Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michael Bublé w Łodzi zagrał koncert w Atlas Arenie [ZDJĘCIA]

Dariusz Pawłowski
Michael Bublé w Łodzi zagrał koncert w Atlas Arenie
Michael Bublé w Łodzi zagrał koncert w Atlas Arenie Krzysztof Szymczak
Klasa, szarm i opowieść o tym, że dobrze jest mieć rodzinę. W czwartkowy wieczór w Atlas Arenie w Łodzi wystąpił kanadyjski wokalista Michael Bublé. Na pierwszorzędną produkcję złożyły się m.in. piosenki z najnowszej płyty artysty - "Love".

Michael Bublé przyjechał do Polski na dwa koncerty (drugi odbywa się w piątek wieczorem w Krakowie) - w Łodzi prezentując się w znakomitej formie i na dużym luzie. W niemal zapełnionej publicznością Arenie wieczór rozpoczął klasykiem "Feeling Good" i sprawił, że do ostatniego utworu miłośnicy jego talentu czuli się naprawdę dobrze.

- Jestem bardzo szczęśliwy, że Bóg pozwolił mi być z wami i dla was śpiewać - zapewniał wokalista. Ćwiczył niełatwą wymowę nazwy naszego miasta: od "Lodz" do "Uć", "Łódź", pokazując, jak dobrze się wygląda składając usta do wypowiedzenia takiego słowa. Żartował, tryskał humorem, szczerze bawił się z publicznością, "przybijał piątki", uśmiechał się, rozdawał autografy. I dużo opowiadał: o sobie, rodzicach, żonie, dzieciach. Wyraźnie chciał podkreślić, że ma teraz dobry czas, czuje się spełniony i kochany, samemu kochając. Może też dlatego tak dobrze śpiewał...

Koncert Michaela Bublé'a to przede wszystkim znakomita, przygotowana z amerykańskim rozmachem (a i reżyserowaną radością) produkcja, ze sceną wybiegającą daleko w publiczność i olbrzymimi telebimami (w tym jednym zawieszonym nad płytą hali). Nienagannie ubranemu piosenkarzowi towarzyszyli orkiestra (mistrzowskie dęciaki) oraz chórki. Wszyscy dali z siebie co mogli, abyśmy opuszczali Atlas Arenę zachwyceni.

W programie znalazły się światowe przeboje w przyjaznych aranżacjach - jak np. "My Funny Valentine", "When You're Smiling" czy "Just A Gigolo/I Ain't Got Nobody", a także już kochane przez fanów utwory z krążka "Love". Były też igraszki i dialogi z publicznością, zabawne komentarze, żywa reakcja na to, co się w hali dzieje, w tym wspólne śpiewanie z „niespodziewanie” znalezioną wśród widzów doskonale sobie z tym radzącą Natalią...

Michael Bublé przekonywał, że jest wzruszony przyjęciem, na telebimie pokazał kilka zdjęć zrobionych w naszym mieście, z napisem po polsku: „Dziękuję Łódź”. Na finał wspaniałego, emocjonującego, ciepłego, ujmującego, życzliwego koncertu usłyszeliśmy "You Were Always On My Mind". Takie spotkanie rzeczywiście na zawsze zostają w pamięci.

CZYTAJ INNE ARTYKUŁY

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki