Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: Stanisław Radwan o festiwalu muzyki filmowej

Łukasz Kaczyński
Łódź uhonorowała wybitnego twórcę muzyki filmowej i teatralnej, Stanisława Radwana.
Łódź uhonorowała wybitnego twórcę muzyki filmowej i teatralnej, Stanisława Radwana. Grzegorz Gałasiński
Ze Stanisławem Radwanem rozmawia Łukasz Kaczyński. Stanisław Radwan i jego kompozycje to temat weekendowego XIV Festiwalu Muzyki Filmowej.

Co takiego wyłuskuje z filmu, spektaklu muzyka, co przybliża i dlaczego jest ważna?

Muzyka, które z swej natury jest bezpojęciowa, może być przyrównywana do słowa, do gestu, do obrazu scenicznego lub do gry aktora, nie wchodząc jednak w jego materię. Lecz potrzebuje też partnera w dialogu, w kontrapunkcie, i w tym sensie może także waloryzować to, co już w innym miejscu się dzieje.

To przywodzi mi na myśl Pańską wypowiedź o tym, że nie można iść równolegle do myśli reżysera, ale wręcz naprzeciw jej. Mimo odsuwania uwagi od swej osoby, okazuje się Pan nonkonformistą.

Tak rodzi się dialog, który z dobrymi artystami jest czymś fantastycznym. Można startować z przeciwległych biegunów i spotkać się we jednym miejscu, choć początkowo wydaje się to niemożliwością. Pracowałem też reżyserami, którzy uważali, że istnieje tylko jedna droga do celu. To jest zawsze podejrzane. Przy pracy w grupie osób, społeczności, jaką tworzy trio: reżyser, scenograf, kompozytor, a potem w zespołach - obojętnie w filmie, czy w teatrze - jednej drogi nie ma. Ona jest zawsze uboga. Wtedy praca rzeczywiście ma smrodek konformizmu. A ja tego nie lubię.

Zastanawiał się Pan nad kondycją muzyki w teatrze?

Bardzo zmieniła się funkcja muzyki w spektaklu. Nie bardzo ją akceptuję, bo to jest najczęściej wypełniacz emocjonalny. To zwężenie możliwości muzyki. Dla mnie jest jej zawsze za dużo, nie mam czasu na przetworzenie jej. Ja szedłbym raczej w kierunku ciszy, zubażania, niż nadmiaru. Nie lubię też prowadzania od "a" do "z" po znaczeniach, które chcą zdradzić aktorzy. W takim sensie to nie moja bajka. W takim sensie nie uprawiam muzyki.
Rozm. Łukasz Kaczyński

***

Tańczący z nutami
Sobotni dwuczęściowy, symfoniczno-jazzowy koncert w Filharmonii Łódzkiej "Z biegiem lat, z biegiem dni..." był głównym punktem XIV Festiwalu Muzyki Filmowej. Kompozycje bohatera tegorocznej edycji, Stanisława Radwana, autora muzyki do spektakli Konrada Swinarskiego i Jerzego Grzegorzewskiego, filmów Andrzeja Wajdy i Wojciecha J. Hasa, wykonała orkiestra pod batutą Daniela Raiskina. Koncert rozpoczęła fanfara z "Hamleta" w reż. A. Wajdy. Przy inwokacji z "Rusłana i Ludmiły" A. Puszkina, wykorzystanej m.in. w filmie "Łóżko Wierszynina" Andrzej Domalika towarzyszyli im studenci PWST w Krakowie. Zwłaszcza druga kompozycja, łącząca w sobie trzy wykonania (z filmu, teatru i serialu), zabrzmiała przejmująco. Usłyszeliśmy też utwory z "Seksolatek" Zygmunta Hubnera czy spektaklu "Turandot".

WIĘCEJ O FESTIWALU MUZYKI STANISŁAWA RADWANA W ŁODZI

Radwan, który właśnie w Łodzi rozpoczął współpracę z Jerzym Grzegorzewskim, słysząc grę łódzkich symfoników nie krył emocji. Dosięgły one zenitu, gdy pieśń do wiersza Haliny Poświatowskiej "Koniugacja" (kompozycja do "Spisu cudzołożnic" Jerzego Stuhra) wykonała Ewa Kaim, aktorka Teatru Starego w Krakowie.

- Ten utwór zawsze silnie na mnie oddziałuje. Dziś Ewa doskonale dowartościowała drugą część wiersza, "a ten szum wyżej..." - mówił Radwan. Mistrz dostrzegł też wysoki poziom gry łódzkich symfoników. Koncert poprowadzili żona kompozytora Dorota Segda, aktorka teatralna i filmowa, i Wojciech Malajkat. Zrobili to po mistrzowsku, przydając imprezie podniosłego, ale i serdecznego charakteru. Doroczną Nagrodę im. Tomasza Gaduły-Zawratyńskiego dla zasłużonego popularyzatora kina i muzyki filmowej otrzymała prof. Maria Kornatowska. Wręczeniu towarzyszyli synowie patrona nagrody.

- Czuję się bardziej krytykiem niż profesorem. Naucznie to zajęcie mało owocne - mówiła z właściwym sobie humorem laureatka. - Świat przestałby istnieć, gdyby nie był krytykowany. Criticare necesse est.

W drugiej części koncertu jazzowe interpretacje utworów Radwana, geometrycznie dosadne, lecz nie tracące nic ze swego liryzmu, wykonali ceniona wokalistka Anna Wilczyńska i znakomity pianista Andrzej Jagodziński, którzy właśnie wrócili z koncertów w Carnagie Hall.

Nie pojawili się w Łodzi zaproszeni goście, m.in. Andrzej Wajda i Krystna Zachwatowicz, kompozytor Henryk Kuźniak i Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa. Nadesłali jednak pełne ciepłych słów listy. Prezydent Hanna Zdanowska i wiceprezydent od kultury Agnieszka Nowak z zacnego wzoru nie skorzystały. Promowały Łódź bawiąc na festiwalu w Gdyni. Sytuację ratowała Monika Głowacka z Komisji Filmowej i bukiet w końcu dotarł do filharmonii. Smutne w czasie, gdy Festiwal Muzyki Filmowej, pierwszy taki w kraju, stara się dziś odzyskać pozycję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki