Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konkubina nożowniczka na ławie oskarżonych

Wiesław Pierzchała
Konkubina dźgnęła go nożem. Mężczyzna zakleił rany taśmą. Wkrótce zmarł.
Konkubina dźgnęła go nożem. Mężczyzna zakleił rany taśmą. Wkrótce zmarł. Dziennik Łódzki/archiwum/Grzegorz Gałasiński
Tak miłował swoją konkubinę, że nawet gdy zadała mu trzy ciosy nożem, nie zawiadomił ani policji, ani pogotowia ratunkowego. Bał się, że ją utraci. Na zawsze. Skutki były tragiczne. Ciężko ranny mężczyzna cierpiał i milczał. Próbował się kurować, ale nie dał rady. Wkrótce zmarł.

Na ławie oskarżonych zasiądzie 40-letnia szwaczka Anna L. ze Zgierza, która przebywa w Zakładzie Karnym przy ul. Beskidzkiej w Łodzi. Akt oskarżenia w jej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi. Jeśli sąd uzna, że było to zabójstwo, oskarżonej będzie groziło dożywocie.

Do tragedii doszło 9 września 2012 roku w mieszkaniu przy ul. Piotra Skargi w Zgierzu. Podczas domowej awantury Anna L. chwyciła za nóż kuchenny i zadała Grzegorzowi W. trzy ciosy w brzuch. Mężczyzna zaczął krwawić. Chwycił się za brzuch i udał się do łazienki, aby krew zatamować. Uczynił to dość prowizorycznie: przyłożył do rany chusteczkę i zakleił taśmą samoprzylepną.
Następnego dnia odwiedził go kolega - Mirosław F., który potem zeznał w śledztwie, że u gospodarza dostrzegł rany pod żebrami. Zapytał go co się stało. W odpowiedzi usłyszał, że konkubina go tak urządziła. Mirosław F. chciał natychmiast dzwonić na pogotowie, ale Grzegorz W. mu nie pozwolił. W tej sytuacji przybysz pożegnał ciężko rannego gospodarza, ale nazajutrz - 11 września - znów go odwiedził. I z przerażeniem zauważył, że stan kolegi znacznie się pogorszył. Grzegorz W. cierpiał i zmagał się z bólami. Twierdził, że wszystko go boli. Rany na brzuchu miał umyte i zaklejone plastrem. Mirosław F. znów chciał wezwać pogotowie, ale gospodarz go powstrzymał twierdząc, że nie chce stracić ukochanej.

Niestety, Grzegorz G. domową kuracją nie uratował siebie. Jego zwłoki odkryto 13 września. Denat leżał na wznak na wersalce. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci było ropne zapalenie otrzewnej będące skutkiem ciosów zadanych nożem. Zdaniem lekarzy, były duże szanse na uratowanie rannego pacjenta, ale pod warunkiem, że natychmiast zaalarmowałby o swym stanie. Stało się jednak inaczej.

Ruszyło śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Rejonową w Zgierzu. Syn ofiary zeznał, że po raz ostatni widział ojca 8 września u niego w Kęblinach pod Zgierzem na spotkaniu towarzyskim, na które jednak nie zaproszono jego konkubiny. Śledczy przesłuchali też Annę L., która wyjaśniła, że dlatego rzuciła się z nożem na partnera, ponieważ uderzył ją pięścią w tył głowy. Z początku nie skarżył się na dolegliwości.

Jednak gdy nazajutrz o godz. 16 wróciła z pracy, to konkubent czuł się fatalnie: nic nie chciał jeść, leżał na łóżku i wymiotował. Nie pozwolił, aby kobieta wezwała pogotowie. Następnego dnia oskarżona kupiła środki przeciwbólowe dla Grzegorza W., który czuł się coraz gorzej i marniał w oczach. Skarżył się na bóle brzucha. Wkrótce zmarł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki