Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeden stadion w Łodzi. Tam, gdzie będzie taniej

Paweł Hochstim
Wizualizacja stadionu Widzewa wg projektu klubu
Wizualizacja stadionu Widzewa wg projektu klubu materiały prasowe
Jeden stadion na około 22 tysiące miejsc - to najnowsza decyzja prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej. Za dwa tygodnie magistrat ma podać lokalizację obiektu. W grę wchodzą dwie - przy al. Piłsudskiego, gdzie grają piłkarze Widzewa, lub przy al. Włókniarzy, gdzie mieści się klub sportowy Orzeł.

- Dałam urzędnikom tydzień na przygotowanie konkretnych analiz finansowych dotyczących budowy stadionu miejskiego na Widzewie i na Orle - powiedziała Zdanowska na konferencji prasowej. I dodała, że decydujące będzie kryterium finansowe, czyli stadion powstanie tam, gdzie będzie taniej.

- To fair wobec łodzian, żeby miasto dobrze wykorzystywało każdą złotówkę i dokładnie ją obejrzało zanim wyda - dodała prezydent Łodzi.

Co ciekawe, kilkadziesiąt minut po konferencji urzędnicy rozesłali do mediów prezentację miejsc, gdzie może zostać wybudowany stadion. Nie znalazł się w niej Widzew, a dołączono m.in. tereny Startu, czy przy ul. Konnej. Później magistrat przeprosił za swój błąd.

Wydaje się, że jest mało prawdopodobne, by stadion powstał na Widzewie. Od wielu lat mówi się, że jeśli obiekt miałby być jeden, to musi on znaleźć się w miejscu neutralnym. Zdanowska twierdzi jednak, że nie ma decyzji, w której z tych dwóch lokalizacji powstanie stadion miejski. I dodaje, że zamierza porozmawiać z właścicielem Widzewa Sylwestrem Cackiem na temat ewentualnej formy jego udziału w projekcie. Chce też deklaracji, że Widzew będzie stabilny finansowo i będzie grał w ekstraklasie.

- Trzymam też kciuki za ŁKS, żeby jak najszybciej stanął na nogi i znalazł się w jak najwyższej lidze - dodała prezydent.

Bez wątpienia obie lokalizacje mają swoje plusy i minusy. Więcej miejsca jest na Orle, a przy okazji mógłby powstać również mniejszy stadion żużlowy. Do tego obiekty przy al. Włókniarzy i 6 Sierpnia są znacznie lepiej skomunikowane. Z kolei za Widzewem stoi tradycja tego miejsca - to tu od wielu lat grają piłkarze tego klubu, a stadion przy al. Piłsudskiego wrósł w tradycję miasta. Wadą jest jednak położenie, bo stadion Widzewa znajduje się tuż przy osiedlu mieszkalnym, co właściwie uniemożliwia choćby zbudowanie parkingów.

Wiadomo za to, że zarówno na Orle, jak i na Widzewie jest uregulowana sytuacja prawna gruntów. Właśnie z tego powodu miasto nigdy poważnie nie planowało budowy na Starcie, który - w zgodnej opinii zarówno kibiców Widzewa i ŁKS - byłby najlepszą lokalizacją przy budowie wspólnego obiektu.

Miasto ma zarezerwowane na budowę stadionu 350 mln zł. Do tej pory obowiązywała wersja, że pieniądze te zostaną podzielone na dwa obiekty. 218 mln zł miał kosztować stadion przy al. Unii, a reszta pieniędzy miała zostać przeznaczona na budowę stadionu Widzewa w systemie partnerstwa publiczno-prywatnego. Niezbędna była również przebudowa dróg wokół stadionu przy al. Piłsudskiego.

Po konferencji prasowej prezydent Zdanowskiej trudno nie odnieść wrażenia, że... decyzji nie ma. Wciąż nie wiemy, gdzie i kiedy może powstać stadion. Wiadomo tylko, że będzie jeden, co - dla ludzi pozbawionych szowinizmu klubowego - od wielu lat było oczywiste.

Łódzki serial "Budujemy stadion(y)" trwa zatem nadal. Jeszcze niedawno Zdanowska przekonywała, że najlepszym miejscem na budowę miejskiego stadionu są tereny przy al. Unii, gdzie od blisko stu lat swoje mecze rozgrywają piłkarze ŁKS.

