Pragnienie zatem jest najważniejsze, a suszy nas dotkliwie, skoro "nocne" powstają jak grzyby po deszczu, a pustek w nich nie ma. W śródmieściu w rozwoju nie przeszkadza im nawet, jak to mówią komentatorzy sportowi, bezpośrednie sąsiedztwo.
Potok gorzały płynie więc swobodnie, lubimy go chłonąć obficie co sumiennie wykazuje Wojciech Smarzowski w swych filmach (choćby najnowszej "Drogówce"), daliśmy też sobie wmówić, że rozpanoszenie całodobowego dostępu do flaszki to przejaw cywilizacji, wolności, liberalizacji, sprawiedliwości społecznej i mocy niewidzialnej ręki rynku - do tego stopnia, że kreatorom takiego myślenia dajemy się protekcjonalnie klepać ową ręką po policzku.
Co ciekawe, ale i niepokojące, w wielu krajach zachodnio- i północnoeuropejskiego zamordyzmu, moralnego terroru, nieposzanowania praw ludzkich i mentalnego ciemnogrodu dostęp do tak pożądanego dobra jest nocami właśnie mocno ograniczony. Cóż, od wieków taka nasza rola, że musimy Europie wiele tłumaczyć, sprowadzać ją nieustannie na właściwą drogę i - jak się okazuje - jest w tej kwestii jeszcze wiele do zrobienia. Nie wątpię, że damy radę.
Na razie jednak jeszcze musimy koncentrować się na zapewnieniu oceanu szczęśliwości, najlepiej bez żadnej wyspy i to w dodatku zielonej, własnym obywatelom. Nocne sklepy z alkoholami z różnych półek panoszą się więc wszędzie i powoli stanowią handlową wizytówkę naszego miasta. Ułatwiają nocną rozrywkę (taniej "walnąć" parę buteleczek przed wejściem do knajpy) i dodają pewności, że wspomożenia animuszu do rana nam nie zabraknie. A ci, co podejmują decyzje, mają świadomość, że społeczeństwo jest zajęte poważniejszymi sprawami niż patrzenie im na ręce. Wolność aż do głębi!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?