Istnieje bowiem wciskany od lat do głów pogląd, że o wszystkim decyduje "niewidzialna ręka rynku", czy de facto eleganckie wytłumaczenie egoizmu, nicnierobienia i wrzucenia wszystkiego do jednego worka. W bogatych w trudne i zapożyczone z języka angielskiego słowa pseudozdaniach, decydenci oraz otaczające ich młode wilki nowej rzeczywistości, swoją nieznajomość jakiegoś tematu i zwykłą nieudolność owijają w bawełnę ekonomii, frazesów o spadłym na nich z nieba światowym kryzysie i konieczności oszczędności oraz monetarnego rozliczania podległych im instytucji i przedsięwzięć różnicujących nasze życie.
Brzmi to świetnie, ale efektów nie przynosi żadnych. To znaczy przynosi - dramatyczne. Zafiksowanie się na opowieści o projektach i ekonomicznym myśleniu o rzeczywistości, doprowadza - jak się okazuje - do kompletnego oderwania od tejże. Np. jednego dnia pani prezydent oświadcza, że chciałaby wybudować w Łodzi dwa stadiony, a następnego dnia upada Łódzki Klub Sportowy. Właśnie dlatego, że potraktowano go li tylko jak firmę z obszaru dzikiego kapitalizmu, mamiono się wzajemnie licznymi projektami łódzkiego futbolu dotyczącymi, zamiast poważnie zastanowić się, co taka historyczna marka dla miasta znaczy i że może niekoniecznie takie przedsięwzięcia mają działać jak każda inna firma, bo wtedy, co się potwierdziło, każdy może to zepsuć.
Czy miasto na takie porażki stać? Chyba, że o to chodzi. Bo może Warszawie nie jest potrzebne pod bokiem duże, rozwijające się miasto, a politycy uwikłani bardziej w zależności centralne niż potrzeby lokalne, mają tę "niepotrzebność" zrealizować?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?