Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS przegrał z warszawską Polonią [ZDJĘCIA]

Paweł Hochstim
Szkoda, że delegat PZPN uznał, że mecz ŁKS - Polonia Warszawa może się odbyć, bo jeszcze byśmy się łudzili, iż łodzianie są w stanie sprawić niespodziankę. Polonia zaprezentowała się przeciętnie i pewnie wygrała, co źle wróży walce o utrzymanie w ekstraklasie ełkaesiaków.

Jeszcze dwie godziny przed meczem delegat Jan Żołnierek powiedział reporterowi telewizji Canal+, że szanse na rozegranie meczu są bardzo małe, bo na trybunach jest masa śniegu. Ale godzinę później zmienił zdanie i uznał, że mecz może się odbyć.

Menadżer ŁKS Piotr Świerczewski zaskoczył ustawieniem wyjściowej jedenastki. Z nowych graczy pojawili się w niej Iwański, Ronald Gercaliu, Grzegorz Bonin i Olegs Laizans, ale zaskoczenie dotyczyło innych pozycji, przede wszystkim prawego obrońcy (Artur Gieraga), stopera (Marcin Adamski) i lewego pomocnika (Robert Szczot).

Wystawienia tego pierwszego Świerczewski żałował chyba już po kwadransie, bo Adamski przyglądał się tylko, jak Robert Jeż wykorzystuje zagranie Edgara Caniego i z bliska pokonuje Bogusława Wyparłę. Bodzio W. nie krył zresztą wściekłości na brak reakcji Adamskiego. Z kolei Gieraga średnio radził sobie z szybkim Gruzinem Władimirem Dwaliszwilim.

Dobrze za to spisywał się do przerwy Szczot, który był głównym motorem napędowym łódzkiej drużyny. Szczot był też chyba jedynym ełkaesiakiem, który szybkościowo był w stanie konkurować z rywalami z Warszawy. Szkoda, że po przerwie zupełnie zgasł, a później zastąpił go Paweł Sasin.

Na samym początku fatalnie pomylił się bramkarz polonistów Michał Gliwa, ale Marek Saganowski nie zdołał tego wykorzystać. Saganowski pokazał wczoraj swoją waleczność, ale niewiele z tego wychodziło. Kilka razy zatrzymał go Marcin Baszczyński, z którym jeszcze niedawno grał w greckim Atromitosie.

ŁKS - przede wszystkim Iwański - próbował strzałów z dystansu, tym bardziej, że Gliwa nie był mocnym punktem Polonii. Niestety, strzały byłego reprezentanta Polski były niecelne. Ale zaraz po przerwie ełkaesiacy dostali dar od losu, by doprowadzić do wyrównania. Adam Kokoszka zagrał piłkę pod nogi Marcina Mięciela, ale ten strzelił fatalnie.

Polonia, choć nie pokazywała w Łodzi wielkiego futbolu, wyraźnie górowała i, głównie po indywidualnych błędach łodzian, zagrażała bramce Wyparły. Raz łódzkiego bramkarza uratował Gercaliu - najlepszy piłkarz ŁKS w piątkowym meczu - wybijając piłkę z linii bramkowej. Kilka chwil później znów "popisał się" Adamski, który podał do Edgara Caniego, a ten trafił w słupek. Wreszcie w 70. minucie Cani wyprzedził Adamskiego i z bliska podwyższył na 2:0.

ŁKS - Polonia Warszawa 0:2 (0:1)

Gole: Robert Jeż (15), Edgar Cani (70)

ŁKS: Wyparło - Gieraga, Łabędzki, Adamski I, Gercaliu - Bonin (84, Gancarczyk), Laizans I, Iwański (76, Stąporski), Szczot (73, Sasin) - Saganowski - Mięciel. Trener: Andrzej Pyrdoł.

Polonia: Gliwa - Todorovski I, Baszczyński, Kokoszka, Brzyski - Sultes (89, Tosik), Jeż, Trałka, Bruno (71, Baruchyan), Dwaliszwili (79, Wszołek) - Cani. Trener: Jacek Zieliński.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki