Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Józef Niewiadomski: brakuje mi w SLD kilku polityków starszego pokolenia

Piotr Brzózka
Józef Niewiadomski był prezydentem Łodzi w latach 1978 - 1985 i I sekretarzem Komitetu Łódzkiego PZPR (1986 - 1989). Piastował także urząd ministra budownictwa. Był również miejskim radnym SLD w Łodzi.
Józef Niewiadomski był prezydentem Łodzi w latach 1978 - 1985 i I sekretarzem Komitetu Łódzkiego PZPR (1986 - 1989). Piastował także urząd ministra budownictwa. Był również miejskim radnym SLD w Łodzi. Grzegorz Gałasiński
Zaplecze intelektualne Sojuszu jest mizerne. W środowiskach inteligenckich poparcie jest słabiutkie. Jest też kwestia przywództwa. Kiedy mieliśmy 41 procent poparcia, Leszek Miller był niezwykle popularnym politykiem, przywódcą lewicy. Teraz nie wiem, czy jego powrót do władzy w Sojuszu sprawi, iż notowania pójdą w górę... Z Józefem Niewiadomskim, seniorem łódzkiej lewicy, rozmawia Piotr Brzózka.

SLD ustami Dariusza Jońskiego obwieszcza, że chce rok 2013 uczynić rokiem pamięci Edwarda Gierka. O co chodzi? Naprawdę o pamięć? Moim zdaniem, SLD chce się ogrzać w blasku wciąż popularnego sekretarza.

Leszek Miller wyjaśnia, że nie chodzi o żadną uchwałę sejmową, lecz po prostu o to, by z inicjatywy SLD podsumować dokonania Gierka. Nie wiem, czy potrzebny jest rok, ale na pewno potrzebna jest spokojna, rzeczowa ocena tego, co wydarzyło się w tej dekadzie, gdy przywódcą był Gierek. W moim przekonaniu to był bardzo dobry okres, także dla Łodzi. W 1970 roku, po wizycie Gierka na Wybrzeżu, następował w kraju spokój, ale na początku 1971 roku powróciła fala niepokojów, w Łodzi doszło do strajków. Przyjechało tu pół Biura Politycznego, m.in. Piotr Jaroszewicz. Te wizyty uświadomiły ówczesnemu kierownictwu partii, że tak dłużej być w Łodzi nie może. Bowiem do tego momentu Łódź pracowała na uprzemysłowienie kraju. Wyciskano z tych starych maszyn, ile się dało, a warunki pracy były fatalne. Po strajkach pojawiła się uchwała Biura Politycznego o realizacji specjalnego programu dla Łodzi.

I się poprawiło?

Tak, lata gierkowskie były dla Łodzi niezwykle pożyteczne. W latach 1970 - 1979 zbudowano aż 90 tysięcy mieszkań. Byłem na spotkaniu z Gierkiem pod koniec 1971 roku, gdy rozmawiano o wodzie dla Łodzi. Pierwszy wodociąg z Tomaszowa był już niewystarczający. Wtedy podjęto decyzję o budowie zbiornika sulejowskiego. Pamiętam, że potrzebna była duża ilość rur. Gierek zobowiązał się, że duża wytwórnia wyprodukuje je specjalnie dla Łodzi. Poza tym wybudowano w tym czasie 54 zakłady przemysłowe na terenie "małego" województwa, 140 zakładów zostało zmodernizowanych. Tak więc to był dla nas bardzo dobry okres. A dzisiaj słucham tylko, że spłacono ostatnią ratę za Gierka. Ale już media nie podają, że od 20 lat sprzedajemy i zarabiamy na majątku, który w głównej mierze powstał w dekadzie gierkowskiej. Huty, zakłady - do tej pory budżet państwa jest zasilany pieniędzmi z ich prywatyzacji.

Dobrze. Ale Pan mówi, że trzeba odkłamać wizerunek Gierka. I Joński to mówi, twierdząc, że Gierek został zapamiętany jako ten, który wpędził nas w długi. Ja tymczasem myślę, że duży odsetek społeczeństwa wspomina go bardzo ciepło. Więc nie wiem, czy macie tu co odkłamywać?

To nie jest tak do końca. Mówi się o "ścieżkach zdrowia" i tak dalej. Jeden profesor, chyba Śpiewak, ocenił go w miarę obiektywnie i powiedział, że to jedyny przywódca, który nie dopuścił do strzelania do strajkujących robotników. Aczkolwiek zgadzam się, że opinia o Gierku nie jest najgorsza - dowodem jest jego syn Adam, który w wyborach otrzymuje ogromną liczbę głosów.

Tym bardziej nie wiem, po co SLD broni Gierka. Zaryzykuję nawet tezę, że opinia o Gierku jest dużo lepsza niż o samym SLD. Proszę spojrzeć na wasze notowania.

Jestem członkiem tej partii w dalszym ciągu. Ubolewam nad notowaniami SLD. Dwanaście lat temu partia zdobyła w wyborach do Sejmu 41 procent głosów. Roztrwoniliśmy to poparcie. Mnie jest trudno ocenić, jak to się stało, że zeszliśmy na poziom pięciu - sześciu procent. Ostatnie badania pokazują wprawdzie, że mamy 14 procent, ale to nie jest poparcie, którego oczekujemy. Lewica jest w Polsce absolutnie potrzebna. A mamy taką sytuację, że główny spór w kraju toczy się między dwoma partiami prawicowymi, które wyrosły z tego samego korzenia.

To niech Pan wytłumaczy ten fenomen. Polacy rzekomo mają dość sporu między PO i PiS, jednak SLD nie jest dla nich alternatywą, dołuje w sondażach i wyborach.

Zaplecze intelektualne Sojuszu jest mizerne. W środowiskach inteligenckich poparcie jest słabiutkie. Jest też kwestia przywództwa. Kiedy mieliśmy 41 procent poparcia, Leszek Miller był niezwykle popularnym politykiem, przywódcą lewicy. Teraz nie wiem, czy jego powrót do władzy w Sojuszu sprawi, iż notowania pójdą w górę...

Kiedyś był żelaznym kanclerzem z Łodzi, dziś wygląda na bardzo wypalonego kanclerza.

Nie mam z nim bezpośredniego kontaktu, nawet nie byłem po jego wyborze na szefa SLD na żadnym spotkaniu, tu w Łodzi. Trudno mi dziś oceniać Leszka Millera. Nie chciałbym kalać własnego gniazda. Jestem facetem starej daty. Jeżeli krytycznie oceniam kolegów - a robię to bardzo często - to dzieje się to na posiedzeniach rady miejskiej czy rady wojewódzkiej SLD. Nie w mediach.

Łódź, kiedyś czerwona, a w ostatnich wyborach SLD ma tylko jeden mandat w Sejmie. Łódź się zmieniła czy kierownictwo partii zawiodło?

Nie sądzę, żeby Łódź się zmieniła. Jest normalnym miastem. Więc nie wiem, jak to się stało, że zdobyliśmy tylko jeden mandat.

Kto ma to wiedzieć, jeśli nie Pan? Pytam Pana jako mentora łódzkiej lewicy.

Nie sądzę, żebym był mentorem. Nie wiem, co się stało. Mogę podejrzewać, że dobór kandydatów nie był najlepszy. Poza tym, lewica nie ma dostępu do mediów. Trudno jej się przebić do opinii publicznej. Moim zdaniem, w Radzie Miejskiej nasz klub działa przecież bardzo sprawnie. Znam większość osobiście, to są ludzie absolutnie przygotowani do pełnienia funkcji radnych, jak choćby Władysław Skwarka, który był przewodniczącym komisji rewizyjnej, czy Grzegorz Matuszak. Ale przebić się z tym do mieszkańców Łodzi jest niesłychanie trudno.

W odbiorze społecznym łódzki SLD to Dariusz Joński i długo, długo nic.

Ja z przyjemnością patrzę na radnego Trelę. Rozwija się, jest zaangażowany, pracowity. Jest Piotr Bors, jest szereg młodych działaczy. Jestem tu najstarszy i obserwuję tych młodych ludzi z przyjemnością, myślę, że coś z tego będzie.

A nie brakuje Panu kilku polityków średnio starszego pokolenia? Kilku poszło w odstawkę.

