Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódzki radny pyta, gdzie są rowery Łódzkiego Roweru Publicznego

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Rower miejski cieszy się dużym powodzeniem
Rower miejski cieszy się dużym powodzeniem Krzysztof Szymczak
Teoretycznie na ulicach Łodzi powinno zawsze być 1,5 tysiąca rowerów publicznych. Ale często jest ich mniej. Pojazdy są kradzione, niszczone lub zostawiane w miejscach do tego nieprzeznaczonych. Był dzień, w którym brakowało w systemie aż 245 rowerów.

Każdy użytkownik Łódzkiego Roweru Publicznego zna dobrze problem związany z szukaniem wolnego pojazdu.

- Kiedyś przeszłam niemal całą ul. Piotrkowską od placu katedralnego do ul. Narutowicza szukając jakiegoś wolnego i sprawnego roweru. Nie było żadnego, nawet przy stajni jednorożców - mówi pani Monika z Łodzi, użytkowniczka rowerów publicznych.

W godzinach szczytu brak rowerów w stacjach to norma. Wczoraj o godz. 18 na placu Dąbrowskiego nie było żadnych wolnych rowerów, na sąsiednim dworcu Łódź Fabryczna - tak samo, na rogu Kilińskiego i Narutowicza też brakowało pojazdów. W wielu innych stacjach były tylko pojedyncze sztuki, nie zawsze sprawne.

Problemem brakujących rowerów zajął się łódzki radny niezrzeszony Marcin Zalewski. Jak zauważył, wiele rowerów jest kradzionych lub niezwracanych do systemu. A policja nie ma zgłoszeń o wszystkich przypadkach kradzieży.

- Takie rowery znajdowane są czasem po wielu tygodniach - mówi radny Zalewski. - Tymczasem jest to mienie publiczne, ich kradzież powinna być zgłoszona na policję - dodaje.

W napisanej wiosną interpelacji spytał, ile rowerów jeździ w systemie i ile z nich ma GPS. Jak odpowiedział mu wiceprezydent Łodzi Wojciech Rosicki, w systemie miejskim jest 1480 rowerów i wszystkie mają nadajniki GPS.

Operator systemu firma Nextbike przekonuje, że po Łodzi jeździ dokładnie 1530 rowerów. Z tego 1480 opłacanych jest przez miasto, 10 to rowery cargo dołożone gratis przez Nextbike oraz 30 rowerów sponsorowanych przez prywatne firmy.

- W systemie dostępna jest pełna, zgodna z zawartymi umowami, liczba rowerów - zapewniał Jakub Giza z Nextbike w ostatni piątek.

Ale nie zawsze jest tak idealnie. Jeszcze rok temu Nextbike przyznawał, że rowerów bywa mniej niż zakontraktowano. W pewien sierpniowy poranek 2017 r. zamiast 1490 zamówionych rowerów po mieście jeździło... 1245 pojazdów. Kolejne 245 było serwisowanych po ciężkim, letnim weekendzie. Większość wróciła jednak tego samego dnia do systemu.

Podgląd liczby rowerów w systemie ŁRP ma Zarząd Dróg i Transportu w Łodzi. Jak przyznaje Paulina Cyniak zajmująca się rowerami w łódzkim ZDiT zdarza się że, rowerów jest „nieco mniej”.

System roweru publicznego jest ciągle kontrolowany. Zgodnie z umową za niesprawnie działające elementy naliczane są kary - podkreśla Piotr Wasiak, rzecznik prasowy Zarządu Inwestycji Miejskich.

Stan rowerów jest kontrolowany codziennie, a kary umowne nie są małe. Jeśli rowerów jest mniej niż 95 proc. zamówionego stanu, firma Nextbike musi zapłacić miastu 5 tys. zł. Za każdy rower niesprawny dłużej niż 12 godzin - 50 zł za każdą kolejną godzinę.

Brak rowerów w systemie to nie do końca wina firmy Nextbike. Duży w tym udział mają sami łodzianie, którzy kradną i niszczą rowery albo porzucają je w różnych miejscach miasta lub nawet poza Łodzią. Nieoficjalnie mówi się, że w Łodzi rowery są niszczone i kradzione częściej niż w innych metropoliach.

Od uruchomienia systemu do końca marca tego roku zgłoszone zostały 273 kradzieże rowerów. To oznacza, że skradziony został co szósty pojazd jeżdżący po Łodzi. Z tego zaledwie 54 sztuki zostały odzyskane.

O tym, że łódzkie rowery wypadają z systemu pisaliśmy wielokrotnie. W ostatnie lato jeden z mieszkańców ulicy Piotrkowskiej wyjeżdżając na wakacje zauważył stojący w bramie rower publiczny. Gdy po tygodniu wrócił do domu, rower stał nadal.

Rowery publiczne znajdowane były w najdziwniejszych miejscach. Zwłaszcza w pierwszym sezonie działania systemu głośno było o aktach wandalizmu.

Straż pożarna musiała ściągnąć rower z dachu hali targowej na Górniaku. Innym razem palący się pojazd zauważył jeden z przechodniów na Dąbrowie. Inny znaleziono w śmieciach.

Aby walczyć z plagą, wiosną ubiegłego roku Nextbike wprowadził system zachęt. Zaproponował doładowanie konta kwotą 5 zł dla każdej osoby, która namierzy i zgłosi znajdujący się poza systemem rower.

Zgodnie z umową, skradzione rowery we własnym zakresie musi odkupić Nextbike. Koszt jednego roweru szacowany jest na 2,5 tys. zł brutto.

Wkrótce problem znikających rowerów może dotknąć mniejszych miast regionu. Jeszcze w tym roku w 10 miejscowościach pojawi się tysiąc rowerów w ramach programu Rowerowe Łódzkie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki