- Mam przed sobą program PiS, który obiecuje wielką modernizację Polski: 50 nowych mostów... - cytował Mazurek. - A 3 miliony mieszkań też dołoży? I jeszcze prezes obiecał, że urodzi się 200 tys. dzieci. Te wszystkie obietnice są na takim poziomie, że brakuje słów. To kpiny z ludzi - szydziła posłanka PO. Podpucha polegała na tym, że Mazurek de facto odczytał posłance program PO z 2007 r.
Wszyscy Mazurka chwalą, a ja mam do niego żal. Mam żal, dlatego że wybrał do tej prowokacji w zasadzie nieznaną posłankę partii rządzącej, która dzięki temu stała się bardzo znaną. Co ja mówię znaną... To będzie kolejna prawdziwa celebrytka. Polityka i dyskurs publiczny tak nam ostatnio zdziadziały, że ludzie się już nie zastanawiają, dlaczego o kimś się mówi, dlaczego jest znany, a kojarzą tylko nazwisko.
Dlatego jestem pełen obaw, że całe to gadanie, że "Krajewska powinna odejść z polityki", nic nie da, bo ta kobieta dzięki prowokacji redaktora Mazurka w kolejnych wyborach do Sejmu może dostać nie 4 tys. głosów, jak ostatnio, tylko na przykład 8 tys. Skoro posłanka, była nauczycielka, nie potrafi odróżnić programu własnej partii od programu jej największej konkurencji politycznej, to czy odróżni je zwykły wyborca?
Dlatego mam żal do Roberta Mazurka o wylansowanie gwiazdy Krajewskiej. Gdyby zadał te pytania Julii Piterze czy Joannie Musze jest wielce prawdopodobne, że odpowiedzi byłyby podobne, a prowokacja nie mniej skuteczna, ale obie panie już przecież znamy.
W poniedziałek z PiS odszedł Przemysław Wipler. Może Krajewska powinna przejść na jego miejsce do klubu PiS, skoro krytykuje Tuska tak mocno jak Kaczyński. A że o tym nie wie? Cóż, polityka zdziadziała.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?