Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oszustwo w Łodzi. Miało być prywatne leczenie, zostały raty do płacenia

Alicja Zboińska
Niewiele ponad pół roku pani Romana z Łodzi cieszyła się z prywatnego leczenia. Firma przestała istnieć, a to był początek kłopotów...

Nielimitowany dostęp do lekarzy wszystkich specjalności przez cztery lata miał kosztować 79-letnią łodziankę w sumie 7.350 zł. Emerytka nie miała wolnej takiej kwoty, zdecydowała się więc na zakup pakietu prywatnej opieki medycznej na raty. Miała płacić 189 zł miesięcznie przez cztery lata. Jak się okazuje, decyzja o zakupie ratalnym, uchroniła ją przed dużymi kłopotami finansowymi.

- W marcu 2014 r. wybrałam się na pokaz sprzętu rehabilitacyjnego, który był organizowany w jednym z hoteli w centrum Łodzi - mówi pani Romana. - Była tam też przedstawiona oferta prywatnego leczenia. Można było wykupić pakiet medyczny, co dawało dostęp do wszystkich specjalistów bez żadnych limitów. Wiadomo, jak działa nasza służba zdrowia, jak długo czeka się na wizytę u kardiologa czy okulisty, a tu oferowano wizytę niemal z dnia na dzień. Starsze osoby są schorowane, nie jestem wyjątkiem, pomyślałam więc, że ułatwię sobie życie w ten sposób.

Początkowo wszystko było w porządku. Nasza Czytelniczka dzwoniła pod podany numer, a pracownik umawiał wizytę u konkretnego lekarza. Gwarantowała jej to umowa z firmą Smart Systems s.c., która sprzedawała usługę świadczeń zdrowotnych (świadczenia realizowała inna firma).

PRZECZYTAJ TAKŻE: Łodzian nie stać na prywatne leczenie

Łodzianka raz wybrała się kardiologa, trzykrotnie odwiedziła okulistę. Gdy chciała się umówić na kolejna wizytę, okazało się, że numer nie odpowiada. Później dowiedziała się, że firma, z która zawarła umowę, popadła w finansowe tarapaty i przestała działać. Kobieta, choć nie mogła korzystać z leczenia, musiała płacić raty. Poprosiła o pomoc miejskiego rzecznika praw konsumentów. Rzecznik poradził emerytce złożenie doniesienia do prokuratury, a sam wysłał pismo do firmy Smart Systems, które jednak wróciło z adnotacją, że firma nie istnieje.

Łodzianka była przesłuchana przez policję, ale prokuratura odmówiła zajęcia się sprawą. Rzecznik konsumentów złożył do sądu skargę na prokuraturę, ale sąd uznał, że skoro firma początkowo świadczyła usługę, a następnie popadła w tarapaty, to nie ma mowy o świadomym oszustwie. Wtedy rzecznik zwrócił się do banku, w którym łodzianka miała kredyt.

- Skorzystałem z przepisu o tzw. kredycie wiązanym, gdy umowa kredytowa jest połączona z zakupem sprzętu i usługi - mówi Zbigniew Kwaśniewski, miejski rzecznik praw konsumentów w Łodzi. - Skoro firma nie wywiązywała się z usługi, to jej obowiązki spadły na bank. Bank najpierw zażądał udokumentowania tego, że umowa nie jest realizowana, a następnie zawarł z klientką ugodę.

Z dokumentu wynika, że Santander Consumer Bank przestał się domagać zapłaty rat za okres, gdy pani Romana już nie mogła się leczyć. Oddał jej nawet 85 zł nadpłaty. Paweł Florkiewicz, rzecznik tego banku, nie może odnieść się do konkretnego przypadku ze względu na tajemnicę bankową.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Podpisał umowę na prywatne leczenie: "W grę może wchodzić oszustwo"

- Bank rozpatruje sprawy klientów indywidualnie i w zależności od konkretnej sytuacji podejmuje stosowne decyzje. Opisana sprawa dotyczy sprzedaży bezpośredniej, czyli obszaru w którym bank nie działa od kilkunastu miesięcy - komentuje Paweł Florkiewicz.

Pani Romana zaznacza, że już nie wybierze się na żaden pokaz i nie da się skusić na prywatne leczenie.

Co zrobić, gdy...
Gdy przestaje istnieć firma, w której kupiliśmy towar lub zamówiliśmy usługę, a zapłata nie była dokonana gotówką, tylko poprzez kredyt, to o pomoc możemy zwrócić się do banku, który udzielił kredytu.
Taką możliwość dają zapisy ustawy konsumenckiej, które dotyczą tzw. kredytu wiązanego. Umowa o kredyt wiązany jest to taka umowa, która finansuje nabycie towaru lub usługi, które kupujemy na podstawie innej umowy (np.: umowy sprzedaży), a obie te umowy są ze sobą powiązane. Sprzedawca może jednocześnie sprzedać klientowi towar i udzielić mu na ten cel kredytu, ale nie jest to jedyna możliwość.
O kredycie wiązanym mówimy także w sytuacji, gdy sprzedawca oferuje nam towar, a kredytu na ten cel udziela inna firma, z którą sprzedawca współpracuje.
Jeżeli firma lub usługodawca nie są w stanie realizować naszej usługi albo zostały zlikwidowane i nie ma u kogo dochodzić roszczeń, to należy zwrócić się do firmy, która udzieliła kredytu na sfinansowanie towaru lub usługi. Ponosi ona bowiem taką odpowiedzialność jak sprzedawca. Kredytodawca może jednak od nas zażądać udowodnienia, że nie mamy możliwości korzystania z towaru lub usługi lub dochodzenia jej należytego wykonania. Bank lub firma pożyczkowa nie będą naprawiać sprzętu, ale mogą oddać pieniądze za zakup, a następnie będą ich dochodzić od sprzedaw
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki