Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kampania, której nie ma

Jacek Grudzień
Jacek Grudzień jest dyrektorem i publicystą Łódzkiego Ośrodka Telewizyjnego
Jacek Grudzień jest dyrektorem i publicystą Łódzkiego Ośrodka Telewizyjnego Grzegorz Gałasiński
Do wyborów pozostał zaledwie tydzień i nawet przy dużym wysiłku intelektualnym opisywanie kampanii wyborczej w Łodzi mija się z celem , bo kampanii praktycznie nie ma. Nie ma przedstawianych wizji miasta, nie ma licytacji pomysłów na Łódź, jej rozwój.

Kampania ogranicza się do złośliwości, odgrzewanych kotletów w postaci powtarzanych apeli w sprawach, o których mówi się już od dawna. Złośliwości dotyczące kontrkandydatów to norma, chociaż odnoszę wrażenie, że z kampanii na kampanię ich poziom jest coraz niższy. Ożywienie nastąpiło, gdy kandydaci pooglądali swoje plakaty i hasła. Hasła przez grzeczność przemilczę. A te udane pomysły na kampanie plakatowe są na finiszu rozgrywek wyborczych kopiowane, lub w dosyć nieudany sposób naśladowane. I znów brakuje treści, pomysłów na miasto.

Nie dziwię się wyborcom, że idąc do urn wybierają nazwiska, które kojarzą im się ze znanymi politykami, albo głosują na chybił trafił lub najczęściej wybierają numer jeden z listy wyborczej, chociaż go wcale nie znają. Miasto powinno tętnić życiem w czasie kampanii.

Kandydaci na samorządowców powinni organizować debaty, spotkania, angażować na przykład środowiska akademickie, grupy mieszkańców i przedstawiać swój pomysł na Łódź i województwo. Dobrze, że są jeszcze tacy kandydaci, którzy pracowicie pukają do drzwi domów w swoich okręgach i chociaż dają szansę wyborcom, żeby ich poznali. Historia pokazuje, że tak zwana kampania od drzwi do drzwi się opłaca, szczególnie w wyborach lokalnych.

Przy takim poziomie kampanii zastanawia mnie fakt, że więcej niż cztery lata temu osób deklaruje, że chce pójść na wybory. Obawiam się, że większość z nich będzie losować - nie wybierać. Słuchałem debaty specjalistów od samorządu. Część z nich twierdziła, że demokracja przeżywa coś w rodzaju kryzysu, bo wyborcy, którym żyje się coraz lepiej, potrzebują stabilizacji i dlatego łatwo można przewidzieć, że w szczególnie w dużych miastach , w których jest wysoki poziom życia, wybory prezydentów zakończą się w pierwszej turze. Tak już działo się cztery lata temu. Tak było w Gdańsku, we Wrocławiu, Gdyni, Rzeszowie,Warszawie i innych miastach.

W tych wyborach ich liczba ma się jeszcze zwiększyć. Podczas dyskusji padło stwierdzenie, że szczególnie na szczeblu lokalnym ludzie nie interesują się kłótniami. Publiczne pranie politycznych brudów ich nie interesuje i to do tego stopnia, że nie są w stanie wymienić tych, co najbardziej krzyczą.

W Łodzi będziemy musieli poczekać co najmniej cztery lata na mądrą kampanię, w której dominować będą pomysły na miasto. Przecież w samorządowej kampanii miasto powinno wrzeć od debaty, młodzieżówki powinny "wyzywać" się na pojedynki, dyskutować, kłócić, wciągać łodzian do debaty. Na razie mamy tylko konkurs na to kto się najładniej uśmiecha z ulotki lub plakatu. Nie wiem, czy Państwo zwrócili na to uwagę, ale te uśmiechy to coraz młodsze twarze, tak jakby z lokalnej polityki odchodziło średnie pokolenie.

Jeśli tak, to tym bardziej my wyborcy powinniśmy być zasypywani pomysłami, a tak się nie dzieje. Czyli udział w wyborach - tak, ale tworzenie przy tym miejskiej polityki już niekoniecznie. Zastanawiam się dlaczego tak się dzieje w mieście, w którym żyje mnóstwo kreatywnych ludzi, którzy nawet jak trafiają na listy wyborcze, to ich pomysłowość gdzieś gaśnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki