Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kupiła bilet lotniczy dla psa. Na miejscu okazało się, że musi dopłacić 3 tys. zł

Matylda Witkowska
Terier Messi został w Łodzi zapakowany do luku bagażowego. Jednak na lotnisku w Edynburgu trudno było go odzyskać
Terier Messi został w Łodzi zapakowany do luku bagażowego. Jednak na lotnisku w Edynburgu trudno było go odzyskać archiwum prywatne
Pani Justyna Herman do końca życia nie zapomni podróży z Łodzi do Edynburga ze swoim psem Messim. Łodzianka wykupiła bilet lotniczy dla swojego psa. Jednak na miejscu okazało się, że musi dopłacić jeszcze dodatkowo... 3 tys. zł.

Pani Justyna kupiła bilet na lot 18 lipca za pośrednictwem firmy Intair, przedstawiciela Czech Airlines na Polskę. Za swój bilet zapłaciła 408,95 zł. Do tego za przewóz psa rasy west highland white terier dodatkowo 300 zł i 43 gr.

- Wybrałam Czech Airlines ze względu na ich ofertę przewozu zwierząt - opowiada pasażerka. - U przedstawiciela linii dowiedziałam się, że jest to ostateczna opłata za przewóz zwierzęcia.

Zwierzak trafił do luku bagażowego. Do Edynburga pasażerka przyleciała o godz. 9.30. Tam okazało się, że w miejscu odbioru bagażu psa nie było.

Po półgodzinie zaczęła poszukiwania swego pupila. Została skierowana do punktu odbioru zwierząt, gdzie czworonoga też nie było.

Zrozpaczona łodzianka trafiła do polskiego konsulatu, gdzie otrzymała pomoc tłumacza.

- Dowiedziałam się, że pies przebywa na lotnisku nielegalnie i został zatrzymany - denerwuje się pasażerka. - Usłyszałam też, że linia lotnicza nie poinformowała o przylocie psa i nie ma odpowiednich dokumentów.

Do tego okazało się, że aby odzyskać zwierzę, musi zapłacić lotnisku... 544 funty i 80 pensów. To po przeliczeniu ponad 3,1 tys. zł.

- Pies został oddany o godz. 14. Był wystraszony, zasikany i nie miał wody - mówi pani Justyna.

Daniel Sabik, rzecznik prasowy Czech Airlines, tłumaczy, że linia standardowo pobiera za przewóz zwierzęcia 60 euro lub jego równowartość.

- Dodatkowa suma 544,80 funtów jest standardową opłatą administracyjną i weterynaryjną pobieraną za wwożenie żywych zwierząt do Wielkiej Brytanii - tłumaczy rzecznik. - Podczas wjazdu zwierząt do Wielkiej Brytanii obowiązują standardowe procedury zapobiegające rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych. Pasażer jest zobowiązany samodzielnie się z nimi zapoznać.

Czech Airlines w ramach rekompensaty zaoferowała pasażerce zwrot pobranej opłaty za bilet oraz, dodatkowo, także połowę kwoty administracyjnej pobranej przez szkockie lotnisko. Jednak liniom nie udało się dojść z pasażerką do porozumienia. Rozważa ona wystąpienie na drogę sądową.

W tym czasie polityka przewozowa przewoźnika się zmieniła. Jak przyznaje D. Sabik, gdy linia sprzedawała bilet pani Herman, negocjowane były warunki przywozu zwierząt przez Czech Airlines na lotnisko w Edynburgu.

- Jednak po negocjacjach Czech Airlines zdecydowały się nie świadczyć usług przewozu zwierząt. Ta decyzja nie ma związku z transportem psa pani Herman - zaznacza D. Sabik.

Decyzja o rezygnacji z przewozu zwierząt na lotnisku w Edynburgu dotarła już do łódzkiego lotniska.

Zwierząt, poza siedzącymi w kabinie psami przewodnikami, nie zabiorą też m.in. pasażerowie linii Ryanair.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki