Zaczęło się od Kolei Dużych Prędkości. Projekt, który zapewnić szybki transport, minister odłożył na półkę. Później zaczęły się problemy dotyczące Wieloletniego Programu Inwestycji Kolejowych. Wycięto z niego zachodni wiadukt przy dworcu Łódź Kaliska. Straszy on od 1999 roku, bo nie został dokończony podczas przebudowy Kaliskiego. Ogromne problemy były również z wpisaniem na listę rządowych inwestycji modernizacji linii kolejowej z Łodzi Kaliskiej do Ostrowa Wielkopolskiego.
Kto kiedyś jechał tą trasą, ten wie, że wolniej już jechać się nie da. Chyba, że między Łodzią a Warszawą, gdzie trwa niekończąca się modernizacja linii kolejowej. Podróżni, politycy i samorządowcy pisali do ministra Nowaka, aby przyspieszyć tę inwestycję. Bez odzewu.
Nie było też odzewu na apele posłów i samorządowców z Łódzkiego, którzy walczyli o budowę drogi ekspresowej S14. Trasa miała zamknąć autostradowy ring wokół Łodzi. Minister nie przyspieszył też budowy A1 Stryków - Tuszyn.
Tylko jeden raz Sławomir Nowak skłonił się w stronę Łodzi. Uległ naciskom tysięcy podróżnych i wymusił na PKP PLK zmianę w rozkładzie jazdy godzin odjazdu pociągu "Łodzianin".
Nowaka już nie ma. Czy Elżbieta Bieńkowska, która pokieruje połączonymi resortami transportu i rozwoju regionalnego, doczeka się szacunku łodzian? Jeśli o to nie zadba, to musi spodziewać się prezentu w postaci pluskwy, a właściwie karaczana rzekomo znalezionego w pociągu. Nowak dostał owada od posła Patryka Jakiego, który żądał odwołania ministra. Łódzcy posłowie, choć krytykowali Nowaka, na taki ruch się nie odważyli. Ale z dymisji cieszą się. Nawet jeśli tego nie okazują.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?