W połowie marca z powodu epidemii koronawirusa restauracje i bary przestały mieć możliwość serwowania potraw na miejscu. Aby ratować gastronomików z ulicy Piotrkowskiej miasto Łódź umożliwiło tymczasowy wjazd samochodów dostarczającym posiłki z restauracji.
Przed epidemią dostawcy mogli wjeżdżać na Piotrkowską tylko w godz. 6-11. Wjechać mogli też posiadacze ściśle reglamentowanych identyfikatorów. Od połowy kwietnia wystarczy kartka za szybą z informacją, że dowozi się jedzenie. Na Piotrkowskiej natychmiast zaroiło się od parkujących samochodów.
Hubert Barański z Fundacji Fenomen jest przekonany, że nie wszyscy zostawiający swój samochód na Piotrkowskiej to dostawców jedzenia. To bowiem atrakcyjne miejsce postojowe, bo w przeciwieństwie do sąsiednich ulic na Piotrkowskiej nie ma strefy płatnego parkowania.
- Niektóre samochody stoją po kilka godzin, bo kierowcy robią tu sobie bezpłatny parking - mówi Barański. - Tymczasem ludzi chodzących po Piotrkowskiej jest coraz więcej, otwierają się kolejne lokale, a samochody stoją - podkreśla.
Piotr Kurzawa, menedżer ulicy Piotrkowskiej podkreśla, że możliwość wjazdu dostawców jedzenia na część deptakową miała pomóc restauratorom przetrwać najtrudniejszy okres zamknięcia lokali dla gości konsumujących przy stolikach.
- Będziemy obserwować sytuację i frekwencję na ulicy Piotrkowskiej - mówi Kurzawa. Jak ocenia nawet gdy powróci już możliwość spożywania posiłków na miejscu w restauracjach część klientów będzie mieć obawy i wybierze jedzenie z dowozem do domu.

NOWY ODCINEK OBWODNICY WSCHODNIEJ_
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?