Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krajobraz po budowie S8. "Była Ameryka, teraz jest kamieni kupa"

Dariusz Piekarczyk
Dariusz Piekarczyk
Mieszkający obok S8 narzekają, że czasem trudny do wytrzymania - nie pomagają ekrany akustyczne
Mieszkający obok S8 narzekają, że czasem trudny do wytrzymania - nie pomagają ekrany akustyczne Janusz Wójtowicz/archiwum Polska Press
Budowa drogi ekspresowej S-8 zmieniła życie wielu ludzi naszego regionu. Niektórzy do dziś wspominają czas prosperity i lepszego życia...

Droga ekspresowa S8 nie tylko zbliżyła do siebie ludzi. Wielu przewróciła życie do góry nogami. Widoczne jest to zwłaszcza w wioskach naszego regionu, znajdujących się obok byłego już placu budowy. Kiedy trwały prace, był gwar, były pieniądze. Teraz jest tam cicho, czyli tak jak było.

Justyna

- Właściwie to sklep powinnam zamknąć, bo to już się nie opłaca - mówi ładna blondynka lekko po trzydziestce. - Na szczęście nie płacę czynszu za lokal, bo to mój budynek. Inna sprawa, że jak zamknę, to co zrobią starsi mieszkańcy wsi. Co, po chleb, cukier, wędlinę, czy masło do Sieradza jechać mają, jak tu dwa autobusy na krzyż. Jak była budowa to sklep był tak zaopatrzony, że brakowało półek, aby towar ustawić. Takich gołąbków czy klopsików sprzedawałam po kilka zgrzewek dziennie. Chleba zamawiałam ponad setkę, a jak brakło to dowozili. Wystarczył telefon. Piekarnia tu niedaleko, parę kilometrów. Teraz jak sprzedam 20 bochenków to góra. Sklep trochę ożyje jak pielgrzymki przyjdą, bo przez wieś przechodzą te z Pomorza. A „małpki”, czyli wódka w ćwiartkowych butelkach, jak szły? Zwłaszcza wieczorem, albo rano. Piwo? Też się dobrze sprzedawało, najlepiej mocne w puszkach. O, pan patrzy, po budowlańcach zostały jeszcze te bale drewniane i stolik przed sklepem. Siadali, pili piwo. Było fajnie. Teraz na balach miejscowi siadają, Kola, Jędrek i inni tacy. Z nimi pan pogada, oni też przy S8 pracowali i nawet niezłą mieli kasę. Taki Jędrek to lubił się popisywać na całego. Odpalał papierosy banknotem 10, 20, a bywało że i 50-złotowym. A teraz papierosa żebrze.

Na S8 zarabiał nie tylko sklep wioskowy. Mieszkańcy, ci co oczywiście chcieli, też. Na podwórkach budowlańcy maszyny trzymali, nocowali na kwaterach w domach. Jeden z rezolutnych gospodarzy prawie wszystkie pokoje na parterze i pierwszym piętrze i parterze robotnikom wynajął, a z żoną przeprowadził się do piwnicy. Nic to, najważniejsze, że kasa szła aż miło. A żona jeszcze dorobiła, bo brała od robotników ciuchy do prania. Gotować nie gotował im, bo się nie opłacało.

Jędrek

Jędrek podjechał pod wioskowy sklep swoim wysłużonym fordem escortem, który ostatni przegląd techniczny miał z jakieś 10 lat temu, a wtedy to Jędrek miał jeszcze prawo jazdy. Od paru lat nie ma, bo jeździł na „podwójnym gazie” i wpadł. Auto dymi, prycha, piszczy, ale jakoś się toczy. O latach świetności forda przypominają tablice rejestracyjne. Jakimś cudem się trzymają.

- O budowie chciałeś pogadać - pyta Jędrek po wyjściu z auta. Już od razu widać, że pewnie wczoraj tęgo popił, bo ręce mu się trzęsą. - No dobra, to daj piątala na browar.

Psssst, puszka otworzona, potężny łyk piwa zrobiony.

- Jak S8 budowali, to Jędrek panem był. Robota była, my tu prawie wszystkie robili. Nie robiły tylko Ferdynandy Kiepskie. No te, obiboki, co to mówili, że dla nich roboty żadnej nie ma, a przecież była, tylko że im się nie chciało. O... roboty, to nie szło przerobić, tyle było i nawet po godzinach się pracowało, to wtedy ekstra płacili. Tak im zależało, że przyjeżdżali po mnie samochodem do domu, żebym tylko do roboty szedł. A kasy to miałem tyle, że, ot dla fasonu, dwudziestkę zwinąłem w rulonik i odpalałem papierosa. Myślałem wtedy, żeby nawet dom po ojcach wyremontować, ale jakoś pieniądze się rozeszły. Co przed chałupę wyjdę i na komin popatrzę, to serce mnie ściska. Cud to boski, że ostatnia nawałnicę przetrzymał. Ale co dobre szybko się kończy.

