Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

NIK przypomina: Rewitalizacja to nie remont

Anna Sikora
NIK: Samorządy rewitalizując miasta ograniczają się tylko do remontów kamienic i dróg. Gminy nie robią nic, aby zaktywizować i wyrwać z biedy mieszkańców swoich miast.

Programy rewitalizacji zdegradowanych obszarów miast często nie rozwiązywały wszystkich problemów - alarmuje Najwyższa Izba Kontroli w swoim najnowszym raporcie. Samorządy bardzo często brały pieniądze, aby tylko wyremontować elewacje kamienic, zmodernizować drogi czy zainstalować małą architekturę. Miasta nie miały jednak pomysłu na aktywizację lokalnej społeczności zamieszkującej zdegradowane obszary, a niestety, najczęściej takie osiedla zamieszkują osoby, które znajdują się na tak zwanym marginesie społecznym.

- Przy określaniu obszarów zdegradowanych gminy wskazywały, poza złym stanem technicznym budynków i infrastruktury, na wiele problemów o charakterze społecznym i gospodarczym - podsumowuje raport Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK. - Realizowane projekty w znacznym stopniu dotyczyły jedynie odnowy budynków czy innych obiektów rozproszonych na terenie całego miasta. Często nie realizowano natomiast tych części programów, które służyły rozwiązywaniu problemów społecznych.

Wyciągnąć miasto z kryzysu

Kontrolerzy Izby zaznaczają, że samorządy często pojmują rewitalizację tylko jako remont, a nie jako kompleksowe wyciągnięcie całego obszaru miejskiego z kryzysu i degradacji. Zagadnienie jest o tyle ważne, bo na lata 2014 - 2020 rewitalizacje miast zostały uznane jako priorytet polityki lokalnej. Na to zaplanowano aż 26 miliardów złotych.

26 miliardów złotych. Taka pula jest zaplanowana na rewitalizacje miast w latach 2014 - 2020

- Lokalne programy rewitalizacji były postrzegane jedynie jako dokument stanowiący podstawę do ubiegania się o dofinansowanie ze środków europejskich - twierdzą kontrolerzy.

Tuż przed rozpoczęciem rewitalizacji samorządy przeprowadzały konsultacje społeczne, robiły to najczęściej w formie anonimowych ankiet. Tak było w Sieradzu. Ankietę przed rozpoczęciem rewitalizacji wypełniło zaledwie kilkadziesiąt osób. Kilka lat później magistrat zaprosił mieszkańców Rynku Praskiego na spotkanie, na które przyszło... 12 osób. Mimo to kompleksową rewitalizację starego miasta Sieradz przeprowadził w kilka lat.

- Wciąż pamiętamy jak wcześniej rynek wyglądał - mówi Rafał Matysiak, wiceprezydent Sieradza. - Często było widać tam osoby pijące tanie wino. Kontrolerzy w raporcie zarzucają, że nie są aktywizowani mieszkańcy w ramach rewitalizacji. Ale dziś w Sieradzu naprawdę, żeby nie pracować, trzeba bardzo tego chcieć. Poza tym rewitalizacja społeczna trwa od dziesięciu do piętnastu lat, u nas udało się to już po trzech latach. Ludzie przed tym procesem wyprowadzali się ze starego miasta, teraz chcą mieszkać w tym miejscu.

A może by tak zrewitalizować zalew?

O tym, że część urzędników ma problemy ze zrozumieniem pojęcia rewitalizacji, może świadczyć przykład Łęczycy. Powstała tam koncepcja rewitalizacji terenu zalewów miejskich i przyległych do niego ulic. Wynajęto nawet firmę Nizio Design, która za blisko 150 tys. zł opracowała koncepcję rewitalizacji tego miejsca. Był też cykl spotkań z mieszkańcami, którzy zgłaszali swoje pomysły, by w ten sposób wypracować koncepcję przyszłego funkcjonowania tego miejsca. „Złoża energii”, bo tak roboczo się nazywał łęczycki projekt, zakładały przekształcenie terenu w miejsce wypoczynku i rekreacji. Problem w tym, że pokładów energii nad zalewami w Łęczycy nie dostrzegło Ministerstwo Rozwoju, organizator konkursu Modelowa Rewitalizacja Miast, z którego miały pochodzić pieniądze na wprowadzenie tych planów w życie. Projekt rewitalizacji zalewów został sklasyfikowany na 55 miejscu na 57 projektów biorących udział w drugim etapie konkursu.

Jak będą robić w Łodzi

W Łodzi początkowo rewitalizację przypisywano do programu „Miasto kamienic”, który opiera się wyłącznie na remontach. Gdy miasto zaczęło przymierzać się do rewitalizacji obszarowej w 8 kwartałach, urzędnicy podkreślali, że mianem rewitalizacji można określać tylko takie działania, gdy równocześnie z remontami są realizowane programy społeczne.
Jednym z działań społecznych jest stworzenie domu dla samotnych matek, których w kwartale z ul. Włókienniczą jest wyjątkowo dużo. Na 100 kobiet przypada tam tylko 15 mężczyzn. To głównie mieszkanki tego kwartału dostaną lokale komunalne w dawnym budynku ZUS przy ul. Łęczyckiej. Oznacza to dla nich przeprowadzkę ze Śródmieścia na Górną, ale samotnych matek raczej nie byłoby stać na mieszkania w wyremontowanych kamienicach. Na przełomie 2017 i 2018 w dawnym budynku ZUS ma zostać oddanych 58 mieszkań. Później zostanie do niego dobudowany nowy obiekt z 15 lokalami. Natomiast zadłużone rodziny ze Śródmieścia mają trafić do 101 lokali socjalnych, które powstaną w dawnej bursie przy ul. Rogozińskiego (Górna). Z kolei na Polesiu miasto chce stworzyć ośrodek terapii dla osób uzależnionych. Za to w Śródmieściu powstaną świetlice środowiskowe, centra obywatelskie i centra aktywności zawodowej kobiet.

Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem. Przegląd wydarzeń 19-25 września 2016 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki