Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie MW i NOP odwołują się do honoru, a nie mieli problemu z zaatakowaniem jednego człowieka

Błażej Lenkowski
Błażej Lenkowski
Błażej Lenkowski archiwum
15 grudnia ulicami Łodzi przemaszerowała manifestacja Narodowego Odrodzenia Polski i Młodzieży Wszechpolskiej, skrajnie nacjonalistycznych organizacji, które w swoich hasłach i symbolice odwołują się do gloryfikowania przemocy i nietolerancji. O tym, że od ich haseł do czynów niedaleko, przekonał się Leszek Jażdżewski, redaktor naczelny "Liberté", czyli pisma wydawanego przez naszą Fundację.

W sobotę w brawurowym i samotnym geście Leszek wszedł w tłum demonstrantów gromadzących się w pasażu Schillera z tabliczką: "16.12.1922 - Zachęta. Pamiętamy", gdzie został zaatakowany i poturbowany przez kilku demonstrantów. Sprawa szokuje tym bardziej że Jażdżewski nie wykonał żadnego wrogiego ruchu wobec demonstracji. Jego hasło nie było skierowane przeciw NOP czy MW.

Przypomnienie o tragicznym wydarzeniu z naszej historii, czyli zabójstwie prezydenta, rodzącej się z gruzów, wreszcie niepodległej II Rzeczpospolitej przez prawicowego fanatyka, miało przypomnieć współczesnym radykałom, do czego w historii doprowadził fanatyzm. Czysta agresja, z jaką spotkał się Leszek, w tej sytuacji szokuje. Zadziwia też, że ci przedstawiciele organizacji, które odwołują się do honoru, nie mieli problemu z zaatakowaniem pojedynczego człowieka, bezbronnego człowieka. Sześciuset na jednego?

Równie ważne, poza pokazaniem opinii publicznej tego incydentu, jest jednak pytanie, jakie wnioski możemy wyciągnąć z tego wydarzenia na przyszłość? SLD apeluje o delegalizację tych organizacji. Czy to mądre? Nie sądzę. Wolność słowa to zasadnicza wartość naszej demokracji i nie powinniśmy jej naruszać tak długo, jak ktoś nie propaguje nazizmu i komunizmu, co jest zgodnie z polskim prawem zabronione. Delegalizacja nie rozwiązałaby też problemu. Przecież te środowiska działałyby dalej, tyle że zupełnie poza systemem i poza prawem, bez żadnej kontroli. Otwartym pytaniem jest jednak czy nie ścigać i karać proporcjonalnymi środkami poszczególnych osób za szerzenie nienawiści?

Jeśli w Polsce karzemy za obrazę uczuć religijnych, to czy nie należy również ścigać za hasła wzywające do agresji wobec określonych grup? Warto to rozważyć. Czy odpowiedzią na kolejny (przyszłoroczny?) marsz tych środowisk powinna być kontrdemonstracja? Nie sądzę. To tylko spowoduje eskalację agresji i przemocy. Co więcej, może spowodować, że ci, którzy chcą bronić demokracji, wolności i tolerancji, mogą przejąć agresywne metody charakterystyczne dla fanatyków. To byłaby nasza porażka. Nasza, czyli 99% procent Polaków, wszystkich, którzy opowiadają się za demokracją.

Leszek Jażdżewski poszedł na sobotnią demonstrację, bo nie chciał, aby Łódź była kojarzona z nietolerancją i fundamentalistycznym nacjonalizmem. Nie chciał, aby twarzą Łodzi stała się zakapturzona facjata demonstrującego członka NOP-u. Zastanówmy się więc, co może być pozytywnym symbolem, poprzez który my wszyscy, 99% łodzian, będziemy mogli pokazać wartości, które są dla nas ważne. Pokazać Łódź taką, jaką chcielibyśmy ją widzieć. Nie - dla przemocy.

Tak - dla tolerancji i demokracji. Potrzebujemy wielkiego święta, w którym wszyscy łodzianie będą mogli uczcić pamięć o prezydencie Gabrielu Narutowiczu, spotykając się w przedświątecznym okresie i maszerując pod hasłem: "Nie - dla przemocy", "Tak - dla demokracji". Nie chodzi tu o poglądy Narutowicza, z którymi można się zgadzać lub nie. Ważne jest, abyśmy zjednoczyli się w tej symbolicznej historycznie chwili przeciw agresji, przemocy i nienawiści. Czyli temu, co powoli niszczy nasze życie publiczne, a co gloryfikuje NOP i Młodzież Wszechpolska. Temu, co było wielkim wyzwaniem dla naszej niepodległości w okresie międzywojennym. Łódź, jako miasto obywateli, dla których ważne są pozytywne wartości, w którym w przedświąteczny weekend można spotkać prodemokratyczną demonstrację, zamiast grupy groźnie wyglądających osiłków, to miasto, w którym większość z nas chciałaby mieszkać. Takie miasto możemy sami zbudować.

Byłoby świetnie, gdyby inicjatywę w tworzeniu takiego święta podjęły władze miasta wspólnie z obywatelami. Ono nie powinno być zawłaszczone przez żadną partię polityczną - wtedy będziemy mieli powtórkę z miałkiej imprezy pod warszawską Zachętą. Powinno być świętem apartyjnym, świętem Nowych Łodzian. Czy 16 grudnia 2013 roku odbędzie się takie wydarzenie? Święto Narutowicza: "Nie - dla przemocy". Mam nadzieję, że tak i wymownie zarazem patrzę na liderów w naszym mieście oraz Panią Prezydent.

Błażej Lenkowski

Autor jest politologiem, prezesem Fundacji Industrial, wydawcy czasopisma "Liberte"

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki