Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na architekturze nie wolno być ambitnym?

Piotr Brzózka
Jacek Babicz
Co powinien robić, a czego nie student architektury i co ma począć ze swoimi ambicjami, jeśli są za duże?

Osoby ambitne proszone są o wykonanie "mało ambitnego" dyplomu 1 stopnia" - obwieścił na tablicy ogłoszeń jeden z wykładowców Wydziału Budownictwa, Architektury i Inżynierii Środowiska Politechniki Łódzkiej. Na piśmie, którego fotografię otrzymaliśmy, widnieje też ręczny dopisek: "Talent i ambicje można/należy manifestować na egzaminie 2. stopnia".

Czy to znaczy, że kandydat na architekta nie może być ambitny?

Z wykładowcą rozmawiamy anonimowo, bo jak przekonuje, wypłynięcie tej sprawy to efekt personalnej awantury na wydziale - a w tę awanturę wnikać nie zamierzamy. Co zaś do meritum...

- Sam jestem ambitny i cenię ambicję. Ale studenci chcą w ramach pracy dyplomowej 1. stopnia robić rzeczy wielkie, chcą robić projekty konserwatorskie, a przecież nie mieli jeszcze nawet stosownych zajęć - mówi wykładowca. - Studia są dwustopniowe.

Pierwszy etap kończy się po trzech latach uzyskaniem tytułu inżyniera, drugi - magistra inżyniera. Osoby, które uzyskają dyplom pierwszego stopnia, mogą projektować w ograniczonym zakresie - małe i proste budynki, jak domy jednorodzinne. Jeśli chce się robić więcej, należy dostać się na studia 2. stopnia, a po uzyskaniu tytułu magistra można projektować bez ograniczeń. Uważam, że wręcz niebezpiecznie byłoby dać osobom, które ukończyły tylko studia 1. stopnia, do projektowania takie obiekty, jak szpital lub węzeł multimodalny - przekonuje nauczyciel, podkreślając, że na tym etapie powinno się robić rzeczy adekwatne do umiejętności, a nie od razu wielkie. Zaznacza też, że forma, jakiej użył, była żartobliwa.

Nie wszystkich to przekonuje.

- Nie spodziewałam się, że można od studiujących oczekiwać obniżenia ambicji - mówi jedna ze studentek architektury. - Można się odnieść do projektu, powiedzieć, że jest zbyt rozbudowany jak na dany moment, ale nie powinno się tak mówić o naszych ambicjach. To się kłóci z założeniem edukacji. Jeśli nauczyciel mówi, że mamy obniżyć ambicje, to co my tu w ogóle robimy - pyta studentka.

A co na to branża?

Piotr Biliński, łódzki architekt (nie wykładowca PŁ), sprawę komentuje cytatem z "Zemsty" Fredry.

- "Zna proporcją, mocium panie,/ I nie każe fircykować", że powtórzę za Cześnikiem - mówi Piotr Biliński. - Jeśli młody student po trzecim roku architektury uważa, że jest warsztatowo przygotowany do zaprojektowania szpitala, to oznacza, że niczego się przez te trzy lata nie nauczył i nie zrozumiał. Nie wie, że architektura to nie jest tylko harmonijny zestaw brył i ładny rysunek, ale bardzo szeroka, wielobranżowa wiedza. Z drugiej strony, jeśli student ma takie ambicje po trzecim roku, to też nie najlepiej świadczy o jego nauczycielach, że mu tego nie uświadomili. To, że ktoś przypomina studentom o właściwej kolei rzeczy, jest rzeczą dobrą, tylko forma tego przypomnienia nie jest odpowiednia - uważa Biliński.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Zgadza się z nim Roman Wieszczek, dziś wiceprzewodniczący, a wcześniej przez kilkanaście lat szef Łódzkiej Izby Architektów:

- Nauczyciel nie powinien czegoś takiego pisać, bo to nieeleganckie. Natomiast program studiów jest taki, że na początku uczy się projektowania domków. Jeśli student chce robić projekty konserwatorskie, to znaczy, że chce zmienić program studiów, a tego nie pochwalam. U szewca też najpierw prostuje się gwoździe, a dopiero potem robi buty - mówi Roman Wieszczek.

Przyznaje jednak, że jest u nas problem z kształceniem fachowców.

- Obserwując rzeczywistość przez trzydzieści lat jako czynny architekt i przez dwanaście lat jako przewodniczący Łódzkiej Izby Architektów muszę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że poziom architektów na łódzkim rynku jest niezadowalający, tak to grzecznie ujmę. Z czego to wynika? Jak architekt jest nienauczony na studiach, to długo będzie kaleką. Bo w biurach architektonicznych już niczego się nie nauczy, tam będzie przypisany do wąskiego paska zadań, będzie rysował klatkę schodową, robił jakieś rzuty. Młodych się nie dopuszcza do całych tematów - mówi Roman Wieszczek.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki