Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogrzeb Waldemara Presi w Łodzi. Aktor spoczął na cmentarzu przy ul. Szczecińskiej [ZDJĘCIA]

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Grzegorz Gałasiński
Tłumy żałobników pożegnały w poniedziałek (9 stycznia) Waldemara Presię, aktora Teatru Lalek „Arlekin” w Łodzi. Spoczął na Cmentarzu Komunalnym przy ul. Szczecińskiej

Tuż po świętach, nad ranem zmarł nagle, nieoczekiwanie, stanowczo za wcześnie Waldemar Presia, aktor Teatru Lalek „Arlekin” w Łodzi, uwielbiany przez publiczność, kochany przez bliskich, szanowany przez współpracowników. O takich ludziach mówi się: dusza człowiek, niespokojny duch, niezwykle życzliwy, niesłychanie pomocny. A przede wszystkim bezgranicznie oddany teatrowi. Miał zaledwie 57 lat. Wyrok Ostateczności w Jego przypadku jest ogromnie niesprawiedliwy.

Waldemar Presia przez ponad trzydzieści lat był związany z łódzkim Teatrem „Arlekin”.

**Czytaj:

Waldemar Presia nie żyje. Aktor Teatru Lalek Arlekin miał 57 lat

**

- Znałem Waldka od bardzo dawna - wspomina artystę Waldemar Wolański, dyrektor naczelny Teatru Lalek „Arlekin”. - Najpierw był moim młodszym kolegą w garderobie, później aktorem w zespole teatru Arlekin, którym kierowałem przez ostatnie dwadzieścia pięć lat. Znaliśmy się jak łyse konie i nasza znajomość zdecydowanie wykraczała poza oficjalne ramy. Nie raz i nie dwa wspierałem Waldka w jego życiowych dylematach, a i on wielokrotnie swoim zwariowanym dowcipem ratował mnie przed ostatecznym popadnięciem w histerię. Był rzadkim typem człowieka, który potrafił rozkochać w sobie wszystkich, jak diabeł święconej wody bał się jakichkolwiek awantur i kłótni, zawsze był tą stroną, która namawiała do zgody i pojednania. Może dlatego wszyscy na całym świecie uważali go za swojego osobistego przyjaciela i bardzo byli zdziwieni, gdy okazywało się, że kolejka przyjaciół Waldka jest tak długa, że ginie gdzieś za horyzontem. Waldek nie miał najbliższej rodziny, ale stworzył ją sobie właśnie z przyjaciół i kolegów. Stworzył ją z ludzi, którzy podzielali jego pasję do teatru, albo przynajmniej potrafili docenić jego wysiłki w propagowaniu lalkarstwa. Bo Waldek był jednym z ostatnich prawdziwych lalkarzy, był artystą, dla którego teatr lalek był całym światem. On w nim żył, tworzył, popularyzował. Jako dziecko został „teatralnie zaadoptowany” przez Marię i Henryka Rylów, założycieli teatru Arlekin. Nigdy im tego nie zapomniał i do końca życia odwdzięczał się im za pasję, którą mu wszczepili.. Arlekin był jego drugim domem, chociaż chyba mógłbym zaryzykować stwierdzenie, że nawet pierwszym. Istniał dla sceny, a nawet kiedy nie był na scenie robił wszystko, co mógł, by tej scenie służyć. Był nieocenionym kolegą, kochanym wariatem, wspaniałym artystą i pedagogiem. Jedną z jego ostatnich ról była rola diabła Azazella w „Mistrzu i Małgorzacie”. Wielokrotnie cytuje się tam sławne zdanie Bułhakowa: „Ludzie są śmiertelni, ale to, że są śmiertelni, zazwyczaj okazuje się zupełnie niespodziewanie”. Śmierć Waldka była najbardziej niespodziewaną rzeczą jaka nam się zdarzyła. Chociaż minęło od tego strasznego momentu już kilka dni, ciągle mamy irracjonalną nadzieję, że to wszystko okaże się niestosownym żartem i Waldek stanie w drzwiach i ze swoim charakterystycznym, ciepłym uśmiechem zapyta: „A wy co, uwierzyliście???”. Bardzo bym tego chciał, my wszyscy bardzo byśmy tego chcieli. Ale nie stanie i nie zapyta. Już nie. Żegnaj Waldemarze.

