Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Partnerstwo czy uświetnianie?

Monika Pawlak
Partnerska współpraca Łodzi z Lyonem, już 20-letnia, to jeden z nielicznych pozytywnych przykładów efektywnego nie zaś efektownego partnerstwa. Obchodom jubileuszu towarzyszyły imprezy związane z kinem i braćmi Lumiere.
Partnerska współpraca Łodzi z Lyonem, już 20-letnia, to jeden z nielicznych pozytywnych przykładów efektywnego nie zaś efektownego partnerstwa. Obchodom jubileuszu towarzyszyły imprezy związane z kinem i braćmi Lumiere. archiwum
Łódź ma aż 18 miast partnerskich, ale niewiele z tego dla miasta wynika - pisze Monika Pawlak.

Miasta partnerskie Łodzi? A co to takiego? Tak zapewne odpowiedziałaby większość przeciętnych łodzian na pytanie o nasze miasta partnerskie. Kolejne pytania: o ich liczbę, dokładne nazwy tych miast albo chociaż krajów, które reprezentują, wzbudziłyby co najwyżej charakterystyczne wzruszenie ramion. Oczywiście o Lyonie, Stuttgarcie, Wilnie czy Tel-Awiwie słyszał chyba każdy, ale kto skojarzy, że te właśnie miasta mają umowy partnerskie z Łodzią? Zaskoczenie, prawda? Nie wspominając już o tak egzotycznie brzmiących, jak Pueblo, Rustawi czy Tianjin. Idę o zakład, że wielu osobom trudność sprawiłoby wskazanie krajów, gdzie leżą wymienione miasta, a co dopiero skojarzenie ich w jakikolwiek sposób z naszym grodem. Tymczasem Łódź ma podpisane umowy aż z osiemnastoma miastami partnerskimi, a wspomniane wcześniej Tianjin leży w Republice Chińskiej. A co z tego wzajemnego partnerstwa wynika? Dla Łodzi i jej mieszkańców? W odniesieniu do większości tych miast - niewiele, by nie powiedzieć, że absolutnie nic. Korzyści mają, owszem, magistraccy urzędnicy oraz radni, ale po kolei.

Czytaj więcej w dziale FORUM ŁÓDŹ!

Na początek kilka zdań gwoli wyjaśnienia obco brzmiącego terminu "miasta partnerskie". Otóż jest to forma współpracy między miastami leżącymi w różnych krajach, polegająca na wymianie kulturalnej, gospodarczej i informacyjnej. Ta współpraca jest poparta stosownymi umowami o partnerstwie podpisywanymi przez prezydentów miast (w Polsce) i ich odpowiednikami w innych krajach oraz zatwierdzana stosownymi uchwałami Rady Miejskiej. Z ciekawostek warto odnotować, że pierwsze miejskie partnerstwa powstawały już w 1947 roku, a pierwszą umowę podpisały niemiecki Ludwigsburg i francuski Montbeliard.
W Łodzi pierwsze umowy partnerskie władze podpisywały już w latach 70-tych choćby z leżącym w byłej Niemieckiej Republice Demokratycznej Karl-Marx-Stadt, przemianowanym po zmianie ustroju na Chemnitz.Ale prawdziwy "wysyp" umów o partnerstwie przypada u nas na początki odnowionego samorządu, a niezwykle aktywnymi na tym polu prezydentami Łodzi byli Grzegorz Palka i Marek Czekalski, łącznie podpisali 11 z 18 istniejących umów o partnerstwie z miastami nie tylko z Europy, ale też z Ameryki Południowej i Republiki Chińskiej. "W szczególnym momencie historii, jakim było powstanie w Polsce po roku 1989 niezależnych samorządów, z pomocą Łodzi przyszły jej miasta partnerskie: Chemnitz, Lyon, Stuttgart i Tampere. Organizując liczne szkolenia radnych i urzędników miejskich, dzieliły się doświadczeniami niemal z każdej z płaszczyzn działalności samorządów od finansów, poprzez infrastrukturę i edukację do pomocy społecznej włącznie" - czytamy na stronie internetowej Urzędu Miasta Łodzi. A jak - na przestrzeni lat - współpraca Łodzi z miastami partnerskimi się odbywa?

