MKTG SR - pasek na kartach artykułów

John Godson, były łódzki poseł PO o pakcie migracyjnym: "Dla Polski to katastrofa"

Marcin Darda
Marcin Darda
John Godson, były łódzki poseł PO, a obecnie farmer w Nigerii, udzielił polskim mediom serii wywiadów, w których krytycznie podszedł do zapisów paktu migracyjnego.
John Godson, były łódzki poseł PO, a obecnie farmer w Nigerii, udzielił polskim mediom serii wywiadów, w których krytycznie podszedł do zapisów paktu migracyjnego. John Godson/X
John Godson, były łódzki poseł PO, a obecnie farmer w Nigerii, udzielił polskim mediom serii wywiadów, w których krytycznie podszedł do zapisów paktu migracyjnego. Uważa, że dla Polski to gotowy przepis na katastrofę.

Czym jest pakt migracyjny?

O pakcie migracyjnym Komisja Europejska mówi od 2016 r., jednakże wszystkie propozycje były jak dotąd blokowane, bo część krajów wspólnoty była przeciw. W maju 2024 r. jego zapisy zostały jednak ustalone i zatwierdzone przez Radę Europejską, mimo, że przeciw były trzy kraje: Polska, Słowacja i Węgry. Pakt wejdzie w życie w 2026 r., najbardziej kontrowersyjny zapis dotyczy tzw. mechanizmu dobrowolnej solidarności: przyjęcie do rozlokowania 30 tys. migrantów, a jeśli nie, to zapłata przez kraj 20 tys. euro za każdego migranta, którego potraktowano odmownie. Polska odmówiła poparcia paktu m.in. przez fakt, że nie uwzględnia on kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej, będącego ewidentnym elementem nacisku i wojny hybrydowej sterowanej z Rosji.

John Godson, rozchwytywany ostatnio były łódzki poseł PO, stwierdził, że Polska potrzebuje systemu weryfikowania migrantów oraz przyjmowania i integrowania tych, którzy są jej potrzebni ze względu na ujemny przyrost naturalny. Czyli jakich?

Gotowych by się uczyć, by się zaadaptować, nauczyć języka i być produktywnym - tłumaczy Godson. - Nie jest mądre przyjmowanie migrantów, którzy się nie uczą języka, nie adaptują i stają się ciężarem. Trzeba opracować zestaw umiejętności i kompetencji, które są potrzebne w Polsce, których będzie brakować, tak jak robią to Niemcy.

Godson podaje swój przykład. Przyjechał do Polski z Nigerii na zaproszenie, by uczyć języka angielskiego. Zasymilował się szybko: wykładał na wyższej uczelni, a w Łodzi zrobił karierę polityczną od radnego osiedlowego, potem miejskiego, aż w końcu przez dwie kadencje był posłem. Mimo, że Polsce nie ma go od kilku lat (prowadzi rancho w Nigerii - red.), wciąż włada językiem na tyle, by bez problemu udzielać wywiadów czy prowadzić biznes, bo z grupami studyjnymi nigeryjskich rolników bywa w Polsce kilka razy w roku, poza tym w Łodzi mieszka jego żona.

John Godson, uważa, że na pakcie mogą skorzystać kraje postkolonialne, jak Niemcy czy Francja, ale Polska w żadnym wypadku.

Polska nie jest przeciwko imigrantom, bo robi wiele dla Ukraińców. A jeżeli chodzi o imigrację niechcianą, przymusowo wykorzystywaną politycznie, trzeba to zatrzymać - mówi były łódzki poseł. - Niektórzy potrzebują pomocy, uciekają przed wojną. Uważam, że te osoby można przyjąć w obozie dla uchodźców i każdą z nich sprawdzić indywidualnie. Tych, którzy jednak uciekają z przyczyn ekonomicznych trzeba odesłać. Otwarcie bram i przyjęcie wszystkich nie jest dobrym rozwiązaniem, Białoruś wykorzystuje to w celach politycznych. Na świecie przybywa ludzi. Komunikat mówiący, że "przyjmiemy wszystkich" spowoduje niekontrolowaną rzekę płynącą do Europy.

W najpopularniejszych mediach społecznościowych podejście Godsona do paktu imigracyjnego w komentarzach internauci podeszli bardzo ciepło, określając często mianem "myślenia zdroworozsądkowego, którego w Polsce brakuje".

Kim jest John Godson?

Godson do Polski przybył w 1993 r., osiem lat później uzyskał polskie obywatelstwo, był pastorem Kościoła Bożego w Chrystusie. W Łodzi najpierw został radnym osiedlowym, potem miejskim, a związał się z PO. W 2010 roku został posłem, pierwszym czarnoskórym w historii polskiego parlamentaryzmu, choć wyborów nie wygrał, a objął mandat po Hannie Zdanowskiej, którą wybrano na prezydenta Łodzi. Był ulubieńcem ogólnopolskich mediów, jego przykład podawano jako wzór asymilacji, ale w PO traktowano go trochę jak maskotkę, za pomocą której można było pokazać otwartość partii w mediach. Dowód to chociażby wizyta w jego domu w Łodzi na obiedzie premiera Donalda Tuska. W 2012 roku premier przybył dzień wcześniej otwartą autostradą A2, zdjęcia obiegły wszystkie serwisy w kilkanaście minut. Problemy, i Godsona w PO, i PO z Godsonem, zaczęły się, gdy okazało się, że "maskotka" ma poglądy i to bardzo konserwatywne, w sytuacji gdy partia i Tusk skręcali w lewo. Godson odszedł, skojarzył się z Jarosławem Gowinem, który też Platformie nie pasował. Jako poseł, postawił w 2014 r na cel lokalny: prezydentura Łodzi. Złożył listy kandydatów na radnych, zarejestrował się jako kandydat niezależny, ale wybory przegrał. Hanna Zdanowska po raz pierwszy wówczas wygrała wybory prezydenta Łodzi już w pierwszej turze. Godson wrócił do dużej polityki i przeniósł się do PSL. Jesienią 2015 r. wystartował z listy ludowców do Sejmu. Mandatu nie zdobył, jak zresztą nikt z tej listy. Od 2016 r. prowadzi 600-hektarowe "Pilgrim Ranch" w Nigerii, prowadzi interesy w branży żywieniowo-hodowlanej. Miał dwa nieudane podejścia w tamtejszej polityce: najpierw wycofał się z prawyborów kandydata na prezydenta Nigerii wewnątrz swojej partii APC, potem przegrał wybory do Senatu.
Jak żyje John Godson w Nigerii? Zobacz w galerii zdjęć.

od 7 lat
Wideo

Wyniki pierwszej tury wyborów we Francji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki