Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Politolog: Wiplerowi ta pijacka awantura i tak już bardziej nie zaszkodzi [WYWIAD]

rozm. Marcin Darda
Rafał Chwedoruk
Rafał Chwedoruk Krzysztof Jastrzębski/East News
Rozmowa z dr. Rafałem Chwedorukiem, politologiem z UW.

Ta alkoholowa aferka posła Przemysława Wiplera będzie potraktowana incydentalnie czy też bardziej może wpłynąć na notowania nowej formacji Jarosława Gowina, z którym się stowarzyszył Wipler?
Myślę, że nie będzie z tego powodu reperkusji dla notowań partii Gowina i Wiplera. Paradoksalnie może wyborców PiS, czyli partii, z której Wipler odszedł, umocnić w przekonaniu o jakiejś niesprawiedliwości. Jest tak dlatego, że w tej chwili Gowin i Wipler znaleźli się w politycznej próżni, nie są ani Platformą, ani PiS-em, a teraz trudno sobie wyobrazić miejsce dla trzeciej formacji konserwatywnej w Polsce. Jak sadzę, ci wyborcy, do których chcieliby obaj dotrzeć, są nielicznym kręgiem, zatem raczej nieszczególnie będą wrażliwi na tego typu komunikat. To, co mówi poseł Wipler, mogłoby trafiać do jego dawnych sympatyków, gdy jeszcze był w PiS.

Jego tłumaczenia w konfrontacji z tym, co mówi policja oraz świadek bójki, wypadają niezbyt wiarygodnie. A miał być wielką nadzieją konserwatystów. Nadal jest?
Cała ta sprawa, bez względu na to, jakiego rodzaju werdyktem sądowym się zakończy, nie jest w stanie ani uratować, ani jeszcze bardziej zaszkodzić Wiplerowi. Zaczął swoją karierę w PiS rzeczywiście bardzo błyskotliwie, zdobywając mandat posła w Warszawie z odległego miejsca, przeskakując kilku kandydatów, którzy teoretycznie mieli większe od niego szanse. Ale w sytuacji, w której PiS jest niemal pewnym numerem jeden po kolejnych wyborach, odchodzenie z tej partii po to, by się połączyć z dysydentem, który odszedł z PO, było dziwacznym posunięciem. On był kiedyś w UPR i powinien mieć takie doświadczenie i refleksję, że nie ma w Polsce miejsca dla kopii prawicy anglosaskiej.

Bardzo liberalnej gospodarczo i bardzo konserwatywnej w sferze wartości?
Tak, tego typu syntezy są możliwe na gruncie protestantyzmu i anglikanizmu, a na gruncie katolicyzmu tylko w niektórych krajach Ameryki Łacińskiej, gdzie występowała warstwa tzw. kreoli, czyli potomków białych kolonizatorów, bardzo blisko związanych z Kościołem i jednocześnie bogatych. Natomiast w kontynentalnej Europie, jeśli łączy się konserwatyzm kulturowy z liberalizmem ekonomicznym, to ma to bardzo śladowy charakter. W Polsce katolicyzm wiąże się z dużą dozą wrażliwości społecznej, co powoduje, że jest mu blisko do PiS, bo liberałowie ekonomiczni, jak Wipler, zawsze kojarzeni są z liberalizmem w sferze wartości. Więc ten incydent ani Wipera nie pogrąży, ani też nie uratuje. To będzie ten moment, w którym on sobie uświadomi, że odejście z PiS było błędem. Gdyby znalazł się w tej sytuacji jako polityk PiS, mógłby liczyć na dużo większe zainteresowanie mediów, na większą skalę wskazywania różnych wątpliwości, mnożenia teorii spiskowych itd., itd. A tak zostanie pewnie w politycznej próżni, a posłem przecież nie jest się wiecznie.

Mnożenie teorii spiskowych już trwa. Część prawicowych publicystów uważa, że Wiplerowi czegoś dosypano, jak kiedyś Gabrielowi Janowskiemu, by go skompromitować. Wśród powodów wymienia się zemstę za referendum w Warszawie, popsucie notowań nowej formacji, wreszcie przykrycie afery wyborczej w dolnośląskiej PO...
PO bardzo osłabła, ale chyba nie aż tak bardzo, by podejmować pozaprawne działania w ce-lu osłabienia polityków nieistniejącej jeszcze formalnie partii. Oczywiście dziś nie sposób zweryfikować prawdziwości wersji obu stron tej bójki, ale Wipler powinien sobie zdawać sprawę, że skoro jest opozycyjnym politykiem, bywanie w restauracjach w centrum Warszawy o czwartej nad ranem wiąże się z olbrzymim ryzykiem, bo nie sposób, by o jakichś awanturach nie dowiedziały się potem media. Niektórzy ludzie władzy mogą mieć coś za złe Wiplerowi, choćby zaangażowanie i wspomaganie referendum czy popieranie kibiców w apogeum ich sporu z premierem, ale nie sądzę, by władza się do tego posunęła, stąd ta sprawa jest traktowana przesadnie. Nie jest tak w polityce, że dosypanie czegoś do posiłku zmienia bieg historii. To, co się zdarzyło, powinno być jednak przestrogą dla polityków, bo polityka jest dziś zmedializowana i można by powiedzieć, że poseł Wipler nie wyciągnął żadnych wniosków, choćby z historii wpadek Adama Hofmana z PiS. Walka polityczna się zaostrza w sytuacji, w której najkrótsza migawka telewizyjna często jest narzędziem tej walki. Każdy polityk powinien być ostrożny aż do przesady, tym bardziej jeśli posądza aktualnie rządzących o jakieś niecne intencje, sam powinien być poza jakimkolwiek podejrzeniem o cokolwiek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki