Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieczysław Łuczak: czego mam zazdrościć Klimczakowi?

Marcin Darda
Mieczysław Łuczak, prezes PSL w Łódzkiem.
Mieczysław Łuczak, prezes PSL w Łódzkiem. archiwum
Trzeba dać szansę młodszym. Przecież to ja pierwszy zacząłem u nas mówić o zmianie pokoleniowej. To ja postawiłem na Klimczaka, kiedy jeszcze nie był radnym sejmiku. Zaproponowałem go zarządowi i prezydium, w rezultacie czego został wicemarszałkiem województwa. Nie kto inny, tylko ja. I z tego jestem dumny, nie boję się młodych. Na każdego przyjdzie czas. Mnie też ktoś kiedyś ustąpił miejsca po to, żebym zaczął pracować, także na tych starszych. Z Mieczysławem Łuczakiem, posłem i prezesem PSL w Łódzkiem, rozmawia Marcin Darda.

Czy jako prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego w województwie łódzkim czuje Pan na ramieniu oddech Dariusza Klimczaka.

Nie. A dlaczego miałbym czuć?

Młody, ambitny, dynamiczny, a niedawno został prawą ręką prezesa PSL Janusza Piechocińskiego. Są tacy, którzy mówią, że chce Pana zastąpić.

Ależ ja już kiedyś powiedziałem, że to jest moja ostatnia kadencja w tej roli. Jeżeli ktoś chce mnie zmienić i ma taką moc sprawczą, by to zrobić w trakcie kadencji w województwie, to ja mu gratuluję. Jeśli ktoś taki jest. Natomiast nie obawiam się Klimczaka. Jestem pierwszym prezesem PSL w nowym województwie łódzkim, który skończył jedną kadencję, a drugą zaczął. To i tak jest wielki sukces.

A dlaczego Pan już nie chce kandydować na prezesa PSL w województwie?

Bo trzeba dać szansę młodszym. Przecież to ja pierwszy zacząłem u nas mówić o zmianie pokoleniowej. To ja postawiłem na Klimczaka, kiedy jeszcze nie był radnym sejmiku. Zaproponowałem go zarządowi i prezydium, w rezultacie czego został wicemarszałkiem województwa. Nie kto inny, tylko ja. I z tego jestem dumny, nie boję się młodych. Na każdego przyjdzie czas. Mnie też ktoś kiedyś ustąpił miejsca po to, żebym zaczął pracować, także na tych starszych. Tyle tylko, że to zrozumienie musi działać w obie strony, musi być wzajemne. Starszych i młodszych po prostu trzeba umieć pogodzić.

I z polityki też się Pan chce wycofać? Nie będzie Pan kandydował na posła?

Tego nie powiedziałem. Nie biorę tego pod uwagę, bo jest zbyt "daleko od szosy". Kadencja tak naprawdę dopiero się rozpoczęła, minął rok z groszem. Poza tym ja mam dopiero 57 lat (śmiech).

Jak na polityka rzeczywiście niewiele.

Ale bardzo poważnie wyglądam (śmiech).

Janusz Piechociński chce przerobić PSL na partię otwartą, by zerwać z wizerunkiem partii rolniczej. Pan się z tym zgadza?

Janusz Piechociński jest prezesem od trzech miesięcy, a ja jestem prezesem od pięciu lat, tyle, że wojewódzkim. To, że tę tendencję podjął prezes Piechociński to jest także zasługa naszej wojewódzkiej struktury, bo przecież myśmy to rozpoczęli. To do nas w Łodzi przeszedł Marek Pyka i wielu innych polityków z centrowych partii i środowisk. Robimy to cały czas. Nie czujemy się partią agrarną, jak to pięknie określają w europarlamencie.

No to kiepsko musiał się Pan poczuć, gdy Marka Pykę zwolniono z posady wiceprezesa Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, a na jego miejsce przyjęto Stanisława Witaszczyka, tego samego, który przegrał z Panem wybory na szefa PSL pięć lat temu.

Ależ pan Pyka na pewno nie zostanie bezrobotnym. Nie o to w ogóle chodzi. Sytuacja była przecież inna. Dziś jest wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński, a wówczas wicepremierem i ministrem gospodarki był Waldemar Pawlak. Inne czasy, inne decyzje, także personalne. Łódzka strefa, jak każda inna, leży w gestii ministra gospodarki. Zostawię to dalej bez komentarza.

Czyli mam już nie pytać o Stanisława Witaszczyka? Bo chodziły takie interpretacje, że Panu szczególnie nie zależy, by wzmacniać dawnego rywala.

To nie jest tak. Żeby nie było niejasności chcę powiedzieć, że co innego jest wzmacniać, a co innego przeszkadzać bądź szkodzić. Uważam, że każdy, kto działał w PSL powinien znaleźć swoje miejsce i każdy za swoją pracę powinien mieć odpowiednie wynagrodzenie. Tak uważam i nie boję się tego powiedzieć otwartym tekstem. Każdy dobiera sobie współpracowników tak, jak chce. Jeżeli ktoś zostaje dyrektorem czy wicedyrektorem, to przecież nie przez przypadek. Uważam, że Witaszczyk zasłużył sobie na dobre traktowanie i tak jest traktowany.

Tyle się mówi o zmianach w PSL, a wy zawsze zadbacie dzięki władzy o tych, którym w wyborach powinęła się noga. Wielu przez to PSL nie lubi.

W wyborach noga się może powinąć. Ale w samej działalności politycznej? Jeżeli ktoś chce być dalej działaczem, mimo że przegrał wybory, to ja jestem za i zachęcam. Przecież nie chodzi tylko o dobro PSL, to przecież działalność na rzecz ojczyzny.

Bardzo szczerze Pan mówi. A jak Panu jest w PSL z Januszem Piechocińskim? Na imieninach u Klimczaka bywa, u Pana nie.

U mnie na imieninach bywa po 600-700 osób. Ja ich nie proszę, przychodzą, bo chcą przyjść. Więc czego ja mam Klimczakowi zazdrościć? Prezesa Piechocińskiego? Oni kolegami są już bardzo długo, Piechociński jeszcze prezesem nie był i już u Klimczaka bywał, to dlaczego teraz ma nie bywać? U mnie bywał Waldemar Pawlak, ale nigdy się tym nie chwaliłem.

Te pańskie imieniny są już legendarne. Ponoć odmeldowują się u Pana dyrektorzy wszystkich szpitali w województwie?

Jestem bardzo ciekawy, kto te pierdoły rozgaduje. Mam kilku przyjaciół, którzy akurat są dyrektorami szpitali, nie zaprzeczam. Bywam ja u nich, a oni u mnie. Nie należą do PSL, a kilku z nich jest członkami innych partii, co w przyjacielskich relacjach zupełnie nam nie przeszkadza. Natomiast, że bywają wszyscy dyrektorzy, to wydaje mi się mocno przesadzone. Bywa wielu, ale nie wszyscy.

A skąd w ogóle się wzięła taka symbioza PSL z medycyną. Stąd, że od kiedy województwo istnieje w tym kształcie, to zazwyczaj PSL odpowiada u marszałka za służbę zdrowia?

Proponuję spojrzeć z innej strony. Spójrzmy na to, kto i co robi dla służby zdrowia. Niezależnie od opcji politycznej, niezależnie od tego, czy dany dyrektor szpitala ma rodowód PO czy PiS lub SLD, to zawsze od nas pomoc może otrzymać, jeśli ona jest konieczna. Wstawienie się, pomoc w otwarciu drzwi do załatwienia czegoś ważnego dla szpitala i pacjentów. To jest coś, na co ja otwarty jestem zawsze. I może stąd się ten wspólny szacunek bierze. Nie żyjemy przecież sami dla siebie.

Zapytam o to nowe otwarcie PSL. Jak będzie wyglądać w Łodzi? Macie tam więcej ludzi niż PiS, a wszystko przegrywacie.

Otwarcie już jest, ale póki co trwają jeszcze rozmowy, naturalne jest więc, że jeszcze nic nie mogę powiedzieć. Chcemy pokazać się w Łodzi w kampanii przed wyborami samorządowymi z dobrej strony i z dobrymi ludźmi.

Powiadają, że kusi Pan ponoć Wiesławę Zewald z PO i Marka Michalika z PiS.

Przyznam się, że nie rozmawiałem w tej sprawie ani z panią Zewald, ani z panem Michalikiem.

A Jarosław Jagiełło? Z PiS wyrzucony, a w kampaniach niesamowicie pracowity i efektywny. Gdy Piechociński zaczął mówić o otwarciu PSL, w Łodzi na prawicy od razu zaczęto gadać, że to szansa dla Jagiełły.

Każdy człowiek, który chce podjąć się wyzwań, w PSL jest mile widziany. Nie ukrywam, że z Jarkiem rozmawiałem, nawet długo. Różne warianty rozpatrywaliśmy, ale każdy decyduje za siebie. To nie jest tak, że Łuczak powie "chodź z nami" i ten ktoś idzie. To jest kwestia przekonań. Ludzie którzy nie zgadzają się z politycznym programem partii, raczej nie powinni do niej przystępować.

Gdyby się zdecydował, mogłoby być gorąco. Przecież kojarzycie się z PJN, której przewodniczącą w Łódzkiem jest Agnieszka Wojciechowska van Heukelom. To bardzo charyzmatyczna kobieta, a z Jagiełłą ma "kosę" jeszcze z czasów PiS.

Cóż, zauważyłem już dawno, że Jarek Jagiełło w Łodzi działa trochę na uboczu. (śmiech)

Czasem wciskają wam też na siłę Włodzimierza Fisiaka. Z PO wyrzucony, a w Łodzi na własnym nazwisku wykręcił 28 tys. głosów. Nie do pogardzenia dla PSL.

Każdy ma swoją historię, a akurat Włodek Fisiak przed wieloma laty był działaczem Związku Młodzieży Wiejskiej, jego tato był z kolei działaczem Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, a potem PSL. Zatem ma z nami wiele wspólnego. To jak go potraktowała Platforma sami wyborcy ocenili. Ale z drugiej strony powiem, że rozmawiamy zawsze, ale akurat na te tematy jeszcze nie rozmawialiśmy.

Jeszcze nie?

Zaznaczam, że jeszcze nie. (śmiech).

Ciekawe jak by na to zareagowała PO. Gdyby Fisiak do was przeszedł, jego głos zostałby w koalicji, ale oni nie lubią jak wy się wzmacniacie.

Platformę traktujemy po partnersku, tak jak oni nas, ale my mamy większą zdolność koalicyjną. Moglibyśmy być w koalicji i z PiS, i z SLD. Zapewne słyszał pan o tym, że różne warianty koalicyjne rozważano, także PSL miał różne propozycje. Na razie jesteśmy w koalicji z PO i póki co na zmiany się nie zanosi. Ale skoro mówi pan, że Włodek Fisiak nie jest w Platformie, to trzeba się nim zainteresować. Do tej pory sądziłem, że on jednak jest w Platformie.

Wyrzucili go po tym, jak założył własny komitet do wyborów do Senatu. Nie wiedział Pan?

Ale w sejmiku nadal należy do klubu Platformy. I szczerze mówiąc nie sądzę, by Włodek gdziekolwiek poszedł. Znowu PO go wystawi w Łodzi, a on kolejny raz da im mandat radnego.

Wróćmy do PSL. W wyborach samorządowych w sejmiku wzięliście więcej mandatów niż poprzednio. To dlaczego straciliście mandat rok później w parlamentarnych?

Zabrakło nam 1025 głosów.

Świetnie Pan pamięta. Ale co dalej?

Pracujemy nad tym. Staramy się, by go odzyskać, a nawet poprawić wynik. Będzie trudno, bo ludzie jakoś zmienili swoje spojrzenie na polityków, a politycy też się zmienili. Dużo teraz krzykaczy, którzy merytorycznie nic ciekawego do wykrzyczenia nie mają i nie mają nic wspólnego z ludźmi, którzy usiłują rozwiązywać problemy.

Pije Pan do Ruchu Palikota, który odebrał wam ten jeden mandat.

Nie tylko. To jest gwiazda, która bardzo szybko wzeszła na polityczny nieboskłon, pytanie tylko jak długo tam zostanie. Była po prostu przestrzeń niezagospodarowana przez lewicującą lewicę, a inne partie bały się w ten temat wejść, albo im nie pasował. Palikot to wykorzystał.
Rozmawiał Marcin Darda

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki