Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Gliński: Jeśli nie zostanę premierem, to szkoda dla Polski

Marcin Darda
Prof. Piotr Gliński
Prof. Piotr Gliński Paweł Łacheta
Uważam, że to co robię jest dobre dla Polski. Między mną a Jarosławem Kaczyńskim jest zaufanie. Nie podpisywałem z nim żadnego cyrografu, do niczego się nie zobowiązywałem i wzajemnie pan prezes wobec mnie - mówi kandydat na premiera, prof. Piotr Gliński w rozmowie z Marcinem Dardą.

Ludwik Dorn, wydawałoby się Pański sojusznik, mówi, że jest Pan taką przenoszoną ciążą Jarosława Kaczyńskiego i nie wierzy, by wniosek o konstruktywne wotum nieufności i tym razem został złożony.
Trudno to komentować, bo Ludwik Dorn to jest mój kolega z dawnych czasów. Niedawno przypadkowo się spotkaliśmy i zamieniliśmy kilka słów. Pan powiedział, że to mógłby być mój sojusznik, ale często tak jest, że między partiami, co do których wydaje się, że są blisko, jednak napięcia są dość duże. Może uda mi się Ludwika Dorna przekonać, bo myślę o nim jako o człowieku, który politykę pojmuje podobnie jak ja, czyli jako dobro wspólne. Ale nie ma racji, gdy sądzi, że ten wniosek w ogóle nie będzie zgłoszony. Wystarczy trochę dobrej woli, by zrozumieć, dlaczego ten wniosek, zapowiadany od początku października, nie został jeszcze złożony. Nastąpiły pewne wydarzenia polityczne, które przełożyły datę złożenia tego wniosku.

Drugie expose premiera?
Raczej fakt, że po tym expose pan premier zastosował wist, odwołując się do bardzo poważnej instytucji, czyli wotum zaufania. To znaczy, że on bardzo poważnie potraktował wniosek o konstruktywne wotum nieufności. Ale też trudno było składać wniosek o konstruktywne wotum nieufności zaraz po przegłosowaniu wotum zaufania. To zmieniło kolej rzeczy, ale trudno stawiać zarzut, że Kaczyński czeka z wnioskiem o wotum nieufności. Nastąpiło pewne skonsolidowanie koalicji, a potem nadszedł okres dość gorących negocjacji europejskich o budżet, zatem usłyszelibyśmy zarzuty, że posłowie PiS, składając wniosek, wkładają kij w szprychy interesu narodowego. Potem był okres świąteczny. Wobec kogo składa się wniosek o konstruktywne wotum nieufności na święta? To byłoby nawet wobec tego rządu niehumanitarne i źle przyjęte przez wszystkich. To odłożenie w czasie jest więc naturalne, nie ma mowy o żadnej przenoszonej ciąży. Wniosek zostanie złożony w tym tygodniu.

Pytanie, czy to ma sens. Taki wniosek składa się nie tylko wtedy, gdy jest program i kandydat, ale przede wszystkim szansa, że zostanie przegłosowany. Sam klub PiS to zbyt mało, by dostać większość.
Będę rozmawiał też z innymi klubami i politykami. Odwołam się do instytucji wolnego mandatu, bo każdy poseł w swoim sumieniu zdecyduje, co uważa za lepsze dla Polski - jej dobro czy tylko interes partyjny. Zresztą, życie polega też na tym, że te interesy się zmieniają.

Liczy Pan na to, że interes się zmieni, gdy Tusk wróci z budżetowego szczytu UE słabszy, że ewentualna porażka Tuska Pana wzmocni?
Wyniki szczytu budżetowego mogą zmienić dynamikę życia politycznego w Polsce, ale nie przykładam do tego większej wagi. Uważam, że jakieś pieniądze z tej Europy dostaniemy, a jeśli nie wejdziemy do paktu fiskalnego, to jeszcze zyskamy netto. Może też ostatecznie te bezpośrednie dopłaty dla rolników będą wyrównane, bo Polska wieś jest biedna, a z tego żyją miliony ludzi. Ale nie wiem, czy sprawy europejskie wpłyną na zmianę. Mam raczej nadzieję na zdrowy rozsądek polskich parlamentarzystów.

Słyszymy tylko o pozytywnych dla Pana scenariuszach. A gdy Pan przegra? Co wtedy?
Nie będzie żadnej tragedii, jeśli chodzi o mój osobisty wymiar, bo mam swój prywatny świat. Czy będzie następny wniosek? Trzeba by zapytać inicjatorów, czyli posłów PiS. Będzie potrzebna większa liczba podpisów, ale PiS tyle ma, bo jest największą partią opozycyjną. Niestety, rządzący w praktyce odbierają jej prawo do normalnego funkcjonowania. Dziś się dowiedziałem, że pani marszałek Kopacz nie pozwoli mi na wystąpienie z mównicy sejmowej, wcześniej nie chciała mnie wpuścić na galerię sejmową. To są szykany.

Nie bierze Pan pod uwagę możliwości, że prezes PiS wykorzystuje Pana choćby dla wrażenia merytoryczności debaty?
Nie zastanawiam się nad tym, uważam, że to co robię jest dobre dla Polski. Może pan to uznawać za slogan, ale tak po prostu jest. Między mną a Jarosławem Kaczyńskim jest zaufanie. Nie podpisywałem z nim żadnego cyrografu, do niczego się nie zobowiązywałem i wzajemnie pan prezes wobec mnie. Jeśli się nie uda, to będzie ze szkodą dla Polski, bo rządzący nie potrafią dziś rozwiązać problemów naszego kraju.

A Pańska wizyta w Łodzi? To wygląda trochę jak kampania wyborcza, a przecież to nie wyborcy będą głosować, tylko posłowie.
Jeżdżę po kraju, bo jestem zapraszany. Poza tym to daje przełożenie na komunikację ze społeczeństwem, bo po tygodniu zostałem zablokowany w mediach przez strategów Platformy Obywatelskiej. Do ubiegłego tygodnia przez cztery tygodnie w telewizji publicznej byłem trzy razy. Nie żalę się, przytaczam tylko dowód na złe funkcjonowanie polskiej demokracji. Skoro ludzie nie widzą mnie w mediach, to ja się z nimi chcę zobaczyć i porozmawiać.

Rozmawiał Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki