Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Jerczyński: "Były kiedyś dworce, które miały duszę"

rozm. Anna Gronczewska
Krzysztof Szymczak
Z Michałem Jerczyńskim, współautorem książki "Szlakiem łódzkiej kolei", rozmawia Anna Gronczewska

Ma Pan swój ulubiony łódzki dworzec kolejowy?

W zasadzie już nie. To, co dałoby się w sposób szczególny lubić, już nie istnieje. Chodzi o Dworzec Fabryczny i dawny Dworzec Kaliski. Oba miały swoją duszę.

Kolej chyba zawsze odgrywała ważna rolę w życiu Łodzi?

Odgrywa ważną rolę w życiu każdego miasta i cywilizacji ostatnich dwóch wieków. Tak więc w Łodzi nie mogło być inaczej. Kolej była rzeczą niezbędną dla rozwoju miasta. Na przykład w zaborze pruskim przyjęto politykę, że każde miasto powiatowe musi mieć połączenie kolejowe. I było to konsekwentnie realizowane.

W życiu Łodzi, jako stolicy przemysłu włókienniczego takie połączenie odgrywało rolę szczególną...

W wieku XIX i w zasadzie do końca drugiej wojny światowej, w skali świata i Europy kolej była jedynym środkiem transportu, który mógł odpowiedzieć na zapotrzebowanie przemysłu. Rozwój motoryzacji, który przyśpieszyła druga wojna światowa, spowodował odwrócenie ról. Transport samochodowy zaczął odgrywać rolę dominującą w Europie Zachodniej. Natomiast w Polsce jeszcze do lat 70. kolej była podstawowym środkiem transportu dla gospodarki.

W Łodzi powstały dwa duże dworce kolejowe, które nie zostały ze sobą bezpośrednio połączone. Z czego to wynikało?

Chciałbym po raz kolejny zdementować informację, że powstanie w Łodzi dwóch dworców kolejowych było jakimś ewenementem. W czasach kolei prywatnych regułę stanowiło to, że każda budowała swój dworzec. Były miasta, gdzie znajdowało się kilkanaście dworców. One też początkowo były połączone ze sobą tylko łącznicami do celów technicznych, by można było przesyłać wagony. Natomiast często nie kursowały między nimi pociągi pasażerskie. W Łodzi doszedł jeszcze inny czynnik. Każdy z tych dworców znajdował się na linii o innej szerokości torów. Natomiast nie jest prawdą, że te dworce nie były połączone. Łączyła je kolej obwodowa.

Nie były połączone w prostej linii...

Tak, ale to już wynikało z przyczyn ekonomicznych. Wybudowanie torów na terenie zabudowanym było znacznie droższe niż na terenach podmiejskich, gdzie grunty był znacznie tańsze. Obydwa dworce były połączone, zarówno torem normalnym, jak i szerokim. Były urządzenia za pomocą których przestawiano wagony z toru normalnego na szeroki i odwrotnie. Trzeba jednak przyznać, że to połączenie odbywało się okrężną drogą.
Wszyscy mówią o Dworcu Fabrycznym, Kaliskim, ale już na początkuXX wieku zbudowano dworzec Łódź Chojny, po wojnie zbudowano Żabieniec...

Żabieniec powstał na skutek wzniesienia dzielnicy magazynowo-przemysłowej. Ten dworzec, ale też przystanki kolejowe, odgrywały dużą rolę w czasach dojazdu do pracy w łódzkich fabrykach robotników mieszkających pod Łodzią.

Teraz znaczenie odzyskał dworzec Chojny...

W okresie powojennym przeżywał chwile wzlotów i upadków, zależnie od sytuacji na innych dworcach. Miał bardzo duże znaczenie kiedy przebudowywano Dworzec Kaliski. Był niemal tak samo ważny jak Dworzec Fabryczny. Zatrzymywały się na nim także pociągi międzynarodowe.

W powojennej Łodzi mówiło się o powstaniu kolei obwodowej. Czy jej rolę spełni Łódzka Kolej Aglomeracyjna?

Istniejący w Łodzi układ torów jest nie dobrze dopasowany do położenia osiedli mieszkaniowych, kierunków przemieszczania się łodzian. Pokazały to próby uruchomienia w latach 70. odcinka Widzew - Zgierz. Skończyło się to niepowodzeniem, a przecież popyt na przewozy kolejowe był wtedy znacznie większy niż obecnie. Można więc obawiać się, czy ponowna próba zakończy się powodzeniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki