Jeżeli nic się nie stanie, premiera spektaklu w Małej Sali teatru odbędzie się 9 października. Nowy sezon „Nowy” rozpocząłby w połowie września. Do pewnego stopnia eksperymentalnie - w drugiej połowie czerwca - teatr zamierza zagrać spektakl „Seks dla opornych”, z ograniczoną liczbą osób na widowni. - Będzie to takie rozpoznanie walką czy widzowie się nie boją i czy są gotowi na powrót do teatru - podkreśla Krzysztof Dudek, dyrektor naczelny Teatru Nowego. - Czas pandemii utwierdził mnie w przekonaniu, że teatr bez widza i związanej z nim energii nie istnieje. Wszelkie produkcje i rejestracje online są czymś zastępczym, protezą. Jestem już bardzo zniecierpliwiony, ale zdaję sobie sprawę, że odpowiedzialność spoczywa na dyrektorach i nie otworzę instytucji, jeżeli nie będę miał pewności, że mogę zapewnić widzom, aktorom i pracownikom teatru całkowite bezpieczeństwo.
Krzysztof Dudek dodaje, że pracuje obecnie nad przygotowaniem odpowiednich procedur dla pracowników teatru, dotyczących prób i innych prac artystycznych w teatrze oraz udziału publiczności. - I dopiero, gdy Sanepid mi to zatwierdzi, rozpocznę działalność teatru - dodaje.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE --->
W lipcu widzowie będą mogli wybrać się do Teatru Powszechnego w Łodzi.
- Przygotowujemy repertuar z dużym wyprzedzeniem, dlatego musimy teraz dostosować nasze plany do nowej sytuacji - wyjaśnia Ewa Pilawska, dyrektor „Powszechnego”. - Zagramy od lipca na Dużej Scenie w ramach „Lata w Teatrze Powszechnym”. Co roku w wakacje intensywnie prezentowaliśmy spektakle z myślą o łodzianach - teraz musimy zastosować się do nowego reżimu sanitarnego, ale spróbujemy! Sprawdzimy, jak „zafunkcjonuje” hasło #WracamDoTeatru. Na pewno nie będziemy zmieniać kształtu artystycznego przedstawień. W przypadku spektakli interaktywnych, opartych w pewnej mierze na improwizacji (jak „Szalone nożyczki”) - z nowych okoliczności można zrobić walor. W ten sposób tworzy się historię - może powstaną na przykład „Szalone nożyczki w czasach pandemii”? Musimy przejść przez fazę, która w moim odczuciu będzie okresem przejściowym. Dystans, maseczki, podwyższone rygory sanitarne - nie unikniemy tego, więc ze względu na bezpieczeństwo musimy to zaakceptować. Krótki czas na przygotowanie otwarcia powoduje, że są pewne nielogiczności w rekomendacjach dla teatrów, ale środowisko teatralne pracuje nad tym wspólnie z Instytutem Teatralnym. Jako wiceprezes uczestniczę w spotkaniach konsultacyjnych z ramienia Zarządu Unii Polskich Teatrów. To dobra wiadomość, że możemy powoli zacząć przepracowywać tę traumę. Musimy jednocześnie pamiętać, że najważniejsze jest zdrowie pracowników i widzów. Poza tym, każda instytucja będzie układać swój kalendarz indywidualnie, biorąc pod uwagę kondycję finansową - trzeba bowiem pamiętać, że połowa widowni to określone konsekwencje finansowe, a teatry muszą pamiętać również o rentowności. Ale przede wszystkim - musimy pozytywnie patrzeć w przyszłość i myśleć o tym, co przed nami. Od czegoś trzeba zacząć.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE --->
Na finansową stronę odmrażania instytucji kultury zwraca uwagę również Małgorzata Potocka, łodzianka, dyrektor Teatru Powszechnego im. J. Kochanowskiego w Radomiu.
- Potrzebna jest tarcza wyraźnie dedykowana kulturze - zaznacza. - To nie jest gigantyczny wydatek w skali państwa. Dostaliśmy mocno po kieszeni, musimy walczyć o przetrwanie, nie będzie nas stać na zapewnienie wszystkich wymaganych środków bezpieczeństwa. Czekamy na jasne zalecenia i pomoc. Myślę, że widzowie - pozwolę sobie tak powiedzieć - nie ruszą z kopyta do teatru. Musimy ich ponownie przyciągnąć, przekonać, nie możemy więc zaproponować im jakiejś namiastki, tylko prawdziwy teatr.
Narzucone przez ministerstwo restrykcje w szczególny sposób stawiają pod znakiem zapytania działalność instytucji, których przedsięwzięcia wymagają obecności dużych zespołów na scenie, jak opery, teatry muzyczne, filharmonie.
- Koncert z udziałem orkiestry symfonicznej i chóru to 80, do stu osób - zauważa Tomasz Bęben, dyrektor naczelny Filharmonii Łódzkiej. - Gdy na naszej scenie będę musiał zachować przepisowe odstępy pomiędzy muzykami, zmieszczę ich zaledwie około czterdziestu. Chcemy zagrać dla melomanów jeden koncert w czerwcu, ale wyraźne wytyczne dla instytucji kultury są niezbędne.
Na razie więc to nie otwarcie bram, ale światełko w tunelu. Po dopracowaniu szczegółów - rozbłyśnie. I to, co najbardziej może mu zagrozić, to pandemia ekonomiczna, która spowoduje, że odbiorcy będą musieli oszczędzać i walczyć o codzienność. Tfu, tfu na psa urok!