Waldemar Presia rozpoczął karierę sceniczną w warszawskiej lalkowej Fraszce w 1979 roku. W „Arlekinie” zadebiutował już cztery lata później- w 1983 roku w spektaklu „Lodowiska” wyreżyserowanym przez Wojciecha Wieczorkiewicza i pozostał w nim do ostatnich dni. W Łodzi zagrał ponad 180 ról w ponad stu premierach. Występował m.in. w „Krawcu Niteczce”, „Nowych szatach króla”, „Trzech muszkieterach” i „Królewnie Śnieżce”. Na scenie „Arlekina” grał ostatnio m.in. w „Tymoteuszu wśród ptaków”, „Tajemnicy Wesołego Miasteczka”, „Małej Syrence” i „Czerwonym Kapturku”, uwielbiany był także jako Kapitan Hak w „Piotrusiu Panu” czy w „Mistrzu i Małgorzacie”, gdzie wcielał się w rolę Azazella. W styczniu ubiegłego roku, świętował w Arlekinie 35-lecie swojej pracy artystycznej.

Waldemar Presia: Wychowałem się w "Arlekinie"

Współpracował m.in. z takimi osobowościami teatralnymi jak Massimo Schuster, Albrecht Roser, David Syrotiak oraz wieloma innymi uznanymi reżyserami z kraju (Wojciech Wieczorkiewicz, Anna Proszkowska, Stanisław Ochmański). Był jednym z niewielu polskich lalkarzy rozpoznawanych na scenie nie tylko z twarzy, ale i poprzez charakterystykę kreowanych postaci lalkowych i mistrzowską animację.

W 1992 roku założył razem z koleżanką prywatny teatr „Antrakt”, specjalizujący się w widowiskach edukacyjnych prezentowanych głównie na terenie przedszkoli i domów dziecka. Zrealizowany przez nich spektakl „Bajki ciotki Chichotki” zdobył główną nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Walizka (Łomża, 1992). Teatr działał do 2010 roku. Rok później założył swój własny teatr „Autograf”, w ramach którego obok przedstawień przygotowywał i prowadził warsztaty doskonalące dla nauczycieli, niezwykle cenione i lubiane.

Nie tylko w Łodzi Waldemar Presia znany był także z działań edukacyjnych. Całe pokolenia widzów zaraził teatralną pasją i przechodzącą na ich dzieci miłości do teatru. Było to jego wielkim powołaniem. Od wielu lat współpracował z przedszkolami, szkołami, bibliotekami i domami kultury, przekazując najmłodszym wiedzę o teatrze, technikach lalkowych, kulisach pracy na scenie. Realizował przedstawienia, w których poprzez wspólną zabawę uczył dzieci rozumienia tekstu, interpretacji, dykcji.

Był pomysłodawcą i współorganizatorem Festiwalu Teatrów Przedszkolnych im. Henryka Ryla, który corocznie od 2002 roku odbywa się w Bałuckim Ośrodku Kultury w Łodzi. Od 2004 roku redagował kwartalnik dla nauczycieli przedszkoli i szkół podstawowych oraz bibliotekarzy pracujących z dziećmi pt. „Mały Miłośnik Teatru”. W ramach kampanii społecznej „Cała Polska czyta dzieciom” był niestrudzonym wędrującym czytającym aktorem… Zdobył wiele nagród i odznaczeń. Oto wybrane z nich: Srebrny Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” (2014), Medal Komisji Edukacji Narodowej (2013), Srebrny Medal za Długoletnią Służbę (2010), Nagroda „Człowiek Anioł” przyznawana przez Związek Nauczycielstwa Polskiego (2010), Medal 100-lecia Towarzystwa Kultury Teatralnej za zasługi dla teatrów Łodzi (2008), Brązowy Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” (2008), Odznaka honorowa „Zasłużony dla Kultury Polskiej” (2007), Łódzki Filantrop Roku (2005), Odznaka „Zasłużony Działacz Kultury” (2004), Medal „Serce Dziecku (2001 i 2010), Nagroda w konkursie „Bliżej teatru” (2000, 2002), Medal Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich „W dowód uznania” (2002), Nagroda Prezydenta Miasta Łodzi (1998), Odznaka „Za zasługi dla miasta Łodzi” (1999).

Był jednak przede wszystkim laureatem najważniejszej w życiu nagrody: autentycznej miłości, którą się cieszył i radości, jaką wzbudzał każdym spotkaniem. Z charakterystycznym uśmiechem koił skołatane rzeczywistością serca i zachęcał do myślenia, że dobre nie było, ale dopiero będzie. Dziś, gdy odszedł tak niespodziewanie pozostał żal, że tak wiele od niego zyskując, tak niewiele zdążyliśmy mu dać...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki