refleksje te związane są z moją niedawną lekturą różnych tytułów łódzkiej prasy informujących o planowanej przez wiceprezydenta Radosława Stępnia restrukturyzacji działalności miejskich oddziałów administracji nieruchomościami. Wszyscy wiemy, że instytucje te nie działają najlepiej, są powszechnie krytykowane za powolne procedury, niewystarczający profesjonalizm obsługi, częste mnożenie problemów swoim klientom, czyli nam obywatelom. Tam wciąż kult procedury totalnie króluje nad efektem działania. To system biurokratyczny, który zjada sam siebie. Nie oznacza to oczywiście, że wszyscy pracownicy czy dyrektorzy tych placówek pracują, źle - osobiście doświadczyłem kilka razy czegoś zupełnie odwrotnego, zaangażowania i miłej obsługi. Jednak nawet najlepsi pracownicy mają problem z walką z systemem, wobec którego są często bezsilni.
Łódzka administracja większa niż ministerstwo
Dlatego reforma jest niezbędna i jest to raczej opinia dość powszechna. Tymczasem w przekazie medialnym z planów zmian, jakie wprowadza wiceprezydent dominują slogany: "będą zwolnienia", "związki zawodowe szykują protesty". W tym miejscu należy przypomnieć, że w miejskiej administracji nieruchomościami pracuje dziś ponad 1.000 osób, a działa ona nieefektywnie. Dla porównania w 2012 roku w całym Ministerstwie Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej pracowało 908 osób. Czyli w ministerstwie, które administruje infrastrukturą i budownictwem publicznym na terenie całego kraju pracuje mniej osób, niż w łódzkiej administracji nieruchomościami. Już na pierwszy rzut oka widać, że z proporcjami jest coś nie tak. Łódź raczej nie jest finansowym potentatem i o grosz publiczny powinniśmy szalenie dbać.
Sama redukcja etatów sprawy nie załatwi
W tym miejscu chciałbym jednak podkreślić, że urealnienie liczby etatów jest krokiem koniecznym, ale niestety może okazać się niewystarczającym. Wydaje mi się, że niezwykle potrzebny jest audyt biurokratycznych przepisów, zgodnie z którymi musi działać administracja. Pierwszym krokiem powinno być wyodrębnienie tych wielu paradoksalnych lub po prostu niepotrzebnych regulacji. Następny krok to podział na te, które można zmienić na określonym poziomie rozporządzeń lub ustaw, czyli gdzie potrzebna jest interwencja władz miasta czy rady miejskiej, a gdzie potrzebny byłby lobbing w Sejmie lub odpowiednich ministerstwach.
Zwiększyć liczbę bezpośrednich administratorów budynków
Tak czy inaczej ten pierwszy krok na drodze do zmiany jest niezwykle potrzebny. Mam nadzieję, że nowa organizacja pracy administracji nieruchomościami poza oszczędnościami, sprawi również, że będzie ona bardziej efektywna. Racjonalny wydaje się pomysł zwiększenia liczby bezpośrednich administratorów budynków.
W dzisiejszej polityce niezwykle rzadko można spotkać polityków gotowych do pracy pro publico bono, wbrew naciskom grup interesu, związków zawodowych, czy narażając się na atak medialny. Mam wielką nadzieje, że Radosław Stępień wytrwa w planach swojej reformy. Trzymam kciuki.
Autor jest politologiem, prezesem Fundacji Industrial (Liberte, Szósta Dzielnica, 4liberty.eu)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?