Od czasów wspomnianych już szkoleń radnych i magistrackich urzędników zmieniło się bardzo niewiele. Polskie niezależne czy też odnowione samorządy funkcjonują już od ponad 20 lat, co warto podkreślić, zatem współpraca z miastami partnerskimi "po łódzku" ze szkoleń zmieniła się w dużej mierze na uświetnianiu różnego rodzaju uroczystości i okolicznościowych spotkań przez urzędników różnego szczebla oraz radnych. Aby nie być posądzoną o upraszczanie czy też klasyczne "czepianie się" znów posłużę się przykładami z cytowanej wcześniej strony internetowej magistratu.
Rok 2006 był w Polsce rokiem krajów niemieckojęzycznych, w styczniu "Prezydent Miasta Jerzy Kropiwnicki odwiedził Burmistrza Dr. Petera Steiferta w Chemitz w celu omówienia planów dalszej współpracy w dziedzinie ekonomicznej, kulturalnej jak i turystycznej" (pisownia oryginalna - przyp. mp.). Tyle jeśli chodzi o łódzkie obchody roku krajów niemieckojęzycznych. A teraz kilka innych przykładów. W maju 2008 roku "łódzka delegacja z wiceprezydent Haliną Rosiak uczestniczy w Święcie Miasta Iwanowa", lata 2002-2003 Kaliningrad "udział przedstawicieli mass mediów w spotkaniu Dziennikarzy Miast Partnerskich", rok 2005 "udział w Święcie Miasta Lwowa oficjalnej delegacji UMŁ", a w maju 2005 roku "udział delegacji UMŁ z wiceprezydentem Karolem Chądzyńskim w obchodach 60-lecia Dnia Zwycięstwa", a uroczystości odbywały się w Mińsku. I jeszcze jeden - ostatni już - przykład współpracy partnerskiej "po łódzku": wrzesień 2006 roku "udział Prezydenta Kropiwnickiego w uroczystościach z okazji 60 urodzin Nadburmistrza Stuttgartu - Wolfganga Schustera". Czy w obliczu tych przykładów (a mogłabym przytoczyć ich znacznie więcej) można się dziwić, że znakomitej większości łodzian miasta partnerskie nie kojarzą się absolutnie z niczym? Moim zdaniem - nie. I powyższe przykłady w zupełności chyba wystarczą, by tezę, że korzyści z tych partnerstw czerpią urzędnicy i radni - uznać za udowodnioną. I naprawdę władze miasta i usiłujący ich bronić radni nie powinni się zżymać na oskarżenia opozycji o "wycieczki za publiczne pieniądze", bo czym innym są takie oficjalne uświetniające wizyty? Jakie korzyści płyną z nich dla miasta? Żadne. Nie przekonują mnie - wielokrotnie powtarzane przez byłego prezydenta Jerzego Kropiwnickiego - tłumaczenia czy też wyjaśnienia, że takie kontakty na pewno zaowocują w przyszłości, że przez lata Łódź nie istniała na mapie Europy, nikt o niej nie słyszał, bo władzom nie zależało na promocji. Prezydent Kropiwnicki lubił jeszcze dodawać, że poprzednio rządzący Łodzią (czyli przed nim) za granicę nie jeździli, bo nie znali języków obcych (przede wszystkim angielskiego) i się tego wstydzili albo też uniemożliwiało im to zacieśnianie kontaktów czy też ich nawiązywanie. Zgadzam się z jednym: miasto promować trzeba, ale nie polega to na uczestnictwie w hucznych obchodach urodzin nadburmistrza Stuttgartu - przy całym szacunku dla naburmistrza.
A le w tym garncu dziegciu można znaleźć i łyżkę miodu, bo jak wspomniałam na początku - nie ze wszystkimi miastami partnerskimi współpraca polega na uświetnianiu różnego rodzaju obchodów. Wiele miast partnerskich uczestniczyło przez lata w łódzkich targach turystycznych, co akurat uważam za pozytywny przykład, bo była to okazja, by łódzkich partnerów poznać. Inny pozytywny przykład to różnego rodzaju imprezy kulturalne jak choćby Festiwal Miast Partnerskich czy Międzynarodowy Festiwal Tańca. Innym przykładem są udziały łodzian - nauczycieli gimnazjum- w letnich kursach językowych w Stuttgarcie. Albo krótsze lub dłuższe wizyty młodzieży ze Stuttgartu w Łodzi. Imprez kulturalnych z udziałem miast partnerskich jest sporo, wiele jest organizowanych regularnie, do tego trzeba jeszcze dodać udział Łodzi w różnego rodzaju targach organizowanych w miastach partnerskich. Ale te wydarzenia giną w zalewie oficjałek różnego rodzaju i uświetniania. A szkoda, bo partnerstwo polega przede wszystkim na integracji i poznawaniu innych kultur. A także na sentymentalnych wspomnieniach czy wycieczkach, czego doskonałym przykładem jest współpraca Łodzi z izraelskim Tel-Awiwem.

Kontakty Łodzi z Izraelem - te oficjalne - sięgają roku 1994, a zaczęły się, co można przeczytać na stronie internetowej magistratu, od obchodów 50. rocznicy likwidacji Litzmannstadt Ghetto. W tym samym roku w Tel Awiwie odbył się Światowy Zjazd Łodzian, dwa lata później taki zjazd odbył się w Łodzi. W Izraelu mieszka wielu ocalonych z łódzkiego getta i to jest fundament, na którym opiera się współpraca obu miast. Dla byłych łodzian każdy pobyt w Łodzi to okazja do wspomnień, niektórzy odwiedzili swoje rodzinne miasto dopiero po wielu latach. Ta sentymentalna turystyka zaowocowała wsparciem finansowym renowacji Stacji Radegast, skąd podczas II wojny Żydzi z łódzkiego getta byli wywożeni do obozów zagłady oraz budowy Centrum Dialogu. Tą ostatnią inwestycję współfinansuje Mordechai Zisser, biznesmen z Izraela. Jerzy Kropiwnicki co roku organizował tzw. misje gospodarcze do Izraela, łódzcy biznesmeni, którzy w nich uczestniczyli, chwalili te wyjazdy, bo dla nich była to okazja do nawiązania biznesowych kontaktów. Udało się też uruchomić regularne połączenie lotnicze do Tel Awiwu, a z Łodzi latają nie tylko pielgrzymki, ale także turyści, którzy docenili, a raczej odkryli urok izraelskich plaż.
Sam magistrat w gronie miast, z którymi utrzymuje stałe kontakty partnerskie, wymienia jeszcze niemiecki Stuttgart oraz francuski Lyon. Niedawno w Łodzi hucznie świętowaliśmy 20-lecie współpracy z Lyonem i aż się prosi, by zapytać: dlaczego tak ciekawe imprezy i spotkania (choćby z potomkiem braci Lumiere) odbywają się od przypadku do przypadku? Powtórzę raz jeszcze: za dużo uświetniania i oficjalnych wizyt, za mało różnego rodzaju imprez pokazujących ciekawostki partnerskich miast.

Warto także kilka zdań poświęcić współpracy gospodarczej Łodzi z miastami partnerskimi. Zaryzykuję twierdzenie, że taka nie istnieje albo istnieje w bardzo ograniczonym zakresie. I sprowadza się do oglądania (czytaj: podziwiania) osiągnięć naszych miast partnerskich. Ale już o kopiowaniu czy wdrażaniu tych pomysłów w Łodzi mowy nie ma. Przykład? Miasta Europy są czyste, zielone i przyjazne. W takim Tel Awiwie psiej kupy na chodniku się nie zobaczy, w Łodzi to problem z gatunku nierozwiązywalnych od lat. Może warto zapytać, jak Izraelczycy sobie z tym poradzili? Gospodarka odpadami to kolejny kłopot Łodzi nie dający się rozwiązać, a w Europie już dawno sobie z tym poradzono. Dlaczego nikt nie pytał partnerów jak to zrobili? A jeśli pytał - dlaczego w Łodzi tych rozwiązań nie ma? Nie wiem, ale zaryzykuję twierdzenie, że zwyczajnie nikogo to z urzędników nie interesowało.
O inwestorach pochodzących z miast partnerskich także trudno mówić, bo ich nie ma. Cóż z tego, że w zeszłym roku odwiedziła Łódź delegacja przedsiębiorców z Tianjin? Obejrzeli miasto, Łódzką Specjalną Strefę Ekonomiczną i wyjechali. Zapewne urzędnicy zaraz podniosą larum i zaczną tłumaczyć, że na efekty wizyty trzeba poczekać, ale dlaczego taka delegacja pojawiła się w Łodzi dopiero teraz? Dlaczego nikt nie pomyślał wcześniej o zaproszeniu dla Chińczyków? A umowę o partnerstwie podpisano w 1994 roku! W założeniach - by wymieniać łódzkie tekstylia na chińską elektronikę. Skończyło się na zapowiedziach.

N a zakończenie warto jeszcze kilka zdań napisać o kluczu, według którego Łódź dobiera swoje miasta partnerskie. Otóż, takiego klucza nie ma. W założeniach umowy partnerskie podpisuje się z miastami mającymi cokolwiek ze sobą wspólnego: podobną historię, przemysł, aktywnie działające środowiska polonijne itp.. W ten klucz wpisują się Tel Awiw i Mińsk (byli łodzianie w Izarelu i Polonia na Białorusi), Lwów i Wilno (związki z Polską). Inne miasta ze wschodu Europy czy też niemieckie Chemnitz także można wpasować w ten klucz, choćby ze względu na wspólną przeszłość i demokratyczne przemiany. Ale co wspólnego ma Łódź z Barreiro w Portugalii, Puebla w Meksyku, Orebro w Szwecji, Tampere w Finlandii czy chińskim Tianjin? Według jakiego klucza dobierano to partnerstwo, które w przypadku tych miast jest jedynie fasadowo-papierowe? Opozycja zapewne odpowiedziałaby na te pytania natychmiast: są na tyle egzotyczne, że gwarantują ciekawe wycieczki dla urzędników. Doprawdy trudno się z tymi - populistycznymi dość - oskarżeniami nie zgadzać, bo jakie inne, merytoryczne czy logiczne, wytłumaczenie znaleźć? Nie ma, a i w magistrackich materiałach trudno je odszukać.
Reasumując trzeba powiedzieć, że współpraca z miastami partnerskimi to dobra idea. O ile nie sprowadza się do uświetniania i urzędniczych wycieczek. Warto też pamiętać o tym, że na razie są to wycieczki głównie w jedną stronę. Czyli Łódź nie interesuje nawet partnerów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki