– Projekt budowy nowych wiaduktów ul. Przybyszewskiego zakłada obniżenie istniejącej konstrukcji w celu poprawy komfortu użytkowania trasy tramwajowej na wiadukcie. W trakcie prowadzonej inwestycji PKP wprowadziło regulacje torowiska, które to zostało podniesione względem stanu istniejącego. W związku z tym opracowywane jest rozwiązanie zamienne dla nowo budowanego obiektu w celu zapewnienie normatywnych skrajni dla linii kolejowych – tłumaczy Biuro Rzecznika Prasowego Prezydent Miasta Łodzi.
A co na to kolejarze? Z udzielonej informacji wynika, że rozwiązanie problemu leży wyłącznie po stronie miasta, a pasażerowie pociągów mogą być spokojni. Wiadukt musi spełniać wymogi stawiane przez kolej.
– Inwestycja nie zagraża bezpieczeństwu prowadzenia ruchu pociągów na linii kolejowej nr 540 Łódź Chojny – Łódź Widzew. PLK uzgodniły z Miastem Łódź projekty przebudowy wiaduktów nad torami w ciągu ulicy Przybyszewskiego. Zgodnie z ustaleniami wysokość obiektów ma zapewnić pod nimi swobodny przejazd pociągów – informuje Rafał Wilgusiak z Zespołu Prasowego spółki PKP Polskie Linie Kolejowe.
Czytaj więcej na kolejnych slajdach
Mamy wiec w Łodzi następny pasztet. Po „schrzanionej” przebudowie alei Śmigłego - Rydza , gdzie tramwaje muszą składać lusterka żeby się nimi nie stuknąć podczas jazdy nowo wyremontowana ulicą, teraz będzie problem na Przybyszewskiego. Ciekawe, czy tym razem pociągi będą musiały przejeżdżać pod wiaduktem z opuszczonymi pantografami bo będzie zbyt nisko, czy też nie zamontuje się tam przewodu zasilającego, a pociągi pokonają odcinek pod wiaduktem „z rozpędu”.
Osobną kwestią jest coraz gorsza jakość projektów i dokumentacji technicznej miejskich inwestycji. Czy tym razem ktoś poniesie za to odpowiedzialność?