Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedyś to były wakacje

Jacek Grudzień
Jacek Grudzień
Jacek Grudzień Grzegorz Gałasiński
Od lat jedno w sprawie wakacji z pewnością się nie zmieniło. Są sprawy, których w lipcu i sierpniu nie da się załatwić i bardzo często cierpliwie przyjmujemy, że tak jest i musi być. Po prostu lipiec i sierpień to miesiące, gdy jak to się ładnie mówi "ładujemy akumulatory" i praca nie jest priorytetem.

Tu przejmujemy zwyczaje południa Europy gdzie w sierpniu" nikt nie podejmuje decyzji". Jak zmieniły się nasze obyczaje wakacyjne i jak bardzo zmniejszył się świat widać po naszych podróżach. Teraz wszędzie blisko, łatwo dojechać, można wybierać środki lokomocji. Wczasy w Łebie to nie jest dla większości Polaków szczyt marzeń. Pamiętam przed laty jak przedmiotem zazdrości były pocztówki z Włoch i Paryża - szczególnie te z wieżą Eifla.

Na ściennych matach u szczęśliwców, którzy je posiadali wisiały nawet po kilka lat. I zapewne dlatego hasła Paryż, Włochy do dziś kojarzą się magicznie, bo zobaczenie tych miejsc nobilitowało. Zresztą jeśli chodzi o gromadzenie różnych "kolekcji" przywożonych przez rodziny i znajomych ze świata dziś może wydać się niezrozumiałe. Pamiętam jak mój kolega, dziś wzięty stomatolog kolekcjonował puszki po piwie.

Bardzo modne było zbieranie opakowań po czekoladzie. Bardzo często dzieci, właściciele kolekcji, smaku zawartości opakowań nie znali. Dziś w czasach gdy opakowaniami jesteśmy wręcz zarzuceni wydaje się to niezrozumiale. I podobnie rzecz się ma z wakacjami. Jeśli tylko są pieniądze pojechać można wszędzie. Przed laty nie było to takie łatwe. Nie organizuje się spotkań rodzinnych, żeby posłuchać opowieści i przyjrzeć się pamiątkom przywiezionym np. z Rzymu.

A jak pamiętam wakacje w Polsce? Zdobycie w sezonie miejsca w pociągu graniczyło z cudem. A podróż dziś mogłaby konkurować ze sportami ekstremalnymi. Nigdy nie zapomnę podróży w Bieszczady. Do Zagórza na stojąco 24 godziny z długim postojem przed szyldem jednego z najoryginalniej nazywających się klubów sportowych - Izolatorem Boguchwała. Potem podróż autokarem do Ustrzyk Dolnych i kolejnym do Górnych.

Wymarzone wakacje były w zasięgu ręki po kilkudziesięciu godzinach. Tak jak dziś np. Nowa Zelandia. I nie piszę państwu tego, żeby mędrkować w stylu dziś to są możliwości, kiedyś to mieliśmy trudniej. Bo np. gdy nie było gdzie spać zawsze ktoś przyjął pod dach, jedzenie to też nie był problem. Dziś turystyka to biznes i tak jak odnalezienie "dzikich miejsc" jest bardzo trudne, trudna stała się bezinteresowna pomoc. Zastanawiałem się nad naszymi urlopowymi obyczajami i jeden za bardzo się nie zmienił. Mianowicie ten, że tak jak kiedyś uciekaliśmy z dużych zatłoczonych miast na jeszcze bardziej zatłoczone plaże tak robimy to do dziś.

Nawet chyba za bardzo nie zmieniły się techniki walki o miejsce pod parawan. "Smażymy" się na leżakach też w podobny charakterystyczny sposób. Zmiana na gorsze jest taka, że malutkie odbiorniki z których słychać było "Lato z Radiem" zamieniły się na sześciopaki piwa. Wtedy łykiem kultury były wspaniałe felietony "dziadka" Włodka Łuszczykiewicza, dziś łyk jest jest traktowany dosłownie z charakterystyczną pozą, czyli głowa do tyłu, brzuch do przodu i ręka, która nie trzyma puszki pod bok. Ale są też nowe zwyczaje tak jak podróże po Polsce szlakiem festiwali i imprez kulturalnych. Jak co roku przypomnę w tym miejscu "genialną" wakacyjną przygodę, czyli Kolory Polski. Po niespełna dwóch tygodniach wakacji już miałem okazję dyskutować ze znajomymi, którzy porównują obyczaje w różnych miejscach naszego kontynentu. Np. jak to się dzieje, że Czesi jedzą tłusto, do każdego posiłku piwo i nie są otyli.

Albo jak to się dzieje, że we francuskich restauracjach "za żadne" pieniądze nie da się zjeść obiadu. I jeszcze obsługa propozycję zmiany tego zwyczaju może potraktować jak obrazę. Bo w przyzwoitych lokalach w pewnych porach się nie je. Zresztą niektóre obyczaje próbujemy przenosić do nas, ale okazuje się, że oliwki u nas już tak nie smakują jak w Grecji, tureckie słodkości okazują się za słodkie. A o alkoholach to już można napisać wypracowanie - retsinach, grappach itp. Które smakowały podczas wakacji bardzo, a w domowych barkach stoją po kilka lat. Czas wakacji i po nich to mój ulubiony czas jeśli chodzi o media społecznościowe. Bo dzięki nim będę mógł uczestniczyć w wakacjach bliższych i dalszych znajomych tak jak oglądałem niedawny konkurs świadectw szkolnych. Tylko jeśli chodzi o wakacje to nie jest to samo co spotkania po wyprawach przyjaciół. Tego internet nie zastąpi.

Autopromocja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki