Tylko Uniwersytet Medyczny nie ingeruje w faktyczny stan uczuć swoich studentek i studentów, pomieszkujących razem w akademiku i nie czyni im żadnych przeszkód. Politechnika Łódzka "koedukuje" konkubinaty, jeśli para ma wyznaczoną datę ślubu, a Uniwersytet Łódzki premiuje wspólnym pokojem także za wspólne dziecko, a innym uzasadnionym przypadkiem jest "łącząca parę głęboka więź", o której przesądzać ma sam prorektor ds. studentów.
W stronę UMed zmierza teraz PŁ i od roku 2013/14 nie będzie studentom zaglądać w stan cywilny. Nie chce mi się stać na straży moralności, skoro i tak wiadomo, że siła miłowania trwalsza i mocniejsza jest od jakiegokolwiek paragrafu, o ile oczywiście żadna z pań studentek w przyszłości nie pozwie profesora rektora o alimenty.
Ta libertyńska legitymizacja seksu przedmałżeńskiego jakoś mnie nie mierzi, bo przecież nikt na PŁ czy UMed na duchownego się nie kształci. Minus jest jedynie taki, że emocje z zakazanego są o wiele głębsze niż z legalnego, co może niechcący wymusić nudę w związku. Plus jest taki, że w związku z tym minusem może stać się tak, że znudzeni konkubenci ucieczkę przed sobą znajdą w nauce, na co jednak liczę tylko teoretycznie, bo też mieszkałem w akademiku.
Krótko się namyślałem, czy warto deregulować zasady, dla samej tylko deregulacji. Ale skoro Łódź akademicka przyciąga studentów tak sobie, to może lepiej zrobi to Łódź libertyńska?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?