- Chociaż moja firma nie odpowiada za oznakowanie robót na ulicach Grabieniec i Lnianej, to jednak ustawiono tam dwa znaki zakazu wjazdu, które do nas należą - podkreśla Szmigiel. - Takie sytuacje zdarzają się często. W ciągu roku giną mi znaki wartości około 100 tys. zł.
Ostatnio znaki Szmigla odnalazły się w pobliżu Koła, gdzie zniknęły trzy lata temu. Skradziono wówczas całe oznakowanie remontowanej drogi, warte około 40 tys. zł.
Remonty łódzkich ulic Grabieniec i Lniana (Bałuty) prowadzi Skanska. Do oznakowania robót wynajęła firmę Staldrog, która odpowiada również za stan oznakowania w całej Łodzi.
- Jestem zdziwiony, że firma Szmigiel rozpoczęła takie postępowanie - przyznaje Jacek Zawadzki, prezes firmy Staldrog. - Przecież dwa używane znaki mają wartość złomu, nowe kosztują po 80 zł za sztukę.
Jednak Przemysław Szmigiel wycenia swoje znaki na około 150 zł za sztukę. Sprawę wyjaśnią policjanci.
- Kradzież mienia powyżej 250 zł to przestępstwo. Grozi za nie do pięciu lat pozbawienia wolności - mówi komisarz Adam Kolasa z Komendy Wojewódzkiej Policji.
Staldrog zapewnia, że kradzież nie miała miejsca, doszło tylko do niedopatrzenia.
- Usuwamy z jezdni znaki zniszczone podczas kolizji czy wypadków. Zabieramy je do swojego magazynu. Informujemy właścicieli znaków, by je odbierali, ale nie robią tego natychmiast - zapewnia Jacek Zawadzki. - Najwyraźniej pracownicy, którzy zabierali z magazynu nasze znaki, by zamontować je na ul. Grabieniec i Lnianej, nie zauważyli, że biorą cudze.
Jednak Przemysław Szmigiel zapewnia, że nigdy nie otrzymał zawiadomienia od Staldrogu, że ma odebrać swoje znaki.
- Nawet gdyby tak było, to nie upoważnia firmy Staldrog do korzystania z moich znaków - podkreśla.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?