Część tych ludzi sama wyszła z SLD. Szkoda, że nie ma Marka Klimczaka, Krzysztofa Jagiełły, szkoda, że się nie angażuje Krzysztof Panas i inne osoby, które - w czasach, gdy powstawał SLD w Łodzi - odgrywały bardzo pozytywną rolę. Potem coś się stało, pojawiły się nieporozumienia. Nie wnikając w to - żałuję, że tych ludzi nie ma.

Oni nie chcą czy są niechciani?

Jedno i drugie. Krzysztof Jagiełło, który chciał wrócić do Sojuszu, był przez łódzkich działaczy niechciany. Nie został przyjęty. Odwołał się chyba do centralnego sądu... Nie zastanawiałem się głębiej, dlaczego stało się, jak się stało. Powtórzę tylko: bardzo żałuję, że tych ludzi już nie ma, bo darzę ich szacunkiem za to, co dobrego robili w swoim czasie.

Pamięta Pan, jak był młodym działaczem? Czym Pan się różnił od Dariusza Jońskiego i ludzi z jego pokolenia w SLD?

Ja należę do zupełnie innego pokolenia, trudno cokolwiek porównywać. Moje pokolenie nigdy nie pytało: za ile będę pracować? Po prostu szliśmy tam, gdzie wskazywano, że jest taka potrzeba. Podstawowym celem była Polska. Jestem wychowankiem harcerstwa. W 1946 roku zdobywałem stopień wywiadowcy. Był taki stary przedwojenny instruktor Zakrzewski. Mówił: nauczysz się jednej zwrotki ze śpiewnika harcerskiego. Pamiętam ją do dziś: "Czuwaj i zawsze miej wiarę. Cokolwiek by losy zrządziły. Jest Polska i będzie do końca, jeśli starczy twej siły". Wtedy nie zdawałem sobie sprawy, że ostatnia zwrotka wiersza, wygłaszanego w 1946 roku przy ognisku, będzie dewizą mojego życia.

Pytam, bo Pan uchodzi za człowieka ideowego. A czy w sercu Dariusza Jońskiego odnajduje Pan lewicowe idee? A może to typowy człowiek władzy?

Myślę, że absolutnie jest człowiekiem lewicy. To co mówi, świadczy o tym, że jest człowiekiem lewicy. Oczywiście, co on ma w sercu - to trudno powiedzieć. Co myśli - nie wiem.

Obserwuje go Pan od dawna.

Kiedy działał w młodzieżówce, odbierałem go bardzo pozytywnie. Z przyjemnością patrzyłem na tę młodą grupę. Joński współdziałał wtedy z Krzysztofem Makowskim.

Potem już nie bardzo współdziałał...

Potem nie wiem co się stało. Ostatnio Makowski przeszedł do Palikota.

Wcześniej trafił na aut.

Nie jestem aż tak aktywnym członkiem SLD. Nie angażuję się w sprawy rozgrywek personalnych. One mi były zawsze dalekie, nigdy nie przywiązywałem do nich wagi.

Młody szef łódzkiego SLD - chyba wręcz przeciwnie?

Nie wiem, czy on się dobrze czuje w rozgrywkach personalnych, ja w tym nie biorę udziału. Nie mieszam się do tego. Życzę Jońskiemu wszystkiego dobrego, żeby robił pożyteczne rzeczy dla Polski, nie tylko dla SLD.

Wróćmy na koniec do słynnych wpadek Jońskiego. Powstanie Warszawskie to był jeden z hitów minionego roku. Gdyby był Pan Leszkiem Millerem i Pana rzecznik wywinąłby Panu taki numer - nie zmieniłby Pan rzecznika?

Ubolewam nad tym, co się stało, dla mnie to była rzecz niebywała. Nie wiem, co się stało, czy był tak zaskoczony, że palnął głupstwo? Nie chcę go posądzać o to, że nie wiedział, kiedy było Powstanie Warszawskie.

On nie mówił, że się pomylił. Tłumaczył, że studiował na politechnice.

Nawet jakby nigdzie nie studiował, to podstawowe daty z najnowszej historii Polski powinien znać. Nie wiem, może był zdenerwowany. Nie wiem, co się stało.

Może zgubiło go parcie na szkło?

Na szczęście nie jestem szefem partii i nie muszę się w tej sprawie wypowiadać.
Rozmawiał Piotr Brzózka

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki