Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: W nielegalnym DPS-ie Przystań staruszkowie są upychani jak śledzie

Matylda Witkowska
W przeznaczonej dla jednej rodziny willi na Julianowie gnieździ się 26 pensjonariuszy
W przeznaczonej dla jednej rodziny willi na Julianowie gnieździ się 26 pensjonariuszy fot. Paweł Nowak
Prywatny Dom Opieki Pielęgniarskiej "Przystań" od 5 lat działa nielegalnie. Nie spełnia przepisów pożarowych i wymagań dla domów opieki. Rodziny pensjonariuszy placówki zarzucają jej właścicielom, że źle traktuje podopiecznych. Sprawę bada prokuratura.

W przeznaczonej dla jednej rodziny willi przy ul. Sowińskiego 38 na łódzkim Julianowie upchnięto 26 pensjonariuszy i personel. W pokojach mieszkają po cztery osoby, choć ustawa przewiduje pokoje najwyżej trzyosobowe. Biurko kierowniczki stoi... na korytarzu, a obok stołu w świetlicy trzeba się przeciskać.

We wrześniu pod nieobecność szefostwa pracownicy Przystani urządzili sobie imprezę alkoholową. Odkryli to krewni pensjonariuszy, którzy przyszli w odwiedziny. Winni zostali zwolnieni, ale zaufanie rodzin zostało nadszarpnięte.

- Ta libacja przepełniła czarę goryczy - mówi łodzianin (imię i nazwisko do wiadomości redakcji), który po imprezie postanowił zabrać z Przystani swoją matkę. - Oddaliśmy mamę w dobrym stanie, po miesiącu była chudsza. Nie mogliśmy się z nią porozumieć - dodaje.

Zdaniem naszego Czytelnika, jego mama miała też sińce na rękach, a na stoliku przeterminowane leki. - Za pobyt nie dostałem też rachunku - dodaje syn podopiecznej Przystani.

Pismo z podobnymi zarzutami wpłynęło na początku listopada do Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego, który zarządził kontrolę placówki.

- Nie stwierdzono przypadków stosowania przemocy fizycznej w stosunku do przebywających w Przystani osób - zapewnia Agnieszka Łukomska- -Dulaj, dyrektorka wydziału polityki społecznej Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego. - Nie mamy możliwości potwierdzenia nieprawidłowości w zakresie udzielanych tam świadczeń medycznych i spraw finansowych - dodaje urzędniczka.
Przystań sprawia urzędnikom kłopoty od dawna. Działa od 15 lat jako placówka całodobowej opieki. Jako taka, w przeciwieństwie do domów pomocy społecznej, do 2004 r. nie musiała mieć pozwolenia. Nowa ustawa wprowadziła taki obowiązek, jednak Przystań do tej pory go nie ma, czyli działa nielegalnie.

- Nie mamy szans na dopuszczenie przez straż pożarną. Nie możemy też spełnić wymagań stawianych domom opieki, jak konieczność umieszczenia łazienki w każdym pokoju - przyznaje Iwona Cholewa, współwłaścicielka Przystani. Do zarzutów odnośnie złej opieki nie chce się odnosić. - Ludzie mieszkają u nas latami i są zadowoleni - mówi, pokazując dyplomy z podziękowaniem za opiekę. - Nie wiem, czy wymieniona przez tego pana osoba u nas mieszkała. Jeśli już tu nie mieszka, to czemu boi się on zdradzić swoją tożsamość - pyta Iwona Cholewa.

Jak to możliwe, że dom działa bez zezwolenia tyle lat? Urząd Wojewódzki przeprowadził w 2008 r. w Przystani kontrolę. Stwierdzono brak zezwolenia i nałożono karę 10 tys. zł. - To jedyna sankcja, jaką mogliśmy zastosować - twierdzi Agnieszka Łukomska-Dulaj. - Po wyczerpaniu odwołań, od kwietnia tego roku właścicielki Przystani płacą karę w ratach - dodaje.

Dopiero po listopadowym donosie Urząd Wojewódzki zawiadomił prokuraturę. - Trwają czynności sprawdzające - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - W ciągu miesiąca prokuratura podejmie decyzję, czy będzie prowadzone w tej sprawie postępowanie.

Urząd zawiadomił też sanepid i straż pożarną, które mogą wydać nakaz zamknięcia. - To zdarza się tylko w drastycznych przypadkach, nie słyszałem, by w Łodzi miało to miejsce - mówi Artur Michalak, rzecznik łódzkiej straży pożarnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki