Andrzej Miłosz także grał w pierwszej drużynie klubu z alei Unii 2. Po raz ostatni wystąpił pod koniec lat pięćdziesiątych. Co sądzi o jesiennych występach wicelidera I ligi? - Drużynę obserwuje nie tylko podczas meczów w telewizji, ale również, jeśli tylko mogę, w czasie treningów. To zespół, który ma pewne niedoróbki, ale można je spokojnie wyeliminować. Do poprawy jest też sfera emocjonalna. Były mecze, że piłkarze dostawali za dużo kartek i mam wrażenie, że zawodził tu nie tylko sędzia. Piłkarze zamiast skupić się na grze faulowali, albo dyskutowali z sędziami. Pewnie trenerzy rozmawiali z zawodnikami o tym problemie, ale okazuje się, że jednak dużo jest jeszcze do zrobienia.
Andrzej Miłosz ma też swoje spostrzeżenia jeśli chodzi o sprawy kadrowe. - Przed rundą wiosenną transfery są konieczne - nie ma wątpliwości. - Potrzebujemy w drużynie napastnika co się zowie, prawdziwego takiego „pistoleta”. Żałuję, że nie ma już z nami Piotra Pyrdoła. To był taki boiskowy rozrabiaka w środku pola. Bardzo by się przydał obecnej drużynie. Trzeba też przebudować obronę, która popełniała za dużo prostych błędów. Jakiś czas temu byłem wkurzony na Jana Sobocińskiego, ale jesienią widziałem w jego grze dużą poprawę. Przeszedł prawdziwą piłkarską metamorfozę.
Andrzej Miłosz opowiedział także o, siłą rzeczy ograniczonych obecnie inicjatywach Koła Seniorów ŁKS. - Przed pandemią spotykaliśmy się w Horteksie i ustalaliśmy plan działania - mówi. - Obecnie nie mamy możliwości spotkań, ale nie znaczy to, iż nie pomagamy. Byłych ełkaesiaków nie zostawiamy w potrzebie.Ot, choćby ostatnio, z pieniędzy składkowych kupiliśmy zmywarkę dla wybitnego hokeisty ŁKS Walerego Kosyla.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?