- Nie dość, że niesłusznie wystawił nam mandat, to jeszcze wystraszył krzykiem córkę. Ma autyzm, więc jest wrażliwym dzieckiem - podkreśla pani Beata, mama niepełnosprawnej Gabrysi. - Córka od 6 lat ma orzeczenie o niepełnosprawności, dlatego jeździ za darmo MPK. Jako jej opiekun też nie muszę kasować biletu. Jednak kontroler uznał, że jak córka ma zwykłą legitymację szkolną, to musi kasować bilet ulgowy, a ja cały. Zaświadczenie o jej niepełnosprawności, które mu okazałam, wcale go nie interesowało.
Pani Beata nie przyjęła mandatu. Zapewnia, że do tej pory inni kontrolerzy jej nie ukarali, a przedstawiała im te same dokumenty. - Gdy odmówiłam przyjęcia mandatu, kontroler zaczął krzyczeć, że jak dostanę w sądzie 400 zł kary, to dopiero zobaczę - oburza się pani Beata. - Towarzyszący mu inni kontrolerzy nie zwrócili uwagi na jego zachowanie.
MPK twierdzi, że nie ma podstaw do tego, by ukarać swojego pracownika. - Rozmawialiśmy ze świadkiem, który twierdzi, że kontroler biletów był stanowczy wobec pani Grzybowskiej, ale kulturalny. Stwierdził on, że pasażerka nie posiada dokumentu właściwego do bezpłatnego przejazdu komunikacją miejską - tłumaczy Agnieszka Hamankiewicz z biura obsługi spółki w MPK.
Według MPK, zaświadczenie o niepełnosprawności dziecka nie uprawnia do bezpłatnej jazdy. - Pasażerka okazała się zwykłą legitymacją szkolną o numerze MEN -I/50/2, która uprawnia do okazywania się biletem ulgowym. Legitymacja, która uprawnia dziecko niepełnosprawne do bezpłatnych przejazdów, nosi numer MEN-I/51/2 - dodaje Agnieszka Hamankiewicz.
Dokładnie jest to legitymacja szkolna potwierdzająca status ucznia niepełnosprawnego. - Wystawia ją szkoła specjalna, do której uczęszcza dziecko. Jeżeli uczy się w zwykłej szkole, to powinno mieć zaświadczenie z ośrodka rehabilitacyjnego lub warsztatów terapii zajęciowej, że do nich uczęszcza - mówi Ewa Ściborska, rzecznik osób niepełnosprawnych w Łodzi.
Zaświadczenie jest informacją dla kontrolera, na jakiej trasie dziecko może podróżować bezpłatnie. - Tylko że my jeździmy komunikacją miejską w kilka różnych miejsc. Szkoła córki, poradnia psychologiczno-pedagogiczna i zajęcia terapeutyczne są w różnych częściach Łodzi. Mam wozić ze sobą kilka różnych zaświadczeń? - oburza się pani Beata. - Właściwie to kilkanaście, bo młodszy syn też jest niepełnosprawny. To jakiś absurd - dodaje łodzianka.
Władysław Skwarka, radny SLD i dyrektor łódzkiego oddziału PFRON, jest przekonany, że kontrolerom powinno wystarczyć zaświadczenie o niepełnosprawności. - Właściwie nie powinno ich interesować, gdzie są placówki, w których przebywa niepełnosprawny. Chociażby ze względu na ochronę danych osobowych - mówi Władysław Skwarka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?