Zbigniewa Ś. zwano "Komandosem", gdyż służył w tzw. czerwonych beretach, czyli w siłach powietrzno-desantowych i stale nosił przy sobie bagnet wojskowy. To właśnie nim ugodził w nogę i szyję swego kompana od kieliszka Mariusza M. zwanego "Śledziem". Zdaniem biegłych, ta pierwsza rana okazałą się śmiertelna, bo ostrze przebiło tętnicę i Mariusz M. wykrwawił się na śmierć.
Do ugodzenia bagnetem miało dojść w marcu 2008 r.. Kiedy w nocy "Komandos" obudził się w mieszkaniu w bloku przy ul. Piłsudskiego w Sieradzu, ruszył w stronę toalety i potknął się o nogi śpiącego "Śledzia". Tak to go zirytowało, że wyjął nóż i ugodził nim śpiącego mężczyznę.
CZYTAJ TEŻ: Zginął, bo wsypał kumpla. Morderca przed sądem
"Komandos" nie stawił się w sądzi. Broniący go adwokat Andrzej Hanczka starał się zasiać w składzie orzekającym wątpliwość czy Mariusz M. zmarł w wyniku otrzymania ciosu nożem, czy też może z powodu upojenia alkoholowego. Dlatego wnioskował o uniewinnienie oskarżonego. Jednak sąd uznał "Komandosa" winnym i utrzymał wyrok uznając apelację obrony za bezzasadną. Uzasadniając wyrok sędzia Sławomir Wlazło podkreślił, że upojenia alkoholowego w tym przypadku nie można wiązać ze zgonem Mariusza K., którego przyczyną było ugodzenie nożem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?