- A powiedz no Jędrek o komorniku, powidz jak go w ch... a zrobiłeś - wtrąca się do rozmowy niejaki Biba, siedzący na drewnianych balach pod sklepem i trzymający w dłoni piwo.

- Eee, to jakieś dwa tygodnie temu było - uśmiecha się Jędrek pokazując przy okazji duże ubytki w uzębieniu. - To trzeba zacząć od tego, że jak miałem kasę, to kupiłem se telewizor plazmowy. Wielki jak pastwisko, na całą prawie ścianę. Fachowcy mi montowali. A jak komornik przyjechał i chciał mi go zabrać, to okazało się, że taki wał. Telewizor do komornikowego auta się nie zmieścił się za nic w świecie.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

- No, ale potem i tak ci zabrali - wtrąca Biba.

- Ale se kupiłem mniejszy, na targu, i też oglądam - ripostuje Jędrek.

I tak to Jędrkowi po S8 pozostały jedynie wspomnienia, bo pieniądze rozpuścił.

- Była Ameryka, była kasa, a teraz jest kamieni kupa - kończy. - Trzeba żyć dalej, nic nie jest wieczne.

Kola

Kola, bo tak naprawdę wioskowi nie za bardzo wiedzą jak ma na imię, to był gość. Podczas budowy S8 pracował na koparce. Kasę miał jak się patrzy. Mógłby pewnie dalej pracować w owej firmie, gdzieś tam w Polsce, ale w świat wcale go nie ciągnęło. Tu zna wszystkich, a wszyscy go znają. Jak skończyła się robota złożył wymówienie i teraz jako stary kawaler, a takich w wiosce prawie pół setki, najczęściej pod sklepem na balach drzewa siedzi. Z czego żyje? A Bóg jeden wie. W każdym razie Kola miał dziwne, ale dochodowe hobby. Jak brakło mu pieniędzy wpadał do kapliczki, brał za sznur od sygnaturki i zaczynał dzwonić. Panie z kółka różańcowego były pierwsze na miejscu. Jak Kola zobaczył, że biegnie pani Jadzia, stawał na stołku, zakładał sobie sznur na szyję i czekał.

- Kola, co ty znowu robisz, bój ty się Boga - wypiła zdyszana pani Jadzia.

- Bede się wiszoł - odpalił Kola.

- No dobrze, wieszaj się, ale nie w kapliczce - ripostowała kobieta.

- Jak dostanę pięć złoty, to wiszoł się nie bede - odpowiedział.

Jako, że w międzyczasie nadbiegły inne kobiety, to owe pięć złoty wysupłały, dały Koli i wioskowe życie wróciło do normalności. Sytuacja zaczęła się jednak powtarzać. Kola nawet kilka razy w tygodniu chciał się wieszać.

- No, nie szło tego wytrzymać - mówi pani Jadwiga. - Poprosiłam więc sąsiada, który na ślusarce się zna i zrobił porządny zamek z wielkim kluczem. Kluczy zrobił zresztą kilka. Kapliczkę teraz zamykamy i wieszania nie ma.

Jacek

Jacek fach ma w ręku, bo koparki, nawet te ciężkie, potrafi obsługiwać.

- Przy okazji budowy S8 kursy sobie porobiłem - mówi. - Z budową dalej pojechałem, bo nieźle płacą. Co, tu mam dalej siedzieć i biedę klepać? Nie.

Jacek wpada do wioski raz, albo dwa razy na miesiąc. Przyjedzie, dzieciakami Zuzią i Michałkiem się nacieszy, żonę Agnieszkę przytuli i dalej do pracy.

- To taka moja Anglia, tyle, że nad Wisłą - mówi. - Nie muszę emigrować. Tu nieźle zarabiam. A rozłąka? Nie jest tak źle, za tydzień jedziemy na dwutygodniowe wakacje. S8 odmieniła nasze życie na lepsze.

Droga ekspresowa S8
Wciąż budowana droga ekspresowa S8 przebiegająca z Wrocławia do Białegostoku. Droga łączy aglomeracje wrocławską, łódzką, warszawską oraz białostocką. Docelowo S8 ma mieć około 565 km długości. Jej budowa jest mocno zaawansowana, choć wiele odcinków, w tym i w naszym regionie, oddano już do użytku. Zbudowano dotychczas około 418 km.Odcinek S8 Wieluń-Łódź ma ponad 104 km długości i powstawał w latach 2011-2015. Za to pod koniec listopada 2014 roku oddano do użytku odcinek z Sieradza do Łasku o długości ponad 33 km. Mankamentem S8 jest brak dostatecznej ilości postojów, stacji benzynowych oraz barów. Niemniej jednak S8 możemy dojechać z Wrocławia do Łodzi (około 220 km) w około dwie godziny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki