Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: pożegnanie z Czarną Madonną

Matylda Witkowska
Wiele osób do tej pory wspomina peregrynację jako ważne wydarzenie.
Wiele osób do tej pory wspomina peregrynację jako ważne wydarzenie. Jakub Pokora
W sobotę przy dźwiękach fanfar archidiecezja łódzka żegnała wizerunek Czarnej Madonny. Czy trwające rok całonocne czuwania, apele jasnogórskie i uroczyste procesje coś w nas zmieniły?

Ogromne emocje, całonocne czuwania, łzy, modlitwy i... konflikty towarzyszyły trwającej równo rok peregrynacji kopii wizerunku Matki Bożej Jasnogórskiej po archidiecezji łódzkiej. Zdaniem księży diecezja jest teraz duchowo odmieniona.

Modlitwa wobec zmarszczek

Pochodzący najprawdopodobniej z XIII wieku wizerunek Czarnej Madonny jest najbardziej znanym i najbardziej czczonym obrazem w Polsce, symbolem wiary i patriotyzmu. Kopię tego uważanego za cudowny wizerunku w 1957 roku zamówił kardynał Stefan Wyszyński. Jego wędrówka po kraju miała ożywić religijność z okazji tysiąclecia chrztu Polski.

Krążący po parafiach wizerunek Czarnej Madonny budzi wśród wiernych olbrzymie emocje.

- Obraz żyje swoim własnym życiem. Coraz rzadziej mówi się o nim kopia, raczej podkreśla, że jest to sama Matka Boska, która nawiedza parafie w znaku cudownego wizerunku - tłumaczy biskup pomocniczy archidiecezji łódzkiej Adam Lepa.

Do archidiecezji łódzkiej obraz trafił już w 1974 roku. Teraz, po 36 latach, powrócił. W ciągu roku odwiedził każdą z 217 parafii, był też w kaplicach, klasztorach i szpitalach.

W każdym miejscu obraz spędził dobę. Codziennie o godz. 17 był uroczyście witany przez jednego z łódzkich biskupów. W niektórych parafiach tłok był tak duży, że powitanie musiało odbyć się na dworze.

- Widzieliśmy ludzi, którzy klęczeli w śniegu czy w kałużach - wspomina biskup Lepa. - Taka żywiołowo okazywana wiara była dla nas biskupów ogromnym doładowaniem akumulatorów - dodaje.
Biskupowi Lepie najmocniej utkwiła w pamięci wizyta w Domu Pomocy Społecznej nr 2 prowadzonej przez siostry sercanki.

- Na dziedzińcu zebrały się wszystkie podopieczne, oprócz leżących. I w prostych i pięknych słowach usłyszałem o ich problemach, cierpieniach i... zmarszczkach. Pierwszy raz słyszałem, żeby ktoś poruszał ten problem przed Matką Boską. Ale widocznie dla tych pań było to ważne - wspomina biskup.

Kościoły, w których pojawiał się wizerunek otwarte były przez całą dobę. - I nawet przez chwilę nie były puste - podkreśla ks. Jarosław Pater, odpowiedzialny za organizację peregrynacji.

Proboszcz zostaje kierowcą

W parafii św. Apostołów Piotra i Pawła pod koniec czerwca podczas przywitania obrazu w kościele był taki tłok, że trudno było się dostać do środka. Także na najtrudniejszej godzinie między 3 a 4 rano czuwało przy obrazie około 30 osób. Wierni włączyli się nie tylko w przygotowanie wystroju kościoła, ale także własnymi samochodami odwozili w nocy tych, którzy mieszkali dalej. Własnym samochodem odwoził wiernych sam proboszcz.
- Wiele osób do tej pory wspomina peregrynację jako ważne wydarzenie - mówi ks. Edward Wieczorek, proboszcz parafii.

Ale nie wszędzie peregrynacja poszło gładko. Jeszcze w marcu Zarząd Dróg i Transportu dopatrzył się w witających Matkę Boską transparentach "katolickiej propagandy" i zagrożenia dla samochodów. Natomiast w Parafii Dobrego Pasterza jeden z wiernych wpadł w furię, gdy zobaczył zrobione przez peregrynacyjnych fotografów i wystawione na sprzedaż zdjęcia swojej dwuletniej córki. Oba konflikty zostały jednak szybko zażegane.