Rozpisano przetarg, który wygrało konsorcjum firm Mostostal Zabrze i Budus. Do końca 2013 roku w tym miejscu miał powstać stadion piłkarski o pojemności 16,5 tys. osób, a także hala do gier zespołowych z trybunami na trzy tysiące miejsc. Na terenach przy al. Unii rozpoczęły się prace przygotowawcze, ale Budus zbankrutował, a Mostostal sam nie był w stanie kontynuować inwestycji. W związku z tym umowa została rozwiązana, a Mostostal zdecydował się zapłacić miastu karę w wysokości dziesięciu milionów złotych.

Magistrat dysponuje projektem stadionu i hali, uzyskano również wszystkie niezbędne pozwolenia na budowę, a w budżecie miasta zarezerwowano niezbędną kwotę. Miasto planuje, że wykorzysta projekt przy budowie w innym miejscu, ale może okazać się to niemożliwe.
Dzisiaj Zdanowska nie mówi wprost, dlaczego tereny przy al. Unii nie są już najlepsze, ale pewnie ma to związek z upadkiem ŁKS. Teoretycznie powinno być inaczej, bo przecież urzędnicy wielokrotnie podkreślali, że nowy obiekt ma być stadionem miejskim, a nie "stadionem dla ŁKS". Trudno jednak nie wiązać obu faktów.

To dramatyczna wiadomość dla szefów Akademii Piłkarskiej ŁKS i Stowarzyszenia Kibiców ŁKS, które podjęły się próby odbudowywania piłki nożnej przy al. Unii po tym, jak z powodu kłopotów finansowych z rozgrywek pierwszej ligi wycofała się spółka Łódzki Klub Sportowy SA, której głównym udziałowcem jest Filip Kenig. Szefowie AP i SK nie ukrywali, że budowa stadionu jest bardzo ważnym elementem ratowania ŁKS. Znaleźli nawet firmę - Mosty Łódź SA - która zadeklarowała, że jest skłonna wykonać inwestycję na identycznych warunkach, jakie miały Mostostal Zabrze i Budus.

Wiadomo, że miasto nie wycofuje się z budowy hali. - Czas nas goni, bo hala jest potrzebna do przeprowadzenia siatkarskich mistrzostw świata w przyszłym roku - mówi Zdanowska. W najbliższych tygodniach ma zostać ogłoszony przetarg na budowę hali. By była ona gotowa na mistrzostwa świata, musi zostać oddana do użytku mniej więcej za rok.

Z kolei o budowie stadionu Widzewa mówi się już od pięciu lat. Właśnie wtedy Sylwester Cacek, który odkupił m.in. od obecnego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniewa Bońka klub ogłosił, że z prywatnych pieniędzy zbuduje stadion o pojemności 19 tysięcy miejsc. Później jednak zmienił zdanie - chciał stadionu większego, dla 30 tysięcy widzów, i sfinansowanego przez miasto.

Dłuższy czas trwała przepychanka między Widzewem, a miastem, aż wreszcie ustalono, że obiekt dla klubu z al. Piłsudskiego powstanie w partnerstwie publiczno-prywatnym. Miasto zadeklarowało wkład finansowy w wysokości stu milionów, a do tego zobowiązało się do przebudowy dróg wokół stadionu i przekazania gruntów pod inwestycję. Pozostałe koszty miał pokryć prywatny inwestor, ale nie udało się go znaleźć. Ogłoszenie o partnerstwie publiczno-prywatnym publikowano dwukrotnie, ale bez rezultatu.

Teraz miasto zmieniło plany, ale, co najważniejsze, wciąż nie podjęło ostatecznej decyzji - gdzie ma powstać stadion? Jest zatem bardzo mało prawdopodobne, by nowy obiekt powstał do 2015 roku. Wiadomo, że przez najbliższy tydzień urzędnicy magistratu będą analizować koszty budowy stadionu na Orle i Widzewie.

- Prawdopodobnie za około dwa tygodnie podamy, która z tych lokalizacji została wybrana - powiedziała Zdanowska.

Później zostanie ogłoszony przetarg. Jak zwykle przy takich inwestycjach trzeba zarezerwować czas na ewentualne protesty. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to prace przygotowawcze mogą się zacząć najwcześniej zimą, a budowa ruszyłaby wiosną. Tego typu stadiony buduje się minimum półtora roku, choć jest wiele czynników, które mają wpływ na czas inwestycji, jak choćby pogoda.

W najbliższym czasie można spodziewać się protestów kibiców ŁKS, którzy nie kryją oburzenia, że miasto wycofało się z inwestycji przy al. Unii. Jeszcze wcześniej protestować będą kibice Widzewa, którzy na piątek zaplanowali wielką manifestację pod urzędem miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki