Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódzcy lekarze wszczepiają zastawkę przez tętnicę udową. Zabiegi są drogie, a MZ narzuca limity

Redakcja
Dr Andrzej Walczak (od lewej) oraz prof. Michał Krejca to kardiochirurdzy z Centrum Kliniczno-Dydaktycznego. W tle sala hybrydowa
Dr Andrzej Walczak (od lewej) oraz prof. Michał Krejca to kardiochirurdzy z Centrum Kliniczno-Dydaktycznego. W tle sala hybrydowa Agnieszka Jędrzejczak
Łódzcy lekarze wszczepiają zastawkę bez rozcinania klatki piersiowej i mostka. Zabiegów robią niewiele, bo jeden kosztuje aż 82 tys. zł, a ministerstwo zdrowia narzuca limity.

Choroby serca to dziś jeden z największych problemów Polaków. Dotykają już nie tylko starsze osoby, ale i coraz częściej trzydziestoparoletnich pacjentów. Przeszczep serca jest ostatecznością i dotyczy najcięższych przypadków. Z kolei wielu pacjentów, żeby żyć, potrzebuje różnego rodzaju stymulatorów pobudzających pracę serca lub protez zastawek w przypadku ich wady, a to zdarza się bardzo często.

Opcji jest kilka

Możliwości medycyny we wszczepianiu tego typu urządzeń zwiększają się z roku na rok. Nie ma już konieczności otwierania klatki piersiowej podczas takiej operacji. Dziś na przykład zastawkę aortalną (TAVI), czyli taką, która zapobiega cofaniu się krwi do komory serca, można zaimplantować poprzez tętnicę udową.

Tak robią specjaliści z Centrum Kliniczno-Dydaktycznym (CKD) przy ulicy Pomorskiej w Łodzi. Zabiegi jednak są drogie, a szpital ma limity, więc nie mogą ich wykonywać tyle, ilu jest potrzebujących pacjentów.

- Tego rodzaju zabiegi powinny być wykonywane u chorych obarczonych szczególnym ryzykiem okołoperacyjnym. Duże znaczenie ma tutaj wiek pacjenta i choroby, które towarzyszą wadzie serca. Jeśli obawiamy się, że klasyczna operacja byłaby zbyt obciążająca, to mamy prawo, zakładając że chory przeżyje co najmniej rok, zaproponować mu alternatywną metodę leczenia - mówi prof. Michał Krejca, kierownik kardiochirurgii w łódzkim CKD.

Ryzyko śmierci

Operacji wymiany zastawki aortalnej poprzez tętnicę udową poddała się ostatnio 86-letnia łodzianka. Kobieta jest po implantacji rozrusznika i cierpi na krytyczną pełnoobjawową wadę aortalną, a jednocześnie ma przewlekłą chorobą wieńcową. Operacja na otwartym sercu byłaby zagrożeniem dla życia kobiety, dlatego specjaliści wszczepili jej zastawkę poprzez tętnice udową.

- To osoba drobna, z niską masą, więc uznaliśmy, że klasyczna operacja będzie zbyt ryzykowna - mówi dr Andrzej Walczak, który ten rodzaj zastawki wszczepia w duecie z kardiologiem interwencyjnym dr. Michałem Kidawą.

Zabieg można przeprowadzić jedynie w specjalnej sali hybrydowej, spełniającej warunki pracowni hemodynamiki oraz kardiochirurgicznej sali operacyjnej.Na wyposażeniu jest aparat rentgenowski umożliwiający przeprowadzenie zabiegu pod kontrolą promieni. To ważne, bo dzięki temu specjaliści widzą drogę, którą pokonuje zastawka i miejsce, w którym zostaje umieszczona.

- Wprowadzamy skompresowaną, zwiniętą zastawkę przez cewnik grubości ołówka. Możemy dostać się do serca kilkoma drogami: przez tętnicę udową, koniuszek serca, tętnice podobojczykową, szyjną lub przez początkowy odcinek aorty występującej. Najczęściej jednak prowadzimy zastawkę przez tętnicę udową - przyznaje dr Andrzej Walczyk. - Sam moment usadowienia zastawki to chwila kluczowa. Często przygotowanie do zabiegu jest dłuższe niż zabieg - dodaje lekarz.

Nad bezpieczeństwem pacjenta czuwają nie tylko kardiochirurg i kardiolog interwencyjny, ale cały zespół, który musi ze sobą współpracować. Tu nie ma miejsca na nieporozumienia. Podczas zabiegu na sali jest około 10 osób, a każda z nich ma na sobie specjalną kamizelkę zabezpieczającą przed promieniowaniem.

Nie chcą mieć blizny

Wielu pacjentów słysząc o innych metodach wszczepiania zastawki, które pozwalają uniknąć rozcięcia klatki piersiowej i mostka, chcą z nich skorzystać. Nie każdy jednak ma do tego predyspozycje.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE...

- Kwalifikujemy pacjenta, który ma pełne wskazania do wymiany zastawki aortalnej w sytuacji, gdy nie możemy wykonać u niego zabiegu klasycznego ze względu na np. zaawansowany wiek, albo liczne ciężkie współistniejące choroby. Wtedy klasyczna metoda jest ponadprzeciętnie ryzykowna i możemy myśleć o przezskórnym wszczepieniu zastawki- mówi dr Walczak.

W Polsce wciąż jednak takich zabiegów wykonuje się niewiele. Niemieccy lekarze już co drugą zastawkę aortalną wszczepiają przezskórnie. Ta metoda stosowana jest tam niemal jak standardowe leczenie.

Za mało pieniędzy

Koszty takiej operacji są bardzo wysokie - w sumie 82 tysiące złotych na jednego pacjenta. A to kilkakrotnie więcej niż w przypadku klasycznej operacji. Niemcy jednak na swoją służbę zdrowia przeznaczają ponad 11 procent produktu krajowego brutto, zaś Polska niewiele ponad 4 proc. PKB. Lekarze nie ukrywają, że chcieliby, by także u nas ta metoda była standardem.

CKD jest w stanie wykonać takich operacji kilkanaście w roku. Zabieg jest refundowany przez NFZ, ale temu jednak limity narzuca resort zdrowia. Wszczepienie zastawki aortalnej to procedury wysokospecjalistyczne, dlatego fundusz przekazuje ministerstwu informacje o wykonaniu i planach, a ten określa limit i przyznaje pulę pieniędzy. Rok temu w CKD takich operacji wykonano 14, tak jak w tym roku do początku listopada.

- Potrzeby są jednak większe, podobnie jak i my możemy robić takich zabiegów znacznie więcej. Pacjenci często już sami pytają o tę metodę i bywają rozczarowani, kiedy proponujemy zabieg klasyczny - mówi prof. Michał Krejca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki