Morderstwo na działkach w Łagiewnikach w Łodzi. Wg prokuratury zmiażdżyli kobiecie głowę kaloryferem

Do makabrycznego odkrycia zwłok 72-letniej Elżbiety G. doszło 19 lipca 2021 roku na terenie ogródków działkowych przy ul. Przyklasztorze w Łagiewnikach. Tego dnia jej córka Marta G. z konkubentem Marcinem C. chcieli odwiedzić 72-latkę, ale nie zastali jej w mieszkaniu. Dowiedzieli się, że najpewniej przebywa w swoim domku na działkach w Łagiewnikach. Sprawdzili.

Gdy weszli do środka zamarli. Ciało seniorki leżało na podłodze w stanie rozkładu. Natychmiast zaalarmowali policjantów, którzy w domku znaleźli mające ślady krwi nóż i grzejnik elektryczny ważący prawie 8 kg. Z rozmów z sąsiadami dowiedzieli się, że po raz ostatni Elżbieta G. była widziana przed trzema tygodniami.

Marta G. stwierdziła też, że w mieszkaniu jej matki zniknęły m.in. toster, telewizor, odkurzacz, mikrofala i dwa telefony. Powiedziała też policjantom, że jej daleki kuzyn Sławomir N. i jego konkubina Renata Sz. ostatnio odwiedzali matkę.

Policjanci udali się do ich mieszkania, ale nikt im nie chciał otworzyć. Dlatego poprosili o pomoc strażaków i siłą sforsowali drzwi. Oskarżeni byli wewnątrz. Podczas przeszukania stróże prawa odkryli dowody świadczące o tym, że przedmioty skradzione 72-latce sprzedano w jednym z lombardów. Sławomir N. i Renata Sz. zostali aresztowani.

Ruszyło śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Rejonową Łódź – Bałuty. Podczas przesłuchania Sławomir N. wyjaśnił, że przed tragedią mieszkał u ciotki na działce. W końcu czerwca 2021 roku doszło między nimi do awantury, podczas której 43-latek ugodził seniorkę nożem w szyję, a gdy upadła na podłogę uderzył ją w tył głowy grzejnikiem elektrycznym. Ciosy okazały się zabójcze, gdyż wkrótce kobieta przestała oddychać.

Według Sławomira N., w czasie awantury Renata Sz. była poza domkiem, a gdy wróciła zabronił jej wzywania policji i pogotowia, ponieważ obawiał się, że za to co zrobił zostanie skazany na 25 lat więzienia. Następnie oboje pojechali do mieszkania zamordowanej i je okradli. Renata Sz. nie przyznała się do winy i zaznaczyła, że podczas awantury była poza domkiem. Gdy wróciła 72-latka leżała w kałuży krwi twarzą do podłogi. Potwierdziła, że konkubent zakazał jej dzwonić na policję i pogotowie.