- Peregrynacja zintegrowała całe społeczeństwo, nie tylko wspólnoty parafialne - ocenia całą wędrówkę ks. Jarosław Pater.

Obce twarze w kościele

W parafii św. Apostołów Piotra Pawła po trzech miesiącach o nawiedzeniu przypomina stojąca przed kościołem duża figura Matki Boskiej, na którą złożyli się parafianie. Przygarbiona staruszka, która pod pamiątkową figurą pali znicze, chętnie mówi o swojej wierze.

- Zawsze kochaliśmy Matkę Bożą, wtedy gdy nie było wolno i teraz tym bardziej - zapewnia.
Jednak jeśli chodzi o nagłe nawrócenia proboszcz jest odrobinę sceptyczny.

- Ludzie są bardziej otwarci na Słowo Boże, ale były wakacje, więc trudno powiedzieć, czy frekwencja wyraźnie wzrosła. Ale Pan Bóg działa we własnym tempie - uspokaja.

Jego sąsiad, ks. Waldemar Trendziuk, proboszcz parafii Matki Bożej Wspomożenia Wiernych jest optymistą. Zauważył więcej par, które po latach wspólnego mieszkania postanowiły uregulować sprawy przed Bogiem i zawrzeć sakramentalny związek małżeński.

- W ciągu dwóch ostatnich lat zgłosiły się do mnie dwie takie pary. Od czasu peregrynacji już cztery. Czyli widać różnicę- tłumaczy.

Na kościelnej peregrynacji pojawiło się wiele zupełnie nieznanych proboszczowi twarzy. Kilka takich osób zaczęło praktykować regularnie.

- Polacy są znani z wielkich zrywów i wytrwałości. Mam nadzieję, że te dobre efekty przetrwają - wyjawia ks. Trendziuk.

Obserwacje proboszczów potwierdzają biskupi.
- To najważniejsze wydarzenie duszpasterskie w archidiecezji łódzkiej w XXI wieku - mówi bp. Adam Lepa.
Nieco mniej optymistycznie do owoców nawiedzenia podchodzą wierni.
- Na pewno nie będę częściej chodziła do kościoła, bo trzy niedziele w miesiącu pracuję na kasie w Carrefourze - opowiada parafianka św. Faustyny, która na peregrynację wstąpiła przez przypadek, zaciekawiona nietypowym zamieszaniem przed świątynią . - Matka Boska tu nie pomoże, trzeba zmienić prawo, żeby ludzie mogli spędzić niedzielę z dziećmi, a nie harować przez cały tydzień - dodaje.

Także bardziej zaangażowani parafianie liczą raczej na wypraszane przez Matkę Bożą łaski zdrowia czy uwolnienie bliskich z nałogów niż zwiększenie frekwencji.

- Chodzę codziennie do kościoła, więc nie mogę bywać tam częściej - śmieje się pani Zdzisława Wierzbińska. - Ale nie mam już ziemskiej matki, dlatego cieszę się, że mam chociaż duchową.

Pożegnanie z fanfarami

Archidiecezja łódzka od lat jest w końcówce rankingów religijności. W zeszłym roku pod względem liczby osób uczestniczących w niedzielnej mszy była trzecia od końca. Czy teraz to się zmieni?
W ocenie biskupów frekwencja w kościołach już jest większa. O ile wzrosła?
- Potrzebne byłyby badania. Być może zostaną one przeprowadzone - mówi bp. Lepa.

Kto nie widział jeszcze kopii wizerunku, może to zrobić do jutra w katedrze. Obraz wystawiony będzie przez całą dobę.

W sobotę tuż przed godz. 10 rano na placu Katedralnym rozpocznie się uroczyste pożegnanie obrazu. Udział w mszy zapowiedziało aż 34 biskupów z całej Polski. Mszy świętej przewodniczyć będzie prymas Polski abp. Józef Kowalczyk. Kazanie wygłosi przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp. Józef Michalik.

Około godz. 12 obraz przy dźwięku fanfar zostanie przeniesiony do samochodu-kaplicy i ulicą Piotrkowską i Pabianicką odwieziony do diecezji kaliskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki