Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódzki Jarmark Wielkanocny okazał się klapą

Matylda Witkowska
Łódzki Jarmark Wielkanocny okazał się klapą.
Łódzki Jarmark Wielkanocny okazał się klapą. Maciej Stanik
Tak fatalnego jarmarku na Piotrkowskiej jeszcze nie było. Wystawcy narzekają na opóźnienia w stawianiu budek, zespoły - na nieprofesjonalną scenę. Dzieła zniszczenia dokonał mróz. Firmy organizujące jarmark przerzucają się oskarżeniami, a klienci omijają go szerokim łukiem.

Piotr Orłowski, sprzedawca wód toaletowych z w poniedziałek sprzedał jedną rzecz wartą 20 zł.

- Przez pięć dni jarmarku, mój utarg wyniósł 460 zł.Tymczasem samo wynajęcie budki kosztuje 2 tys. zł. Więcej na pewno tu nie przyjadę.

W podobnym tonie wypowiada się wielu handlowców.

- Podczas zimowego jarmarku nie miałam nawet czasu usiąść, teraz czekamy na klientów - mówi Julia Traczyk sprzedawczyni przetworów z Czarnocina. - Budki też są dużo gorsze. Mają dziury w ścianach, na początku śnieg padał nam do wnętrza.

Ośmiu z 36 wystawców już zrezygnowało. Nie odbyła się też część koncertów. "Organizator wystawił zarówno nas, jak i Fundację Gajusz. Zamiast sceny został postawiony oblodzony podest bez dachu, w dodatku zupełnie nie ogrzewany. Musieliśmy zejść" napisał na swoim profilu na Facebooku zespół Alegorya, który miał zagrać w piątek.

Jarmark organizuje firma Inter Solar z Buczku, łódzki oddział Polskiej Izby Produktu Regionalnego i Lokalnego oraz magistrat, który wyłożył 45 tys. zł na promocję miasta w czasie imprezy. Kto zawinił, oprócz złej pogody?

Podwykonawca jarmarku, firma Prosperity złożyła wczoraj skargę do magistratu na Inter Solar. Zarzuca jej m.in. opóźnienia w płaceniu za domki i załatwianiu formalności oraz niechęć do wyłożenia pieniędzy na profesjonalną scenę z ogrzewaniem i zadaszeniem, która byłaby odpowiednia na tę porę roku.

Dariusz Janicki, przedstawiciel Inter Solaru oraz Izby tłumaczy, że przyczyną kłopotów jarmarku jest pogoda.

- Rozumiemy trudną sytuację handlowców, dlatego bierzemy na siebie koszty - mówi Janicki. - Część przedsiębiorców w ogóle nie zapłaci, reszcie będziemy negocjować wysokość opłat. Jesteśmy dużą firmą i nam łatwiej przyjąć koszty fiaska.

Janicki przyznaje, że były niewielkie opóźnienia, ale zostały szybko spłacone.

- Wydawanie 18 tys. zł dziennie na scenę, gdy występów słucha może ze 20 osób mija się z celem - dodaje.

Miasto podchodzi do konfliktu z dystansem: "Póki co Urząd Miasta Łodzi nie zapłacił firmom odpowiedzialnym za organizację jarmarku ani złotówki. Wszelkie kwestie finansowe zostaną rozstrzygnięte po zakończeniu imprezy" wyjaśnia w mejlu Grzegorz Gawlik z biura prasowego magistratu. I dodaje że jeśli któraś z imprez nie zostanie zrealizowana, wynagrodzenie będzie zmniejszone.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki