Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Syrii i Aleppo jeszcze długo będą potrzebować pomocy

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Facebook ks. Przemysław Szewczyk/Dom Wschodni
Rozmowa z dr ks. Przemysławem Szewczykiem, prefektem łódzkiego Wyższego Seminarium Duchownego oraz prezesem Stowarzyszenia Dom Wschodni.

Wrócił właśnie ksiądz z Aleppo w Syrii. Udało się przekazać zebrane w Polsce pieniądze na ogrzewanie domów mieszkańców tego miasta?
Udało się je przekazać. Była to pilna sprawa, bo zima nie czeka. Przesunęliśmy też na ten cel pieniądze, które mieliśmy w Libanie, bo tam sprawy przesuwają się wolniej..

Ile osób dzięki temu będzie miało ciepło?

Pięćdziesiąt osiem rodzin i około trzydzieści starszych, samotnych osób. Te rodziny mają po kilkoro dzieci. A jeśli chodzi o osoby starsze, samotne to bez tej pomocy znalazłyby się w bardzo trudnej sytuacji.

Po jakiej przerwie udało się księdzu dotrzeć znów do Syrii?

Po dwóch latach. Po kłopotach z obostrzeniami covidowymi, trudnościami z uzyskaniem wizy wreszcie udało się nam dojechać do Syrii, by zobaczyć jak w wyglądają projekty, które od lat dzięki całemu regionowi łódzkiemu możemy realizować.

Przez ten czas wiele się zmieniło?

Tak, ale chyba nie na lepsze. Skutki obostrzeń, restrykcji przeciw Syrii odczuwają głównie mieszkańcy tego kraju. Jest coraz większa drożyzna, problemy z dostawą prądu, dostępem do paliw. Mieszkańcy Aleppo mówią, że jest gorzej niż w czasie wojny. Wojna zastała tych ludzi, gdy mieli jakiś dobytek. Potem po zniszczeniu infrastruktury, przemysłu, zwłaszcza w Aleppo, sytuacja się pogarsza. Myśl o tym, że wojna się skończyła jest od tych ludzi bardzo daleka.

Wojny już nie ma?

Działania wojenne są. Nie można powiedzieć, że rząd w Damaszku kontroluje sytuację w całym kraju. Cały czas działania są prowadzone na wchodzie, znajdują się bastiony Państwa Islamskiego. Nie jest uregulowana sprawa terytorium zamieszkałego przez Kurdów. Syria nie ma tego kształtu, który miała przed wojną. Działania wojenne nie są prowadzone z dużą mocą, ale struktury państwowe, społeczne nie są ustabilizowane. To komplikuje cała sytuację, nawiązanie do współpracy gospodarczej, pełnego ładu politycznego, który pozwoli ludziom normalnie funkcjonować.

Aleppo było symbolem zniszczeń, między innymi bezcennych dóbr kultury. Jak to teraz wygląda?

Aleppo ze względu na wagę tego miasta, zarówno jako centrum przemysłu dla całej Syrii, jak centrum kulturowego, jest najbardziej bolącą raną zadaną podczas tej wojny.. Zniszczeniu uległo historyczne centrum. To jest przerażające. Ono dalej znajduje się w gruzach. Prowadzone są rekonstrukcje, naprawiono kilka domów, meczetów. Obudowany został suk, czyli targowisko. W pięćdziesięciu procentach został przywrócony handel w historycznym miejscu. Jednak to jest dalekie od stanu jaki pamiętamy sprzed wojny. Dla Syrii bardzo bolesne jest też zniszczenie infrastruktury przemysłowej. W Aleppo, zwłaszcza na jego obrzeżach, znajdowało się wiele fabryk. Dawały prace i zarobki Syryjczykom. To jest bardziej odczuwalne niż zniszczenie historycznego centrum. Tu pojawia się dylemat co jest ważniejsze: czy zabytki, które są dziedzictwem kulturowym, budują naszą tożsamość czy mniej atrakcyjnie wizualne centra przemysłowe, które dają ludziom prace i chleb.

Toczy się tam normalne życie?

Życie wraca do Aleppo. Ludzie musieli opuścić zniszczone tereny. Wiadomo, że to wojna domowa. Ci co przegrali opuszczają swoje miejsca. Ci, którzy zostali w Aleppo próbują wracać do pracy, której cały czas brakuje. W parafii z którą współpracujemy wydawanych jest co dziennie 1000 posiłków. Korzystają z nich nie tylko chrześcijanie. Ale są też kafejki, bary, restauracje. Puste, bo puste, ale są..Wiele osób nie stać, by z nich korzystać..

Stowarzyszenie Dom Wschodni będzie dalej prowadzić zbiór na rzecz mieszkańców Syrii czy Libanu?

Mamy zasadę wierności. Pomagamy nie tylko wtedy, gdy oczy świata są skierowane na spektakularne tragedie jak wybuch w Bejrucie czy bitwa o Aleppo. Ubogim i potrzebującym towarzyszymy wytrwale. Tam sytuacja będzie jeszcze długo trudna. Nasze stowarzyszenie współpracuje z łódzką Caritas. To chociażby program stypendialny dla dzieci „Pierwszy krok”. Ten sam projekt przenosimy do Bejrutu. Mamy stały projekt remontowania mieszkań. Prowadzimy go w Libanie, ale możliwe że będzie też w Syrii. Mamy zamiar też towarzyszyć i pomagać młodym małżeństwom. Młodzi Syryjczycy boją się brać śluby ze względu na sytuację materialną.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki